Sarkozy, jednoosobowy polityczny oksymoron, może wyplątać Francję z jej problemów i przyczynić się do zrobienia tego samego w unii
Nie można mnie krytykować za to, że chcę dla Francji pierwszego miejsca. Kto ma objąć przywództwo, jeśli nie ona?" – mówił Nicolas Sarkozy w wywiadzie dla „New York Timesa”. Hiperaktywny prezydent właśnie znowu udowodnił, że za jego słowami idą czyny. Francuski parlament podczas nadzwyczajnej sesji obu jego izb przegłosował jedną z najważniejszych ustaw od czasu powstania V Republiki w 1958 r. – poprawki do konstytucji. Zdaniem wielu, to początek historycznej transformacji kraju: zerwania z gaullistowską przeszłością, przebudowy zestarzałych struktur i krok w kierunku VI Republiki, kończącej dominację prezydenta i scentralizowanego państwa. W oczach innych, na razie V Republice nic nie grozi, jej instytucje okazały się – obok niemieckich – najsolidniejsze w powojennej Europie, a wprowadzane zmiany to raczej kosmetyczne retusze.
Więcej możesz przeczytać w 33/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.