Za nami premiera „Dziadów” w reżyserii Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Jak pracowało się pani w atmosferze tajemnicy nie tylko przed widzami, lecz także przed mediami?
To jest konsekwentny sposób pracy reżysera, stosowany we wszystkich jego przedstawieniach. Dopóki spektakl nie jest gotowy, dopóty trzyma tajemnicę. To moje drugie spotkanie z Januszem Wiśniewskim i dla mnie historia zatoczyła koło, ponieważ to podczas pracy z nim zakochałam się w teatrze. Nie boję się powiedzieć, że teatr Wiśniewskiego to coś metafizycznego. Mówi się, że żeby zrobić „Dziady”, trzeba mieć zespół. Na scenie Teatru Polskiego występuje 60 aktorów, trzy albo nawet cztery pokolenia, od czteroletniego Platona po artystów, którzy skończyli 70 lat i więcej, jak nestor aktorstwa Henryk Łapiński. Ale teatr Janusza Wiśniewskiego to również spotkanie trzech niezwykłych artystów, bo reżyser tworzy swoje spektakle we współpracy z kompozytorem Jerzym Satanowskim i choreografem Emilem Wesołowskim.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.