Konferencje prasowe w Naczelnej Izbie Kontroli zazwyczaj nie wzbudzają wielkich emocji. Tym razem było inaczej. Tłum dziennikarzy czekał na prezentację raportu o realizacji programu „Praca dla więźniów”, sztandarowego projektu Patryka Jakiego, byłego wiceministra sprawiedliwości. Kierowana przez Mariana Banasia instytucja zapowiedziała szesnaście zawiadomień do prokuratury o działaniach resortu 16, chociaż poprzedni szef NIK Krzysztof Kwiatkowski w tym samym materiale nie dopatrzył się znamion przestępstwa. PiS odebrał ruch Banasia jako polityczny atak. Zachowanie szefa NIK wprawiło też w konsternację opozycję: Banaś może miał kontakty z półświatkiem, ale przynajmniej wali w naszych wrogów. Jeśli sytuacja będzie eskalować, niedługo szef NIK może się stać największym przyjacielem Tomasza Lisa.
Już nie takie fikołki w polskiej polityce widzieliśmy. Na razie opozycja nie zamierza pomagać partii rządzącej w odwołaniu Banasia i wiele wskazuje na to, że obóz Zjednoczonej Prawicy zostanie z nim jak Himilsbach z angielskim. O Marianie Banasiu mówi się „pancerny Marian”. Jego biografia pokazuje, że nie są to puste słowa. W młodości chciał być pilotem wojskowym. Trenował sztuki walki. Zdobył najwyższy, czarny pas w karate i był trenerem tej dyscypliny. Zamiast wojska wybrał studia prawnicze, które ukończył w 1979 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim. Może się pochwalić piękną kartą opozycyjną. Od końca lat 70. działał w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela i w Konfederacji Polski Niepodległej. Należał do NSZZ „Solidarność” od jej powstania w 1980 r.
Przeszkadzał reżimowi na tyle, że cztery dni po wprowadzeniu stanu wojennego nie został internowany, ale aresztowany i na prawie dwa lata trafił do więzienia. Po upadku komunizmu związał się z prawicą i rozpoczął karierę urzędnika państwowego. Wśród współpracowników uchodzi za twardego, choć dość prostego chłopa z Podhala. Zaczynał jako pełnomocnik rządu Jana Olszewskiego ds. Straży Granicznej. W 1992 r. Lech Kaczyński ściągnął go do Naczelnej Izby Kontroli. Banaś spędził tam ponad dekadę, pnąc się po szczeblach kariery, by w końcu zostać głównym specjalistą kontroli państwowej. W 2005 r., po wyborach wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość został wiceministrem finansów i jednocześnie szefem Służby Celnej. Po upadku rządu Jarosława Kaczyńskiego wrócił do pracy w NIK.
Likwidator luki vatowskiej
Kampania wyborcza PiS w 2015 r. opierała się na haśle szerokiej redystrybucji, której kluczowym elementem był program 500+. Ekonomiści i politycy rządzącej wówczas koalicji PO i PSL przekonywali, że w budżecie państwa nie ma środków na tego typu pomysły. Jacek Rostowski powiedział wówczas: „Na te obietnice, które składa Prawo i Sprawiedliwość, pieniędzy nie ma i w ciągu czterech najbliższych lat nie będzie. Jeśli PiS je zrealizuje, to doprowadzi do katastrofy”. Zjednoczona Prawica przekonywała, że „wystarczy nie kraść”, a pieniądze się znajdą. Głównym źródłem dodatkowych dochodów miało być ograniczenie luki vatowskiej, która jest szacunkową różnicą między tym, co powinno wpływać do budżetu z tytułu VAT, a tym, co realnie wpływa.
Luka w VAT istnieje w każdym kraju, bo wszędzie działa szara strefa, nie każda transakcja jest rejestrowana. Widać to szczególnie w takich branżach, jak gastronomia czy usługi budowlane. W ostatnich latach rządów Platformy Obywatelskiej luka zwiększyła się jednak do poziomu 25 proc. Unijna średnia była o 10 punktów procentowych niższa. Oznaczało to, że budżet państwa z tytułu niezapłaconego VAT tracił rocznie nawet 40 mld zł. Tak wielka różnica między potencjalnymi a realnymi dochodami wskazywała, że sprawa ma podłoże systemowe. Po Warszawie krążył wówczas dowcip, że drobna przestępczość spada, bo wszyscy dresiarze przerzucili się na wyłudzanie VAT. Zadanie zlikwidowania luki vatowskiej Jarosław Kaczyński powierzył Marianowi Banasiowi. W 2015 r. Banaś ponownie został wiceministrem finansów. Przystąpił do konsolidacji urzędów, które miały walczyć z przestępczością gospodarczą: służby celnej, administracji podatkowej i kontroli skarbowej. Zaproponował powołanie w ich miejsce Krajowej Administracji Skarbowej. Za zmianami instytucjonalnymi szły zmiany w prawie. Wcześniej wyłudzenie VAT było tylko wykroczeniem, dzisiaj jest przestępstwem zagrożonym pozbawieniem wolności do 25 lat. Przyniosło to efekty. Luka w VAT zmniejszyła się od 2012 r. o połowę. Według danych Ministerstwa Finansów przyniosło to w latach 2016-2017 dodatkowe 42 mld zł. budżetowi państwa. Dla porównania koszt programu 500+ na każde dziecko wynosi ok. 40 mld rocznie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.