Nadal przeżywają śmierć bliskich, ale nie chcą wyłącznie o tej śmierci mówić. Postanowili skupić się na życiu. Matki, ojca, żony, męża, ale także na swoim. Jest satysfakcja i „coś zbliżonego do radości”. A to już dużo. Jakub Płażyński, prawnik, syn byłego marszałka Sejmu, Macieja Płażyńskiego, już kilka tygodni po katastrofie smoleńskiej podjął decyzję: będzie kontynuował to, co zaczął jego ojciec. Czyli prace nad ustawą repatriacyjną umożliwiającą powrót do kraju przesiedlonym rodakom. – Potrzebowałem chwili, żeby się zastanowić, czy dam radę. Jednak postanowiłem działać, bo ustawa była dla taty ważna. No i ruszyłem z akcją zbierania podpisów pod obywatelskim projektem – opowiada.
Potem wspólnie z dziennikarską organizacją Press Club wpadł na pomysł nagród imienia Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy zajmujących się sprawami Polaków rozsianych po całym świecie. – Dlaczego ja się tym wszystkim zająłem? Po prostu miałem potrzebę rzucenia się w wir pracy. Ale też dzięki temu czułem obecność taty – tłumaczy. – Każdy z nas, bliskich ofiar, czuje pustkę i próbuje sobie z tym radzić na różne sposoby. Zrozumiałem, że nie mogę odwrócić czasu ani wpłynąć na sytuację po katastrofie. Chciałem zrobić coś konstruktywnego. Dla mnie był to sposób na poradzenie sobie z sytuacją – podkreśla.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.