- No i wyszło na nasze! Kiedyśmy na początku września napisali, że Lew Rywin w imieniu Leszka Millera i SLD chciał od Agory łapówkę, to się wszyscy żachnęli, i choć Monika Olejnik ministra sprawiedliwości dopytywała, to Grzegorz Kurczuk postępowania nie wszczął. Teraz w liście do "Rzeczpospolitej" tłumaczył się, że nie wszczynał, bo mu Adam Michnik powiedział, że... "Gazeta Wyborcza" sama prowadzi śledztwo. Jakich pięknych czasów dożyliśmy! Michnik śledczym.
- Owoce półrocznego dziennikarskiego dochodzenia "Wyborczej" są doprawdy imponujące. Do tego, co my napisaliśmy w trzech notkach, oni dorzucili sumę łapówki (17,5 miliona dolarów). I ani słowa o tym, kim jest ten podejmowany na wszystkich salonach Rywin. A spec to nie byle jaki. Sam Steven Spielberg oskarża go ponoć, że rąbnął mu milion dolarów przy kręceniu "Listy Schindlera"! I taki bystrzacha Lew teraz harakiri chciał popełnić?! Hm, nie wydaje nam się...
- Inne dochodzenie, prokuratorskie, ma szanse przejść do światowych annałów. Prokurator, niejaki Kapusta, nie chce przesłuchać ani Millera, ani Rywina! No jasne, po co?! O tym, że nie mają oni nic ważnego do powiedzenia, wie każdy głąb.
- Zresztą, po co te kosztowne dochodzenia urządzać, wystarczy spytać Janinę Paradowską. Jak się okazało publicystka "Polityki" wiedziała o sprawie na długo, zanim na początku września o niej napisaliśmy, czyli od sierpnia. Sama o tym nie napisała, bo co będzie o głupotach pisać. Co tam od sierpnia! Pani Janino, pani, Dziennikarka Roku, a nawet Stulecia, wiedziała pewnie o tym od marca!
- Jerzy Wenderlich z SLD się boi. A przecież ów szef sejmowej Komisji Kultury, która prowadzi prace nad ustawą o mediach (to ją miał ustawić Rywin), odważny jest wielce. Teraz jednak, po tej aferze z łapówką, Wenderlicha nękają. Nie wiadomo kto i jak, ale musi to coś być straszne. Bardzo też jest tajemnicze, bo o swych lękach Wenderlich nie powiedział ani policji, ani UOP, ani nawet Kapuście, tylko marszałkowi Sejmu Markowi Borowskiemu. To się nazywa qui pro quo. Wenderlich po prostu pomylił Marków B.! Przecież to Balicki jest psychiatrą!
- To jednak drobiazg. Borowski (też przejęty "Rywingate") nie tylko wysłuchał Wenderlicha, ale i przepisał mu, by "nie pojawiał się w miejscach niewłaściwych z niewłaściwymi osobami". I aż chciałoby się zapytać, w jakim towarzystwie i dokąd chadza Wenderlich oraz jaki to ma związek z Rywinem, ale przecież nie będziemy męczyć biednego posła.
- A może to było tak, jak twierdzą SLD-owcy? Że o całej sprawie z Rywinem by milczano, gdyby nie Aleksander Kwaśniewski, który wypuścił "Gazetę" na Millera, bo chce razem z Michnikiem nowej partii centrowej patronować i SLD mu się znudził. No i że chce politykę odmłodzić, więc Millera widzi na emeryturze, a nie w Pałacu Prezydenckim (co sugerował w noworocznym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej"). W każdym razie Krzysztof Janik już pospieszył z zapewnieniami, że Miller nie poda się do dymisji. Uderz w stół...
- "Czy Adam Michnik, lecąc w ślinę z premierem, wiedział już, kiedy opublikuje swoje tajne nagranie z Rywinem?" - dopytuje "Trybuna" i przypomina jednocześnie, że "Rywin w żaden sposób nie był związany ani z SLD, ani z Millerem. Towarzyskie więzi utrzymywał z prezydentem Kwaś-niewskim i jego bliskim otoczeniem". Tak to na łamach lewicowej prasy kwitnie męska przyjaźń między Kwaśniewskim a Millerem.
- Inna hipoteza, tym razem z kręgów prawicowych: "Całą ustawę o mediach wymyślili komuniści, żeby ją potem sprzedać". Nie udało się, bo chcieli za dużo i Agorę poparł prezydent. Niektórym to zawsze przy dedukcji Kwaśniewski wylezie. Zupełnie jak jeleń na rykowisko malarzom.
- Fajna historyjka. Przy okazji całej afery jako mąż stanu chciał się zaprezentować popierany przez Kwaś-niewskiego i jakby trochę namaszczany na jego następcę Marek Borowski. Hucznie zwołał konferencję prasową, zapowiadając wielką inicjatywę w sprawie ustawy o mediach. Ostatecznie tylko wstrzymał prace nad nią na miesiąc. Otóż Borowski chciał ustawę zjechać i poprzeć media prywatne, ale błyskawiczna akcja Włodzimierza Czarzastego i naciski SLD spowodowały, że się z tego wycofał. Ech, ta charyzma Czarzastego! Nikt mu nie odmówi.
- I na koniec wierszyk czytelnika "Trybuny": "A w Warszawie, mieście głównem, zabił Adaś Leszka g... Oj, zabił czy nie zabił, ale wżdy osłabił".
Więcej możesz przeczytać w 2/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.