Takiego Tuska nie ma. Premier-kanclerz- -wojownik Tusk istniał krótko po objęciu władzy. Teraz jest zmęczony pięćdziesięciolatek po przejściach, którego decyzje są nielogiczne, przypadkowe, sprzeczne i doraźne. Gdy kilka dni temu premier Tusk wydał ponoć wojnę hazardowi w Polsce, tak prostolinijnie tę decyzję mogli odebrać tylko członkowie Towarzystwa Przyjaciół Partii Rządzącej (TPPR). W tej zapowiedzi widać całego Donalda Tuska. Jest werbalny radykalizm i stanowczość, a w rzeczywistości zapowiedź niebywałej wręcz osłony obecnego układu hazardowego. Bo koncepcja zamrożenia tego rynku na pięć lat oraz uniemożliwienie działania konkurencji, czyli wideoloteriom, to nic innego jak osłona interesów obecnych rekinów hazardu, czyli Ryśków. Mają przed sobą pięć tłustych lat. Albo premier wyskoczył z koncepcją kompletnie nieprzemyślaną, albo został przez kogoś podpuszczony,albo... Wszystkie te wersje nie wystawiają szefowi rządu dobrego świadectwa. Podobnie jak jego decyzje kadrowe. Bo kto uwierzy w dymisjonowanie ministrów za niewinność i wysokie kwalifikacje (Schetyna, Czuma, Nowak, Grupiński). Kto uwierzy też w odwoływanie szefa jednej tajnej służby (Mariusza Kamińskiego z CBA) za to samo, za co nie odwołuje się szefa innej służby (Krzysztofa Bondaryka z ABW). Kto zrozumie, dlaczego nieusuwalny jest wiceszef ABW Jacek Mąka wykorzystujący służbową przewagę w prywatnym procesie, a wyrzuca się zastępców szefa CBA, których grzechem jest lojalność wobec przełożonego? Równie nielogiczne są decyzje Tuska jako szefa partii. Z tego wyłania się obraz kogoś, kto nie panuje nad emocjami, nie wie, co chce osiągnąć, a niedotrzymywanie obietnic i walenie się planów tłumaczy reagowaniem na społeczne potrzeby. Po dwóch latach rządzenia Donald Tusk zaczyna przypominać Marka Belkę. Belka tylko administrował i szukał dobrze płatnej pracy w międzynarodowych instytucjach. Tusk tylko udaje kanclerza i szuka sposobów bezpiecznego dowiezienia się do prezydentury.
Owszem, Tusk wykazał się nie lada talentami, tworząc partię, która nie ma w Polsce realnej alternatywy. W istocie Platforma Obywatelska bardzo przypomina japońską Partię Liberalno-Demokratyczną, która rządziła krajem od roku 1955 do 2009. Trochę PO przypomina też meksykańską Partię Rewolucyjno-Instytucjonalną, która miała władzę przez 71 lat. Dzisiaj oba te ugrupowania już nie rządzą. Ich cechą wspólną było to, że były uniwersalnymi wehikułami władzy, właściwie bezideowymi, lawirującymi między populizmem a liberalizmem. O rządach PO można więc mówić jako o Pax Platforma (pokój platformerski), bo jedyną ofertą tej partii jest właśnie platformerski pokój społeczny: niewiele robimy, ale też niewiele wymagamy, a w dodatku zapewniamy spokój i ciepełko. Tylko czy to nie za mało jak na program rządzenia sporym krajem. Czy premier Polski może się stawać Ryśkiem? Nie, nie tym od jednorękich bandytów – Ryśkiem Lubiczem z serialu „Klan".