W szacownych murach Uniwersytetu Jagiellońskiego referentka wzywała (ku nieopisanej radości męskiej części audytorium), żeby kobietę traktować "głębiej i na szerszym podłożu". I jak tu nie kochać takich bojowniczek? Bo kobieta, co od dawna głoszę, jak muzyka, łagodzi obyczaje. Przynajmniej obyczaje męskie w grupach mieszanych. Tylko kompletny bydlak w obecności pań nie zachowuje się łagodniej. A świat jest grupą mieszaną, wojna natomiast jest, niestety, obyczajem mężczyzn. Dlatego z satysfakcją przeczytałem, że w Danii z inicjatywy pań doszło do powstania międzynarodowego projektu, zwanego projektem Lizystrata - od imienia bohaterki komedii Arystofanesa. Ta dzielna ateńska pani domu wraz z towarzyszkami położyła kres ciągnącej się wojnie peloponeskiej, stawiając wojowniczym mężczyznom ultimatum - jak chcecie wojować, koniec z seksem. I oto dziś w ten sam sposób pewna liczba pań na całym świecie chce się przeciwstawić wojnie z Irakiem. Albo panowie obalacie Saddama, albo dama. O czynny udział w akcji panie apelowały nawet do pierwszych dam świata zachodniego, ale te odniosły się do propozycji raczej sceptycznie. W końcu tytuł pierwszej damy zawiera jednocześnie określoną obietnicę... Inicjatywą przejęli się jednak najwidoczniej znani z kochliwości Francuzi, nie tylko sami nie chcąc wojować, ale także grubiańsko nas strofując. I to nawet za cenę opowiadanych za oceanem żartów w rodzaju: "Co to jest dwieście tysięcy wzniesionych rąk? Stutysięczna armia francuska". Albo "Ilu żołnierzy trzeba do obrony Paryża? Nie wiadomo, bo nikt nigdy jeszcze nie próbował". Ale wracajmy do pań. W tym samym czasie inne z nich, nie związane z projektem Lizystrata, rozbierają się publicznie do naga i tworzą ze swych ciał rozmaite figury, też żeby zamanifestować przeciwko wojnie. I jak tu nie kochać takich bojowniczek? Tak więc jedne panie skąpią swoich wdzięków wojowniczym samcom, drugie wręcz przeciwnie, a wszystko w tym samym szlachetnym celu, który uświęca środki. Coś zawsze na kogoś podziała. Też jestem przeciwko wojnie, bo ta nafta nie jest moja. Zastanawiam się tylko, czy faceci z gatunku jastrzębi, przyciśnięci projektem Lizystrata, nie zechcą jak najszybciej wywołać i jak najszybciej zakończyć tej wojny, żeby zniknął przedmiot sporu i wrócił seks. Bo czyż nie po to wymyślono wojny błyskawiczne?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.