Ostatni tydzień upłynął w kraju pod znakiem „dwóch mieczy" i tęczowej flagi. Rycerze z całej Europy szli pod Grunwald dowieść swojego bardzo heteroseksualnego męstwa, homoseksualiści szli na Warszawę pokazać, że istnieją i że są normalni. Różnica? Pod Grunwaldem pojawili się ważni notable, na Europaradzie ich zabrakło. Tak jakby troska o elementarne prawa człowieka nie należała do obowiązków rządzących. A przecież przyszłość Europy tkwi w różnorodności opartej na równych prawach wszystkich, a nie w sile rycerstwa i oręża.
Na Europaradzie nie pojawiła się prezydentka Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (bo – jak twierdzi jej rzecznik – „nie bierze udziału w sporach światopoglądowych") ani ratuszowa pełnomocniczka do spraw równego traktowania („bo nie czuje potrzeby"). Tradycyjną absencją – jak zwykle tam, gdzie ktoś walczy o równe traktowanie – wykazała się minister Radziszewska, która swoją rolę pojmuje jako próbę dowiedzenia, że w Polsce dyskryminacji nie ma. Rząd premiera Tuska – jak widać – stać na finansowanie tak rozumianej misji. A geje? Geje sobie poradzą!
Nie zawiódł Kościół katolicki, który ustami swoich hierarchów obwieścił, że „parada budzi zgorszenie, przyczynia się do niszczenia rodziny, a w szczególności dzieci" oraz nakazał „demonstrowanie tradycyjnego rozumienia małżeństwa" (biskup Nycz), co – jak na największą organizację kawalerów (niektórzy twierdzą, że gejów) – brzmi nieco dziwnie. Homoseksualiści pozbawieni są znaczącej części obywatelskich praw, a te, które posiadają, często są uwarunkowane koniecznością udawania; gej jest traktowany „normalnie”, gdy podaje się za heteroseksualistę. Homoseksualiści narażeni są na agresję i inne przejawy nietolerancji. Bo wbrew rozpowszechnionym, szkolnym mitom Polska nie jest krajem tolerancyjnym. I nikt nie stara się tego zmienić.
Jakie są przyczyny dyskryminacji? Po pierwsze – ignorancja. Ludzie nie wiedzą nic o różnorodności, bo wychowywani są i socjalizowaniw kulcie tradycyjnych stereotypów męskości i kobiecości. Czasem uczą się tolerancji, gdy ich własne dziecko okazuje się gejem lub lesbijką. Uczą się albo zamykają przed dzieckiem drzwi.
Po drugie – ksenofobia. „Obcość", czyli wszystko, co wyrasta ponad stereotyp „normalności", „naszości”, „tradycji”, budzi niechęć i agresję często podsycaną przez Kościół, choć to on powinien uczyć miłości bliźniego.
Po trzecie – polityka. Niewielu jest polityków mających odwagę stać na straży równych praw, zwłaszcza gdy dotyczą one grup słabych, których wspieranie nie przynosi korzyści. Stąd nieobecność na paradzie władz rządowych i lokalnych, które bez wahania zerwałyby każdy urlop, by uczestniczyć w ważnej mszy.
Dlatego polski gej musi być przede wszystkim polityczny. Nie ma innego sposobu na uzyskanie praw, jak tworzenie i wzmacnianie politycznej podmiotowości grup dyskryminowanych, a homoseksualiści niewątpliwie do nich należą. Dopiero polityczne „uznanie" ustanawia normalność.
Jednak polscy geje mają przed sobą długą drogę. Na razie są na etapie walki o odczarowanie („Nie lękajcie się!"). Ludzie boją się gejów, bo ci – jak powszechnie wiadomo – wykradają heteroseksualnych ojców rodzin i robią z nich kochanków. Gejów boją się zwłaszcza tradycyjne rodziny, bo nic tak nie koroduje uświęconych rodzinnych więzi jak paradujący gej. No i „prawdziwi mężczyźni", zwłaszcza patrioci i nacjonaliści, dla których gej stanowi pokusę tak straszną, że gotowi są rzucać kamieniami, byleby tylko jej nie ulec. Największą grozę budzi jednak „gej adoptujący”, który mając równe prawa, zacznie dobierać się do sierot. Nawet osoby względnie tolerancyjne są autentycznie przerażone tą wizją. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Jest tyle dzieci wychowywanych przez homoseksualne rodziny, które mają się dobrze i w homoseksualizm nie popadają, i tyle dzieci wychowanych przez tradycyjne rodziny, które stają się gejami, że nie sposób wytłumaczyć lęku przed homoseksualną adopcją. Dziecku potrzeba miłości i bezpieczeństwa, a nie – za wszelką cenę – heteroseksualności. Znamy wiele heteroseksualnych rodzin, które dzieci krzywdzą, nie słyszałam natomiast o rodzinie homoseksualnej, która narażałaby dzieci na cierpienie.
Polski gej nie ma łatwo. Tym ważniejsza jest gejowska duma.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.