Emerytkę oskarżono o rzekomą kradzież batonika za 80 gr i wniesiono o karę w wysokości 5 tys. zł. Polska telewizja publiczna postawiła klientom warunek uzyskania rabatu - muszą przeznaczyć połowę budżetu reklamowego na reklamy w TVP. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów stwierdził, że TVP wykorzystuje niezgodnie z prawem swą dominującą pozycję, ale kary nie wymierzył (pewnie ze względu na ubóstwo telewizji). To wiadomości z ostatnich dni. Praktyka ostrego karania za wątpliwe wykroczenia maluczkich, których łatwo złapać, i puszczanie wolno autorów wielkich przekrętów nie jest niczym nowym. Doskonale znał ją nie byle jaki fachowiec, minister spraw zagranicznych Francji, Charles Maurice de Talleyrand. Kiedy zjawił się u niego ambasador Austrii, proponując niemałe pieniądze za informacje o zamiarach Napoleona i obiecując pełną dyskrecję, Talleyrand miał odpowiedzieć: "Zapłaci pan dwadzieścia razy więcej i może pan wszystkim o tym opowiadać". Polska jest kapitalnym przykładem bezradności stróżów prawa i porządku, powołanych do ścigania i karania tych przestępstw, które niszczą ład społeczny, anarchizują kraj. Ciągle płacimy wysoką cenę za przyjętą po obaleniu komunizmu tezę o celowości radykalnego złagodzenia polityki penitencjarnej. Ludzie we własnym państwie mieli być dobrzy! Nie wolno się nam przecież upodabniać do komunistycznego aparatu represji! Generalne złagodzenie polityki penitencjarnej po roku 1989 do dziś odbija się nam potężną czkawką. Na dobrą sprawę, obok tych maluczkich, których łatwo złapać za najmniejsze przewinienie, ograniczamy się do karania najokrutniejszych zabójstw. Pozostawiamy niemal nie tknięty obszar przestępstw rujnujących społeczne morale, hierarchię wartości i codzienny porządek. Ciągle jeszcze czytamy o odstępowaniu od wymierzenia kary lub o jej nadzwyczajnym złagodzeniu w obliczu małej społecznej szkodliwości czynu. Zasada "zera tolerancji" natrafia u nas na największe opory w aparacie ścigania i karania. Policja nie miałaby problemów ze swoim budżetem, gdyby nakładała i egzekwowała uzasadnione kary porządkowe. Dopiero teraz - i to nieśmiało - wskazuje się na sensowność zastępowania kar więzienia grzywnami lub ich przymusowym odpracowywaniem. Ciągle jeszcze nie umiemy się posługiwać karami majątkowymi, kiedy przestępcy przepisują majątek na innych członków rodziny. Przy tym wszystkim w celach propagandowych organizuje się pokazowe i - jak się później okazuje - nie uzasadnione aresztowania. Przykłady prezesa Modrzejewskiego i Romana Kluski mają tu swoją wymowę. Jak ognia unika się wnikania w wielkie przekręty i defraudacje dziesiątek, a nawet setek milionów. Okazało się przecież już nieraz, że wielu naszych prawników i ekspertów nie ma pojęcia, jak się robi piramidę finansową. Przypomnijmy tylko, że w przeciwieństwie do piramidy Cheopsa, która ma szeroką podstawę i zwęża się ku górze, piramida finansowa jest odwrócona. Zaczyna się od czegoś bardzo małego i poprzez umiejętne zdobywanie cudzych pieniędzy jako zaliczek, depozytów, udziałów szybko rośnie w górę i wszerz. W jakimś momencie pierwotny, reklamowany cel przedsięwzięcia całkowicie się zatraca i zaczyna się awanturnicza ekspansja kapitałowa, wymagająca dodatkowych wkładów, gwarancji państwowych, poparcia notabli itd. Ekspertyzy wspierające takie przedsięwzięcia można zamówić u dobranych prawników i ekonomistów. Całość kończy się bankructwem, a winą obciąża się tego, kto zorientował się, że aktywa przewróconej piramidy są bezwartościowe. Postawmy sobie na koniec pytanie, dlaczego jesteśmy tak słabi, dlaczego boimy się przestępców? Dlatego, proszę państwa, że myśmy już niemal wszystko zrelatywizowali. Wszystko jest u nas względne. To zjawisko typowe dla trzeciej drogi ustrojowej. Nikt nie wie, o co należy kruszyć kopie, co jest do przyjęcia, a co nie, co należy chwalić, a co ścigać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.