Van Gogh zdrowy na ciele i umyśle straciłby połowę wielbicieli
Reprodukcje jego dzieł zdobią krawaty, T-shirty, zegarki i zapalniczki. W sklepach z pamiątkami można kupić wino van Gogh, zestaw Baby van Gogh ("nawet roczne dziecko nauczy się malować w stylu Vincenta") czy pocztówki przedstawiające artystę jako hippisa, punka, kibica Ajaxu Amsterdam lub z tulipanem w zębach. Wystawę "Van Gogh i Gauguin" uznaną za muzealne wydarzenie roku 2002 zwiedziło w Chicago i w Amsterdamie prawie 1,5 mln osób. W prowansalskim Arles według jego obrazów zrekonstruowano most i kawiarnię. Za życia malarza mieszkańcy tego miasta pisali na niego donosy, co sprawiło, że został zamknięty w izolatce bez okna o powierzchni 6 m2.
Vincent superstar
Umierał w przekonaniu, że jego sztuka nikogo nie obchodzi. Zdołał sprzedać tylko jeden obraz ("Czerwone winnice" - za 400 franków). Dziś płótna van Gogha to najlepsza lokata kapitału. W 1990 r. japoński biznesmen zapłacił 82,5 mln USD za "Portret doktora Gacheta", ustanawiając rekord na rynku dzieł sztuki. Łakomym kąskiem są również listy Holendra - dwa lata temu na aukcji jeden z nich sprzedano za 160 tys. euro.
Fenomenu van Gogha nie przegapiło Hollywood. W 1956 r. Vincente Minnelli nakręcił "Pasję życia" według powieści Irvinga Stone'a. W setną rocznicę śmierci malarza Robert Altman wyreżyserował film "Vincent & Theo". Malarza zagrał Tim Roth (specjalista od ról rzezimieszków). Akiro Kurosawa ożywił obrazy Vincenta w "Snach" (w ich autora wcielił się... Martin Scorsese), zaś Maurice Pialat opowiedział w "Van Goghu" o ostatnich dniach życia artysty. W komedii Paula Davidsa "Starry Night" Vincent powraca z zaświatów i próbuje wykraść swoje płótna z amerykańskich kolekcji.
Vincent cierpiętnik
Prawdziwemu van Goghowi nic się w życiu nie udawało - ani studia, ani praca, ani romanse. Od momentu, kiedy poświęcił się sztuce, aż do samobójczej śmierci pozostawał na utrzymaniu brata.
Jak na ironię, największe arcydzieła stworzył, będąc człowiekiem psychicznie chorym. Spory, co do źródeł tej choroby, chyba nigdy nie ustaną. Epilepsja, schizofrenia, neuroza czy tyl-ko nadwrażliwość pogłębiona przez alkohol i chorobę weneryczną? Van Gogh idealnie uosabia romantyczny mit artysty przeklętego, ofiary społeczeństwa, które nie poznało się na jego geniuszu. Na ten trop naprowadził swych wielbicieli zresztą sam malarz na jednym z obrazów, dając swoje rysy Chrystusowi ("Pieta" - 1889).
Vincent nie jest jedynym wariatem w dziejach sztuki. Richard Dadd, jeden z najbardziej utalentowanych XIX-wiecznych malarzy angielskich, tworzył w szpitalu dla psychicznie chorych, gdzie trafił po zamordowaniu własnego ojca. Oglądając obrazy Hieronima Boscha (także urodził się w północnej Brabancji), trudno nie zadać sobie pytania, czy ich twórca był przy zdrowych zmysłach. Co najmniej o głębokiej depresji autora świadczą późne dzieła Francisca de Goi.
Vincent jubileuszowy
150. rocznica urodzin van Gogha najhuczniej obchodzona jest w jego ojczyźnie. Holendrzy mogą się pochwalić największą kolekcją płócien mistrza (ponad 300). Amsterdamskie muzeum van Gogha wabi wystawą "Wybór Vincenta" (do 12 czerwca). Obrazy jubilata zestawiono z dziełami jego mistrzów i przy-jaciół (Rembrandta, Delacroix, Milleta, francuskich impresjonistów, japońskich
rycinników). Wiele z nich było dla van Gogha natchnieniem, zwłaszcza gdy przebywając w przymusowym odosobnieniu, nie mógł malować z natury. Dłużej, bo do 12 października, potrwa wystawa "Vincent i Helene" w Otterlo. Helene Kröller-Müller, dziedziczka fortuny holendersko-
niemieckich baronów hutniczych, na początku XX wieku - płacąc przeciętnie 10 tys. guldenów za sztukę (ce-na domu w dobrej dzielnicy Amsterdamu) - zgromadziła kolekcję 87 obrazów i prawie 200 rycin Vincenta. Jest wśród nich słynny "Taras kawiarni w nocy".
