Dokładnie 20 lat temu wybuchła wojna na górze. To wtedy zaczęła się historia prawdziwej demokracji w Polsce. Ale to również wtedy w polityce pojawiła się retoryka „rewolucji moralnej”. Niestety, żywa do dziś. Zwłaszcza po katastrofie smoleńskiej.
Dwadzieścia lat temu ruch „Solidarności", od zawsze federacyjny i skłócony, ale do 1990 roku względnie zwarty w działaniu, rozpadł się z hukiem. W czasie wojny na górze rozsypały się Komitety Obywatelskie (struktura władzy powołana przez „Solidarność" w 1989 roku), za to powstały nowoczesne partie polityczne. Bezpośrednią konsekwencją wojny solidarnościowych elit były wybory prezydenckie (grudzień1990), w których Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki rywalizowali o głosy, a pośrednią – wielopartyjne wolne wybory (listopad 1991). Wielkie wydarzenie leżące u podwalin demokratycznej Polski… A jednak weterani wojny rozpalonej latem 1990 roku wspominają ją niechętnie lub wcale. Bo chwały nie przyniosła.
Więcej możesz przeczytać w 30/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.