Lawrence Kudlow Nikt nie uwierzy, że rozszerzenie systemu ubezpieczeń zdrowotnych o dodatkowe 50 mln Amerykanów nie zwiększy wydatków budżetowych. Wbrew temu, co mówią ludzie Baracka Obamy, koszty wzrosną – i to gigantycznie – nawet o 2 bln dolarów rocznie. Już dziś zadłużenie funduszu ubezpieczeń zdrowotnych Medicare wynosi ok. 80 bln USD.
Przedstawiony przez Obamę plan „publicznego" systemu ubezpieczeń zdrowotnych doprowadzi do tego, że opieką zdrowotną będzie zarządzała państwowa administracja. Państwo będzie decydowało o tym, które instytucje będą świadczyć usługi medyczne, kontrolowało ceny tych świadczeń, a przez to wypierało prywatne podmioty z sektora ubezpieczeniowego i medycznego. Urzędy federalne zdecydują, co jest dobre dla obywateli, a co im nie służy, i wbiją klin między lekarzy a pacjentów. Ale nawet gdy pominie się wszystkie minusy państwowego systemu opieki zdrowotnej, nie można nie zauważyć, że rozpada się przyjmowana przez gabinet Obamy koncepcja finansowania usług medycznych. Pierwotny plan zakładał pozyskanie środków ze sprzedaży pozwoleń na emisję zanieczyszczeń. System ograniczania emisji za pomocą mechanizmów fiskalnych nie zostanie jednak zatwierdzony przez Kongres, ponieważ zbyt wielu senatorów ma powiązania z branżą wydobywczą.
Więcej możesz przeczytać w 24/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.