Umiejętność przeżycia w dżungli polega m.in. na dobrej orientacji w terenie. Jak swego czasu powiedział Andrzej Poniedzielski, na każdego przyjdzie taki czas, gdy orientacja w terenie okaże się ważniejsza niż orientacja seksualna. Orientacja w terenie nie musi jednak oznaczać tylko znajomości topografii dżungli, miasta albo okolicy. Przy dzisiejszym rozwoju gadżetów elektronicznych wystarczy obwiesić się GPS-ami i one (o ile mają aktualne mapy) wskażą nam drogę.
Dziś łatwiej znaleźć małą uliczkę na końcu miasta niż sens w życiu. Wie o tym papież Franciszek i rozkochanym w luksusach hierarchom kościelnym wskazuje drogę do skromności. Nie spodoba się to wielu polskim duchownym, którzy słowo „wiara” dawno zamienili na „wiarę w biznes”. W wypadku pewnego duchownego z Torunia trudno mówić nawet, że jest orientacji katolickiej, bo to w polskim Kościele główny reprezentant orientacji finansowej.
Papież z Argentyny doskonale się orientuje w terenie i wie, że dziś Kościół może odbudować swą potęgę, tylko pamiętając o słabych i biednych. Orientacji w terenie nie brakuje też wielu polskim politykom. Posłowie, gdy jest im to na rękę, częściej zmieniają kluby niż piłkarze. Piłkarze zmieniają kluby na nogę, choć przeważnie chodzi o głębszą kieszeń.
W politycznej części naszej dżungli ważna jest wiedza o tym, kto z kim trzyma. Trzymanie się złej strony może doprowadzić do wypadu na aut. Ci, co przez lata trzymali z Kaczyńskim, bawią się w klocki już w innej piaskownicy. Ostatnio wszyscy się zastanawiali, jakiej orientacji jest minister Gowin. Sam minister zapewniał, że jest orientacji rządowej, mimo że opozycja hołubi go bardziej niż własna partia. Związek ministra Gowina z rządem to nie jest jednak przykładny związek partnerski, o czym może zapewnić sam poseł Biedroń.
W Polsce politycy nie trzymają się jednej partii, dziennikarze nie trzymają się gazet, a sama Polska nie zawsze się trzyma kupy. Najgorzej mają ci, którzy trzymali kupę forsy w cypryjskich bankach. Być może pozostała im z tych wkładów już tylko kupka makulatury.
Nawet w sporcie nie można dziś być pewnym orientacji kibiców. Po fatalnie przegranym meczu z Ukrainą polscy kibice na złość leniwym piłkarzom gorąco dopingowali San Marino. I była to bardziej sensacyjna zmiana orientacji niż w wypadku poseł Anny Grodzkiej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.