Kłopoty w Stronnictwie Demokratycznym ma Paweł Piskorski, któremu buntują się starzy działacze. Nazywają Piskorza „łowcą posagów" i chcą go wysiudać ze stanowiska. Z kolei Piskorski twierdzi, że demodziady są inspirowane przez szpiegów Platformy Obywatelskiej. My od razu uważaliśmy, że z SD Piskorz daleko nie zajedzie. Trzeba było przejąć SS. To formacja znacznie bardziej ideowa i sprawniejsza w boju. No i z fajniejszymi ciuchami.
Jest jakaś moda na niestartowanie w wyborach prezydenckich. Po Jolancie Kwaśniewskiej i Włodzimierzu Cimoszewiczu brak zainteresowania prezydenturą ogłosił właściciel klatki z piersiami Wojciech Olejniczak. Przypomniało nam to, jak bramkarz Radosław Majdan oświadczył jakiś czas temu, że nie będzie już grał w reprezentacji. To on w ogóle w niej grał?
Lewica z tymi prezydentami to ma skaranie boskie. Do lansowania Jerzego Szmajdzińskiego wziął się Aleksander Kwaśniewski, który w dawnym działaczu młodzieżowym znajduje wiele zalet. No, żeby widzieć coś interesującego w Szmai, to trzeba latami całymi brać lekarstwo na filipińskiego wirusa. I zakąszać sterydami.
Szmai zdecydowanie nie chce lider SLD Grzesiek Napieralski, co zdecydowanie świadczy o tym, że jego ciała nie trawią żadne wirusy i nie przedawkowuje leków (ale że podobno doradza mu Krzychu Janik, więc z lekami musi uważać). W Napieralskim szalenie nam się podoba, że działa na nerwy Kwachowi, Cimoszewiczowi, a zwłaszcza Sierakowskiemu. No i nie pokazuje cycków, co też trzeba mu policzyć na plus. Acz nie jest to postać bez skazy, bo nie popiera naszego prezydenckiego faworyta, czyli Longina Pastusiaka. Klasa robotnicza mu tego nie zapomni. Kogo zatem Napieralski popiera? Ostatnio z nim gawędziliśmy i lider SLD rzucił nam nazwisko Jacka Majchrowskiego.
Majchrowski? Majchrowski? – coś nam się obiło o uszy, ale przecież nie zapychamy sobie pamięci nazwiskami prezydentów Krakowa, więc musieliśmy go zgoogle’ować. Napieralskiemu imponuje, że Majchrowski jest profesorem, co może się ludowi spodobać. Ale w Polsce różnie to bywa z profesorami. Na przykład o prezydencie nikt nie powie profesor, chociaż Kaczor nim jest, zaś o Bartoszewskim każdy tak powie, chociaż ten nim nie jest.
Ciekawe, nieprawdaż? W ramach dzielenia się łupami w telewizji Czerwono-Czarnej spuszczono z niej Zalewskiego, który – na zmianę z Rafałem Ziemkiewiczem – uprzykrzał ludziom życie o poranku. Niestety, nie jesteśmy w stanie wykrzesać dla niego współczucia. Baran pchał się, gdzie nie trzeba, to i dostał po rogach. Dobrze mu tak!
Zabawne, że „Gazeta Wyborcza" uparcie lansuje tezę, że PiS oszwabiło SLD w telewizyjnym układańcu. Oprócz Agnieszki Kublik sądzi tak jedynie Adam Lipiński i jest to kolejny dowód na to, że potrafi się porozumiewać ponad podziałami. Dokonania Lipy w dzieleniu woroniczowego tortu tak podsumował pewien działacz PiS: „Gdyby Lipiński był Stalinem, to Hitler miałby szanse na wygranie wojny jeszcze w kwietniu 1945 roku”.
Ludwik Dorn zakłada internetową komisję śledczą, bo uważa że sejmowa niczego nie wyjaśni. Zachęca blogerów i internautów, by wspierali go w dążeniu do prawdy. Jak powiedział JP Morgan, każdy ma dwa powody tego, co robi. Szlachetny i prawdziwy. Tutaj zdecydowanie chodzi o przypodobanie się mniej debilnym internautom i trzeba przyznać, że Dorn robi to w cwany i tani sposób. Ciekawe, jaka będzie odpowiedź PiS? Kaczor nazwie kota Yahoo!?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.