Po drugie, trudno się spodziewać, że bez przymusu ludzie zaczną nagle chodzić oglądać polskich piłkarzy.
Po trzecie, prezydent Warszawy dała sporo pieniędzy na stadion Legii, a inni prezydenci też by chcieli dać, tylko opozycja szantażuje ich pytaniem: „A kto będzie na to chodził?". No to, centusie, mamy odpowiedź: wszyscy.
Po czwarte, skoro i tak na każdy mecz mobilizuje się siły policyjne wielkich rozmiarów, to niech chociaż mają coś do roboty. Na przykład – będą spędzać ludzi na stadiony i pilnować, by nikt się nie urwał.
Po piąte, wreszcie będą mieli co robić dysydenci, którzy od czasu kiedy zarzucono powszechny obowiązek lustracyjny, nie mają z czym walczyć. Teraz napiszą masę artykułów, listów do redakcji i fajansu na blogach: „Oskarżam!", „Dlaczego pójdę do więzienia, a nie na mecz” itd., i zapomnimy na pewien czas o Smoleńsku.
Po szóste – dobrze pomyślane rozgrywki skanalizują różne emocje! Ludzie będą zdrowsi, gdy wykrzyczą „Lechia Gdańsk – Tuska chłańsk", powiedzmy. Albo – „Polonia jest najważniejsza”. Albo „Plat-fo – Ge-stapo!”. Albo „Wypisdalaj, wypisdalaj…”. „Pis to jest k…, Pis j… trzeba, kto Pisa bije, idzie do nieba…”. A jakie będą fajne ustawki!Oczywiście, będą i minusy, np. taki, że o tym, kto będzie trenerem, powiedzmy, Motoru Lublin, zadecyduje międzypartyjny parytet.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.