„Szczerze zazdroszczę Monice Lewinsky” – powiedział kiedyś Dmitrij Ajackow, były gubernator obwodu saratowskiego. Rosyjski samorządowiec w uwielbieniu dla Billa Clintona jest wprawdzie nie do pobicia, ale lizusów nie brakuje także w polskiej polityce. Jedni noszą szefowi teczkę, drudzy kupują szampana, a jeszcze inni wstają na sam dźwięk jego głosu w słuchawce.
Jeśli wierzyć ogólnym narzekaniom, to w Polsce upolityczniono już wszystko: tajne służby, prokuraturę, wojsko, telewizję, a nawet złoty medal siatkarzy. Jest jednak coś, czego nie udało się jeszcze zawłaszczyć żadnej partii. To wazeliniarstwo. Lukruje się w betonowej części SLD, wśród proeuropejskich socjaldemokratów, w PiS-owskim zakonie, a nawet w modnej Platformie. Ostatnio do atlasu polskich lizusów trafił świeżo odwołany szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak, który kilka tygodni temu wygłosił pean na część Donalda Tuska. „On jest dotknięty przez Pana Boga geniuszem" – orzekł na łamach „Polski”. Teoretycznie można by w tych słowach doszukiwać się autoironii (w końcu Nowak wypowiedział je a propos tego, że Tusk go zdymisjonował), ale reszta wypowiedzi pokazuje, że bynajmniej nie o przewrotność tu chodziło. „Donald Tusk jest dla mnie bardzo bliską osobą. Człowiekiem, dla którego jestem w polityce. (…) zawsze szuka niestandardowych rozstrzygnięć i na tym też polega jego siła. Obrady klubu zakończył ostatnio sformułowaniem: ?nie traćcie ducha?. Biblijnie, powiało świeżą bryzą” – ocenił. Po tych wyznaniach musiała go chyba najść chwila refleksji, bo tydzień później udzielił kolejnego wywiadu, w którym nakadziwszy Tuskowi od wielkich i wybitnych, wreszcie stwierdził: „Nie chcę brnąć w te opisy, bo będą komentować, że to wazeliniarstwo”.
Więcej możesz przeczytać w 45/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.