Kazimierz Dejmek 1924-2002 |
Kazimierz Dejmek kojarzy się z tak różnymi dokonaniami, jak socrealistyczna "Brygada szlifierza Karhana" (1949), polityczne "Dziady" (1967), pełne artystycznych sukcesów kierowanie łódzkim Teatrem Nowym w latach 70. oraz apodyktyczny styl zarządzania resortem kultury w rządach Pawlaka i Oleksego. Większość współpracowników zapamiętała go jako charyzmatycznego artystę i niełatwego w kontaktach człowieka, przeklinającego jak szewc, zawsze spowitego w kłęby papierosowego dymu. Wraz ze śmiercią reżysera został zamknięty jeden z najważniejszych rozdziałów polskiego teatru XX wieku, znaczonego osiągnięciami Juliusza Osterwy, Leona Schillera, Tadeusza Kantora czy Konrada Swinarskiego. Sztuka miała dla Dejmka sens wtedy, gdy była zaangażowana społecznie i politycznie - takie właśnie przedstawienia robił do końca życia. Mimo śmiertelnej choroby wciąż pracował: za trzy tygodnie miała się odbyć premiera "Hamleta". Kazimierz Dejmek przygotowywał ją na deskach Teatru Nowego w Łodzi, któremu dyrektorował już po raz trzeci. Swego najsławniejszego przedstawienia, "Dziadów" w Teatrze Narodowym z Gustawem Holoubkiem w roli Konrada, wcale nie uważał za najlepsze. Inscenizacja dramatu Mickiewicza, nazwana przez Gomułkę "nożem w plecy przyjaźni polsko-radzieckiej", stała się jednak zarzewiem rewolty studenckiej 1968 r. Z artystycznego punktu widzenia ważniejsze wydaje się błyskotliwe odczytanie sztuk staropolskich (m.in. "Żywota Józefa" czy "Historyi o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim") oraz współczesnych - Gombrowicza i Mrożka. I to po Kazimierzu Dejmku pozostanie, choć nasza reżyserska młodzież poszła inną drogą.
Więcej możesz przeczytać w 2/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.