Mamy 4,5 miliona bezrobotnych, ale znalezienie sprzątaczki graniczy z cudem
Jan M. Fijor: Dlaczego Niemcy stały się chorym człowiekiem Europy?
Reinhold Würth: Dominacja związków zawodowych doprowadziła do zaniku przedsiębiorczości, spadku innowacyjności, pogorszenia się wydajności pracy, a jednocześnie nasilenia postaw roszczeniowych. Presji związkowców ulegają politycy, którym bardziej zależy na wyborze na następną kadencję niż na dobru kraju. Innym czynnikiem niekorzystnym dla naszej gospodarki jest opanowanie wielu instytucji publicznych przez pokolenie roku 1968. Ci ludzie tradycyjnie są wrogo nastawieni do establishmentu i wolnego rynku. Kombinacja obu tych zjawisk czyni gospodarkę na poły socjalistyczną. Dlatego jest ona coraz mniej efektywna. Zostaliśmy opanowani przez ideologię średniactwa. Nie przesadzę, jeśli powiem, że Polacy cieszą się dziś większą wolnością gospodarczą niż Niemcy. Podporządkowanie indywidualnych decyzji potężnemu centrum politycznemu jest dziś w Niemczech na pewno większe niż u was.
- Co więc powinny zrobić Niemcy?
- Jedyna droga do poprawy wiedzie - w myśl powiedzenia: "Im gorzej, tym lepiej" - przez pogorszenie sytuacji moich rodaków. Kiedy bezrobotnych będzie już sześć milionów, może ludzie się zorientują, że nie tędy droga. Dzisiaj mamy 4,5 mln bezrobotnych, ale znalezienie sprzątaczki, opiekunki do dziecka czy ogrodnika graniczy z cudem. Szacuje się, że jedna trzecia osób utrzymywanych przez pomoc społeczną to oszuści. Znam ludzi, którzy od lat korzystają z pomocy socjalnej i rozbijają się nowymi mercedesami, odwiedzają luksusowe kurorty, słowem, żyją jak królowie. Skąd mają pieniądze? W Niemczech istnieje 135 instytucji, administrowanych przez 35 agencji rządowych, które zajmują się pomocą społeczną: subsydia na gaz, na elektryczność, na dożywianie, znaczki na żywność, bilety komunikacji miejskiej. Tysiące zapomóg! Ciężko pracująca większość musi na to wszystko łożyć. Jak długo to się nie zmieni, tak długo będziemy chorym człowiekiem Europy.
- Kiedyś była nim Wielka Brytania.
- Anglicy mieli jednak szczęście. Margaret Thatcher postawiła tamę ekspansji związkowców. Osłabiając ich znaczenie, stworzyła, podobnie jak Ronald Reagan w USA, silne fundamenty rozwoju gospodarczego.
- Czy Niemcy znajdą swojego Reagana?
- Wątpię. Kiedyś mieliśmy Ludwiga Erharda, który stworzył system wspierający przedsiębiorczość, a równocześnie dający ludziom poczucie bezpieczeństwa w sytuacjach skrajnych. Teraz warunkiem zmiany na lepsze jest zbudowanie silnej koalicji politycznej, która składałaby się z prawego skrzydła socjaldemokratów i z chadeków. Musi ona postawić dobro kraju ponad interesy związkowych aktywistów i kokietujących ich polityków. Innej szansy nie widzę!
Rozmawiał Jan M. Fijor
Więcej możesz przeczytać w 11/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.