Dajcie nam powód, a przekonacie się, jak łatwo dziś zorganizować bunt. Przeciw rządowi, międzynarodowej korporacji, związkowi sportowemu, a nawet wójtowi czy sołtysowi. Politycy dali nam prawo głosu raz na cztery lata. Firmy mówią do nas z reklam, ale najchętniej by nas nie słuchały. Jednak dzięki internetowi możemy mieć prawo głosu tak często, jak tylko chcemy. I możemy poczuć siłę – jak pół miliona tych, którzy już zbuntowali się przeciwko Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej.
Wraz z postępem technicznym nastała era łatwej koordynacji buntów. Kiedyś, by zaistnieć, buntownik musiał mozolnie i ukradkiem w nocy kleić na murach plakaty lub przemocą zająć stację telewizyjną czy radiową. Współczesnemu buntownikowi wystarczy komputer z dostępem do internetu lub telefon komórkowy z SMS-ami. Nie potrzebuje się babrać w kleju do plakatów ani obezwładniać strażników środków masowego przekazu. Każdy, kto wyczuje potrzeby współobywateli, jest w stanie w kilka dni wyprowadzić na ulicę wielotysięczne tłumy.A te współczesne rządy i organizacje, które nie są zdolne prowadzić totalnej inwigilacji sieci komputerowych i telefonicznych, są narażone na niespodziewane bunty.
Więcej możesz przeczytać w 45/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.