Chodzi o sprawdzenie, czy w ciałach, a zwłaszcza w płucach pasażerów znajdują się ślady helu. Obecność tego pierwiastka, który przecież nie występuje w naturze, mogłaby wyjaśnić bardzo szybkie opadanie samolotu oraz wzmożenie mgły – te słowa z kwietnia 2011 r. to bodaj najsłynniejsza wypowiedź mecenasa Rafała Rogalskiego, do niedawna pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim. Mecenas wówczas mocno się przyczynił do rozpowszechnienia tzw. helowej teorii katastrofy, która szybko się stała obiektem drwin.
Rogalski to człowiek, który na katastrofie zrobił chyba największą karierę. Wiedział, jak we współczesnej kulturze medialnej zwrócić na siebie uwagę. Jego wypowiedzi nie raz szokowały. Jako jeden z pierwszych, jeszcze w lecie 2010 r., dopuszczał publicznie możliwość, że w Smoleńsku doszło do „zamachu konwencjonalnego”. Innym razem przyznawał, że rozdzielenie wizyt prezydenta i premiera w Katyniu było „zdradą śp. Lecha Kaczyńskiego”, dającą być może podstawy do postawienia premiera Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Nieraz powtarzał też, że protokoły z sekcji zwłok ofiar smoleńskich były fałszowane. Być może po to, „żeby ukryć rzeczywiste przyczyny śmierci tych zmarłych”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.