Artysta doceniony za życia, szczęśliwy w miłości, stroniący od absyntu, który nie miałby halucynacji i nie uciąłby sobie ucha, nie wzbudziłby nawet połowy tych emocji. Legenda o życiu van Gogha przerosła jego twórczość. I nie zmieni tego fakt, że dla wielu osób powielane w milionach reprodukcji "Słoneczniki" są symbolem artystycznego banału.
Vincent superstar
Umierał w przekonaniu, że jego sztuka nikogo nie obchodzi. Zdołał sprzedać tylko jeden obraz ("Czerwone winnice" - za 400 franków). Dziś płótna van Gogha to najlepsza lokata kapitału. W 1990 r. japoński biznesmen zapłacił 82,5 mln USD za "Portret doktora Gacheta", ustanawiając rekord na rynku dzieł sztuki. Łakomym kąskiem są również listy Holendra - dwa lata temu na aukcji jeden z nich sprzedano za 160 tys. euro.
Fenomenu van Gogha nie przegapiło Hollywood. W 1956 r. Vincente Minnelli nakręcił "Pasję życia" według powieści Irvinga Stone'a. W setną rocznicę śmierci malarza Robert Altman wyreżyserował film "Vincent & Theo". Malarza zagrał Tim Roth (specjalista od ról rzezimieszków). Akiro Kurosawa ożywił obrazy Vincenta w "Snach" (w ich autora wcielił się... Martin Scorsese), zaś Maurice Pialat opowiedział w "Van Goghu" o ostatnich dniach życia artysty. W komedii Paula Davidsa "Starry Night" Vincent powraca z zaświatów i próbuje wykraść swoje płótna z amerykańskich kolekcji.
Vincent cierpiętnik
Prawdziwemu van Goghowi nic się w życiu nie udawało - ani studia, ani praca, ani romanse. Od momentu, kiedy poświęcił się sztuce, aż do samobójczej śmierci pozostawał na utrzymaniu brata.
Jak na ironię, największe arcydzieła stworzył, będąc człowiekiem psychicznie chorym. Spory, co do źródeł tej choroby, chyba nigdy nie ustaną. Epilepsja, schizofrenia, neuroza czy tyl-ko nadwrażliwość pogłębiona przez alkohol i chorobę weneryczną? Van Gogh idealnie uosabia romantyczny mit artysty przeklętego, ofiary społeczeństwa, które nie poznało się na jego geniuszu. Na ten trop naprowadził swych wielbicieli zresztą sam malarz na jednym z obrazów, dając swoje rysy Chrystusowi ("Pieta" - 1889).
Vincent nie jest jedynym wariatem w dziejach sztuki. Richard Dadd, jeden z najbardziej utalentowanych XIX-wiecznych malarzy angielskich, tworzył w szpitalu dla psychicznie chorych, gdzie trafił po zamordowaniu własnego ojca. Oglądając obrazy Hieronima Boscha (także urodził się w północnej Brabancji), trudno nie zadać sobie pytania, czy ich twórca był przy zdrowych zmysłach. Co najmniej o głębokiej depresji autora świadczą późne dzieła Francisca de Goi.
Vincent jubileuszowy
150. rocznica urodzin van Gogha najhuczniej obchodzona jest w jego ojczyźnie. Holendrzy mogą się pochwalić największą kolekcją płócien mistrza (ponad 300). Amsterdamskie muzeum van Gogha wabi wystawą "Wybór Vincenta" (do 12 czerwca). Obrazy jubilata zestawiono z dziełami jego mistrzów i przy-jaciół (Rembrandta, Delacroix, Milleta, francuskich impresjonistów, japońskich
rycinników). Wiele z nich było dla van Gogha natchnieniem, zwłaszcza gdy przebywając w przymusowym odosobnieniu, nie mógł malować z natury. Dłużej, bo do 12 października, potrwa wystawa "Vincent i Helene" w Otterlo. Helene Kröller-Müller, dziedziczka fortuny holendersko-
niemieckich baronów hutniczych, na początku XX wieku - płacąc przeciętnie 10 tys. guldenów za sztukę (ce-na domu w dobrej dzielnicy Amsterdamu) - zgromadziła kolekcję 87 obrazów i prawie 200 rycin Vincenta. Jest wśród nich słynny "Taras kawiarni w nocy".
Artysta doceniony za życia, szczęśliwy w miłości, stroniący od absyntu, który nie miałby halucynacji i nie uciąłby sobie ucha, nie wzbudziłby nawet połowy tych emocji. Legenda o życiu van Gogha przerosła jego twórczość. I nie zmieni tego fakt, że dla wielu osób powielane w milionach reprodukcji "Słoneczniki" są symbolem artystycznego banału.
Więcej możesz przeczytać w 11/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.