Zabijali go systematycznie od 13 lat. Odkąd w 2000 r. Boria opuścił Rosję, wszystko układało mu się nie tak. On nie miał wątpliwości – za pasmem niepowodzeń stoi Władimir Putin i jego ekipa – mówi dziennikarzom była żona Bieriezowskiego Galina Beszarowa. Problem w tym, że Borys Bieriezowski w 1999 r. osobiście popierał Putina jako ewentualnego następcę prezydenta Borysa Jelcyna. Jego znajomi twierdzą wręcz, że tylko dzięki przychylności gospodarza Kremla uniknął on losu skazanego na lata więzienia innego oligarchy Michaiła Chodorkowskiego. Jaki los spotkał go naprawdę – został zamordowany czy się powiesił – pozostaje jednak kwestią otwartą.
Ostatnia prośba
Śmierć Bieriezowskiego poprzedził jego odręcznie pisany list do prezydenta Władmira Putina, w którym biznesmen na wygnaniu prosi (wręcz błaga, jak twierdzą niektórzy, między innymi przywódca nacjonalistów Władimir Żirinowski) o przebaczenie starych grzechów, udzielenie ostatniej szansy, gwarancje nietykalności po powrocie do kraju. „Dopuściłem się wielu błędów. Rozumiem, jak trudno mi przebaczyć, ale zaplątałem się we własne sidła i błagam o wybaczenie” – cytuje list Bieriezowskiego redaktor naczelna prokremlowskiej telewizji Rossija, Margarita Simonian.
– Wybaczyć jednak nie byłoby łatwo. Bieriezowski był mistrzem kłamstwa i intrygi, wszystko, co robił, było obliczone na zysk i profity. Jego śmierć to kolejna intryga – podejrzewa inny znany dziennikarz Michaił Leontiew, chociaż wyklucza ewentualne samobójstwo. – Jeżeli Borys chciałby się rzeczywiście powiesić, napisałby nie list do Putina, ale wielki elaborat przedśmiertny, wiedząc, że świat po raz ostatni znów o nim wspomni we wszystkich serwisach informacyjnych – mówi Leontiew. Świat jednak o Bieriezowskim przypominał sobie systematycznie od 2003 r., kiedy oligarcha uzyskał status politycznego uchodźcy w Wielkiej Brytanii.
Upadek
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.