Rozpoczął urzędowanie po zawadiacku. Podczas prezentacji nowych ministrów nonszalancko trzymał rękę w kieszeni, pewnie mówiąc: „Rafał Trzaskowski. Lat 41”. Miał za zadanie uporządkować Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji po latach panowania w nim Michała Boniego, nazywanego przez pracowników „e- -Bonim”. Efekt jak na razie jest mizerny. A pozorna pewność, jaka towarzyszyła Trzaskowskiemu podczas ogłaszania rekonstrukcji rządu, dawno już minęła. – E-Boni zostawił mnóstwo rzeczy, z którymi nie wiadomo, co zrobić. W Ministerstwie są departamenty, które nie wiadomo nad czym pracują. Trzaskowski próbuje to ogarnąć i zrozumieć kaprysy swojego poprzednika – mówi osoba dobrze znająca kulisy pracy resortu. Ale pomysłu na zmiany w Ministerstwie, które ma wprowadzić Polskę w erę cyfrową, nadal nie ma. To nie znaczy, że pracownicy – prawie 300 osób – nie za bardzo mają co robić. Ostatnio otrzymali polecenie służbowe, żeby wypełnić ankietę. Urzędnicy musieli powpisywać w tabelkę: swoje zadania, co robili w ciągu tygodnia oraz z którymi komórkami współpracują.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.