Janusz Palikmiot gęsto się tłumaczy,z czego żyje i skąd ma pieniądze, bo czepia się go „Dziennik" oraz politycy – nawet z własnej partii. Naszym zdaniem cała sprawa jest sztucznie nadęta. Nie od dzisiaj wiadomo, że Palikmiota wspierają finansowo studenci i emeryci. A że robią to za pośrednictwem rajów podatkowych? Ich święte emerycko-studenckie prawo.
Palikmiot obiecuje, że wytłumaczy się przed premierem ze swoich finansów. A w tak zwanym międzyczasie żąda od „Dziennika" 10 milionów złotych odszkodowania. Cholercia, toż to kupa forsy! Ze cztery pensje Jana Marii Rokity.
Z okazji kampanii wyborczej wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski postanowił otworzyć obwodnicę Płońska czynną już od pół roku. Na czas uroczystości trasę trzeba było oczywiście zamknąć. Oczywisty idiotyzm, ale i on nie spowoduje, by Kozłowski stał się postacią choć odrobinę rozpoznawalną. Facet snuje się po polskiej polityce od niepamiętnych czasów, ale da się o nim powiedzieć tylko jedno. Jest chudy.
Rząd przyjął pakiet antykryzysowy, który zresztą tak zwana strona społeczna skrytykowała. Zanim wejdzie w życie, kryzys na dobre zacznie się kończyć. I wtedy premier powie, że to zasługa rządu i jego pakietu. No, czyż guzdranie się nie jest cudowne?
Róża Thun z kumpelą Joanną Senyszyn wpadły na wiec wyborczy Zbycha Ziobry. Tłum nie zareagował zbyt przychylnie, pokrzykiwano nawet tu i ówdzie „Won stąd!", choć Zbychu apelował, by nie dać się spro- wokować. Ale co tu się dziwić – na widok, a przede wszystkim na dźwięk pani Joanny można stracić panowanie nad sobą. I tak dobrze, że ludzie nie stratowali się podczas panicznej ucieczki.
Posłanka Mucha ogłosiła, że nie ma romansu z Jarosławem Gowinem. No jasne, jeśli już, to z Niesiołowskim. Przecież to entomolog, więc pasjonują go owady.
Świętujmy zakończenie podziałów!– nawoływał Lech Wałęsa na Wawelu. Była to idealna ilustracja maksymy o drogowskazie,który nie podąża w stronę, którą pokazuje. Bo przecież wojna Wałęsy z Kaczorami trwa. Jak mawiają profesorowie uniwersytetu z reklamy ING: tak było, jest i będzie.
Na Wawelu przemówił także premier Donek. I szczerze mówiąc, była to jedna z tych mów, które spokojnie mógł sobie darować. Na taką okazję lider PO mógłby się szarpnąć i coś wymyślić, ale zamiast tego zaserwował klasyczne ple, ple, ple. W polityce koszmarne jest to, że politycy gadają, nawet jak nie mają nic do powiedzenia.
Na Wawelu gromadnie zasiedli byli oraz przyszli premierzy (Schetyna). Uwagę zwracała nieobecność Isabel, ukochanej Kazia Marcinkiewicza. Zetafon – o dziwo – milczał, lecz łypał w stronę Angeli Merkel. Isabel! Ty lepiej na niego uważaj! I nie puszczaj go na placówkę do Niemiec.
Krakowska uroczystość miała jeszcze jeden niesamowity atut. Pośród rozmaitych bywszych oficjeli pojawił się na niej Józef Zych, najbardziej marszałkowski ze wszystkich marszałków Sejmu. Wszyscy jego fani – a my się zdecydowanie do nich zaliczamy – byli zachwyceni, chociaż był bez laski i nic mu nie stawało. Panie Józefie, pozdrawiamy serdecznie!
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.