Hiszpanie uznali, że ich najbardziej sportowe auto jest zbyt wolne i wrzucili mu pod maskę dodatkowe 25 koni, a do nazwy dokleili literkę „R”. Najprawdopodobniej jest to skrót od słowa „radość”.
Sportowe kompakty wymyślili ludzie, którzy kochają kompromisy. Chcieli jeździć czymś, co jest szybkie, ale jednocześnie nie łamie kręgosłupów. Marzyli o samochodzie, który powoduje wydzielanie adrenaliny, ale nie zamierzali wydawać na niego majątku. To trochę tak, jakby oczekiwać od kata, że będzie bezwzględny i zimny, a jednocześnie współczujący i płaczliwy. Ale okazuje się, że w motoryzacji takie połączenie jest możliwe – tydzień temu opisywaliśmy Volkswagena Golfa GTI, a przecież mamy jeszcze Opla Astrę OPC, Renault Megane RS, czy Skodę Octavię RS. Nawet Hiszpanie dorzucili swojego rodzynka – Leona Cuprę. Uznali jednak, że ze swoimi 240 końmi nie jest on wystarczająco szybki i zafundowali mu terapię wzmacniającą, dodając jednocześnie do nazwy literkę „R".
Więcej możesz przeczytać w 45/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.