Drogą sądową zakazano dystrybucji wydanej przez „Krytykę Polityczną" książki Andrzeja Żuławskiego „Nocnik", ze względu na zamieszczone w niej cokolwiek brutalne uwagi dotyczące pożycia reżysera z wiadomo którą młodą aktorką. To dobra decyzja, biorąc pod uwagę, że podczas kontaktu z zawartą w dziele reżysera werbalną pomyją tak naprawdę każdy czytelnik czuje się jak Weronika Rosati. Głęboko obrażony.
Nie obejrzymy już programu kulinarnego Joanny Brodzik, za pomocą którego chciano wykreować Brodzik na polską Nigellę.W czołówce Brodzik starała się równie erotycznie podjadać winogrona i machać nożami niczym ninja, ale w programie o gotowaniu tego typu fikoły niewiele dają, gdy ma się problemy z odwróceniem smażącego się mięsa na patelni.
O pomoc doprasza się w „Gali" aktor polski Kasprzykowski Bartosz. Opowiada, że jego bogactwo to mit, ma dziesięcioletnią hondę i jeszcze musi wymienić w niej klocki hamulcowe. Dawno nie czytałem niczego tak smutnego w kolorowym magazynie. Bartek, daj numer konta. Pożyczę ci sto złotych na te klocki. Więcej nie mogę, stary, wybacz.
Kasia Cichopek, zbiorowy, mokry sen Eskimosów, bardzo chciałaby grać w teatrze. W wywiadzie dla portalu internetowego skrupulatnie wymienia swoje bogate CV. – Ja już dużo robiłam za młodu – mówi konferansjerka, wymieniając między innymi wyjazd na „festiwal w Awinion" i udział w przeglądzie artystycznym „Pupa". Jak dla mnie, Warlikowski ma już nową Blanche DuBois.
Anna Mucha wyraźnie uwielbia bawić się w rolę zbiorowego, mokrego snu III RP. Problem w tym, że tak naprawdę nie robi przy okazji nic ciekawego. – Uwielbiam seks! – stwierdza euforycznie na łamach „Twojego Stylu". I co z tego? Ja też uwielbiam seks, wy też uwielbiacie, każdy uwielbia seks.
Do koncertowego reprezentowania piwa Żywiec pod hasłem „Męska Muzyka" wytypowano m.in. Tomasza Stańkę. Jak pokazuje lektura wywiadu rzeki „Desperado", mistrz bardziej nadawałby się do promowania sieci aptek, ale co tam, miejmy nadzieję, że Żywiec przynajmniej zapłaci mu za to dobre pieniądze. Bo jeśli nie Stańce, to już nikomu one w tym kraju się nie należą.
Do wykonania oficjalnego hymnu sześćsetnej rocznicy bitwy pod Grunwaldem wytypowano jeden z onegdaj najlepszych polskich zespołów rockowych, czyli Armię. Wybór co najmniej trafny: sam, słuchając w liceum płyty „Legenda", nieraz miałem ochotę najechać Niemcy.
Na koniec radosny akcent spod znaku „Nocy żywych trupów" – już niedługo Polskę nawiedzą dwie najbardziej popularne zmory światowego popu, Roger Waters i Sting. Dzięki Bogu, w Polsce od jakiegoś czasu koncertują również inni artyści, chociaż Roman Rogowiecki i Piotr Kaczkowski mogą twierdzić co innego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.