Streszczenie odcinka bieżącego: pojawia się nowa bohaterka, tajemnicza żona Dorna, bodypainting, femme fatale, trudne słowa. Ujawnia, że Dorn płaci na każde dziecko po 1800 zł, trzy razy tyle co Gosiewski. Posłowie PiS też chcą tyle kasy, więc każdy chce mieć dziecko z Dornem. By zdobyć pieniądze na alimenty dla Gosiewskiego, licytują wąsy Putry.
W następnych odcinkach: Dorn z Kaczyńskim opluwają się w nierównej (wzrostem) walce. Proces o zniesławienia trwa z apelacjami do 2053 r. Sześćdziesięcioletnie dzieci Dorna błagają sąd, by nie przesłuchiwać obu stuletnich stron i dać im święty spokój.
Równolegle do serialu „O dużym Dornu i małym Kaczoru" trwa serial „Członek zawieszony". Streszczenia, niestety, nie możemy podać, bo czytają nas państwo na pewno przed 23.00.
W każdym razie członkostwu Dorna co rusz grożą kastracją. Jakoś trudno nam uwierzyć, że pisowcy chcieliby się takiego pięknego dyndającego członkostwa pozbyć. Chyba że przeszczepią Gosiewskiemu, wtedy może się jeszcze na coś przydać.
Łaskawcy z PiS postanowili odpuścić marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu i wicemarszałkowi Stefanowi Niesiołowskiemu i już nie będą go odwoływać. Tak się zafascynowali członkostwem Dorna, że ich inne organy (Sejmu) nie interesują?
A nie, podobno do zostawienia w spokoju platformersów przekonywał Kaczora brat. Zaraz, zaraz… a, już wiemy! To ten facet, przez którego Michał Kamiński nie może prowadzić skutecznej kampanii wizerunkowej.
Ostatnio głowa państwa naszego zrobiła się bardzo aktywna. Lech Kaczyński postanowił objechać Polskę i najpierw trafił do Elbląga. Podobno nie przywitały go tam tłumy, więc by podbić serca elblążan, obiecał im dostęp do morza. Żeby łatwiej było, to się kanał przez mierzeję przekopie. Najgorsze jest to, że zaraz potem Kaczyński pojechał do Kielc. Strach pomyśleć, co się działo, jeśli mu to samo przemówienie podsunęli.
W niedzielę, jak co tydzień, jednoczyła się prawica – pamiętają państwo te żarciki sprzed kilkunastu lat? Całkiem aktualne, tylko zamiast „prawica" trzeba wstawić „lewica". Otóż, znów powstaje Centrolew. To znaczy różne partie, partyjki, geje i lesbijki mają się zlać w jedno i na początek ruszyć na podbój Europy, a potem i nasz grajdół podbiją. W sytuacji takiego powszechnego zlania najodpowiedniejszą nazwą byłby Centrozlew.
Ale żeby jednoczyć, trzeba najpierw podzielić. To oczywista oczywistość, którą pojął Marek Balicki i wystąpił z SDPL. Będzie zakładał coś innego, ponoć razem z Cimoszewiczem, a dopiero potem zleją się z borówkami. Balicki, z zawodu psychiatra, jest tej inicjatywie niezbędny.
Prezydent bardzo mocno zaangażował się w zwalczanie światowego kryzysu i gotów jest dla jego zwalczenia do ogromnych poświęceń. Chciałby na przykład porozmawiać o tym z Tuskiem „w cztery oczy". I cztery butelki winka? Ostrożnie, bo na wyszynk z okazji Rady Gabinetowej pójdzie roczny budżet kancelarii. W rządzie jest w tej dziedzinie kilku zawodowców.
Post scriptum: Rafał Ziemkiewicz popełnił kilka dni temu w „Rzeczpospolitej" bardzo dobry tekst na temat KRUS i przywilejów dziennikarzy, którzy płacą tylko połowę podatku. Pisze Ziemkiewicz tak: „Nie przypominam też sobie, by kiedy Zyta Gilowska zaproponowała likwidację owego »50-procentowego uzysku«, ktokolwiek z naszego środowiska przyklasnął jej z entuzjazmem". Sorry, może nie wypada się chwalić, ale Mazurek z Zalewskim pisali wtedy kilkakrotnie, że te fory dla pismaków są skrajnie niesprawiedliwe. I nadal tak uważamy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.