Amerykanie stali się narodem "jęczących narzekaczy"
Aż 85 proc. badanych twierdzi, że sprawy w kraju idą w złym kierunku. Tylko 29 proc. popiera prezydenta, a 14 proc. parlament. 70 proc. uważa, że różnice w dochodach między obywatelami są zbyt duże. 59 proc. sądzi, że wolny handel szkodzi gospodarce ich kraju. 53 proc. chce, aby rząd zaangażował się bardziej w rozwiązywanie problemów ekonomicznych. 82 proc. domaga się więcej robót publicznych, aby stworzyć miejsca pracy. To nie hipotetyczne wyniki sondaży w wymyślonym kraju, gdzie władzę przejęła Samoobrona, lecz rzeczywiste wyniki ostatnich badań w USA.
Kryzys na rynku finansowym wpędził Amerykanów w depresję. Phil Gramm, były senator i doradca kandydata na prezydenta Johna McCaina, oświadczył, że Amerykanie stali się narodem „jęczących narzekaczy". Czy to koniec liberalnej rewolucji zapoczątkowanej przez Ronalda Reagana oraz American Dream? Pozostaje mieć nadzieję, że amerykańscy politycy nie pójdą na łatwiznę, podgrzewając te protekcjonistyczne nastroje wyborców. Choćby przykład Polski wskazuje, że tylko podążanie ścieżką Reagana ma sens. W końcu tym bardziej przestawaliśmy narzekać, im mniejszy stawał się realny wpływ polityków na nasze życie i ich ingerencja w gospodarkę.
Aż 85 proc. badanych twierdzi, że sprawy w kraju idą w złym kierunku. Tylko 29 proc. popiera prezydenta, a 14 proc. parlament. 70 proc. uważa, że różnice w dochodach między obywatelami są zbyt duże. 59 proc. sądzi, że wolny handel szkodzi gospodarce ich kraju. 53 proc. chce, aby rząd zaangażował się bardziej w rozwiązywanie problemów ekonomicznych. 82 proc. domaga się więcej robót publicznych, aby stworzyć miejsca pracy. To nie hipotetyczne wyniki sondaży w wymyślonym kraju, gdzie władzę przejęła Samoobrona, lecz rzeczywiste wyniki ostatnich badań w USA.
Kryzys na rynku finansowym wpędził Amerykanów w depresję. Phil Gramm, były senator i doradca kandydata na prezydenta Johna McCaina, oświadczył, że Amerykanie stali się narodem „jęczących narzekaczy". Czy to koniec liberalnej rewolucji zapoczątkowanej przez Ronalda Reagana oraz American Dream? Pozostaje mieć nadzieję, że amerykańscy politycy nie pójdą na łatwiznę, podgrzewając te protekcjonistyczne nastroje wyborców. Choćby przykład Polski wskazuje, że tylko podążanie ścieżką Reagana ma sens. W końcu tym bardziej przestawaliśmy narzekać, im mniejszy stawał się realny wpływ polityków na nasze życie i ich ingerencja w gospodarkę.
Więcej możesz przeczytać w 33/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.