Kończy się czas kościołów mrocznych, szczelnie odgrodzonych od życia zewnętrznego Czy to będzie kościół, czy stacja zasilania? - spytał przechodzień księdza doglądającego budowy kościoła św. Marka w Bjorkhagen pod Sztokholmem. Duchowny odpowiedział: "I jedno, i drugie". To właśnie ta budowla, według projektu architekta Sigurda Lewerentza (wznoszona w latach 1956--1960), okazała się jedną z tych, które odmieniły chrześcijańskie budownictwo sakralne. Ludziom przywykłym do świątyń ozdobnych - z kolumnadami, wieżami i kopułami, o wnętrzach pełnych chorągwi i posągów - nowe kościoły, takie jak ten projektu Lewerentza, mogą się wydać obce, puste, nazbyt podobne do obiektów przemysłowych. Tradycyjne kościoły chrześcijaństwa, zwłaszcza te największe i najsławniejsze, były wznoszone jako swego rodzaju pałace Boga. Przytłaczały wiernych majestatem wysokich naw, bogactwem zdobień. Oślepiały blaskiem złota i drogich kamieni, a także przerażały malarskimi wizjami kary za grzechy, mąk piekielnych. Dzisiaj budowniczowie kościołów - zarówno architekci, jak i księża - często mówią o potrzebie pokory i prostoty. Nowe świątynie nie powinny być obrazem Ecclesia triumphans (Kościoła triumfującego), należy więc przy ich projektowaniu unikać zbytniego rozmachu, a także "symboli dominacji oraz wizji budzących grozę" (pisał austriacki architekt Peter Riepl).
Drzewo życia
Dawne katedry wznoszono zwykle na planie krzyża, były więc - w samym swym kształcie architektonicznym - symbolami męki Chrystusa. Ukończona w 1995 r. katedra Zmartwychwstania w Evry, według projektu Mario Botty (pierwsza, jaką wybudowano we Francji od rewolucji 1789 r.), ma plan koła i bryłę wysokiego ściętego walca. Szczyt budowli obsadzony jest rzędem lip o kulistych koronach. Za ołtarzem znajduje się półkolisty otwór, a w nim witraż przedstawiający Drzewo Życia. Myśl o zmartwychwstaniu przybrała tu formę hołdu dla wiecznie odradzającej się natury.
Drzewo Życia pojawia się w tle ołtarza bazyliki Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach pod Krakowem, wybudowanej także nie na planie krzyża, lecz elipsy. Zmienność przyrody odczuwa się w jego wnętrzu przez grę naturalnego światła w niszy prezbiterium. Architekt Witold Cęckiewicz wzniósł wysoki przeszklony ponad stropem świątyni tzw. łapacz światła, stosowany jeszcze w XVIII wieku, a tu udoskonalony dzięki komputerowym obliczeniom. Jednolita, pozbawiona podpór i podziałów przestrzeń świątyni stanowi rozległe forum, gdzie w jednym miejscu, wokół ołtarza, pada z góry mieniący się jak powierzchnia wody blask.
Wiele nowych kościołów powstało na planie elipsy lub koła, co nie jest przypadkiem, lecz wyraźnym (choć nie zawsze formułowanym przez samych architektów) wyznaniem wiary. Łagodny kontur elipsy kojarzy się często współczesnym teoretykom sztuki z elementem kobiecym w architekturze - w odróżnieniu od krzyża, który stanowiąc ostre przecięcie linii pionowej i poziomej, jest uważany za znak męski. O kaplicy na planie owalnym (1999 r., architekt Peter Zumthor), pięknie osadzonej na zboczu góry we wsi Somvix w Alpach Szwajcarskich, Fabrizio Brentini napisał, że ma ona w sobie "kobiecą opiekuńczość". Podobnie tłumaczy ten autor owalny plan kaplicy na Monte Tamaro (1996 r., architekt Mario Botta) - kościół ma się kojarzyć z matką, z jej łagodnością i troskliwością. Twórcy współczesnej architektury sakralnej zaczęli więc świadomie unikać hieratycznego i surowego patriarchalizmu tradycyjnych kościołów.
Ołtarz otwarty
Inaczej niż kiedyś pojmuje się przede wszystkim ołtarz w kościołach. Widzi się w nim nie - jak dawniej - kamień ofiarny, ciężki monolityczny głaz, lecz stół. Zaleca się, by ołtarz był drewniany, jego znaczenie odnosi się bowiem do symboliki stołu z Ostatniej Wieczerzy. Wierni mają się czuć zaproszeni do Stołu Pańskiego, do wspólnego posiłku. Nie są już tylko biernymi świadkami misterium ofiary. To misterium w dawnych kościołach dopełniało się w miejscu odgrodzonym barierami, niedostępnym dla świeckich, dla większości z nich niemal niewidocznym. W nowych kościołach znikają bariery, ołtarz stół przybliża się, często wchodzi między rzędy ławek, które otaczają go półkoliście, jak w amfiteatrze. Ludzie w ławkach - i to jest zmiana naprawdę znacząca - nie siedzą już ze wzrokiem utkwionym w jednym kierunku, lecz widzą siebie nawzajem. Coraz częściej widzą też chmury na niebie i drzewa otaczające kościół.
Kościół natury
Dach kaplicy w Monte Tamaro stanowi zarazem platformę widokową. Można z niej oglądać panoramę Alp. Kontemplacja natury - jak mówi Botta - jest tu formą liturgii. W połowie XX wieku architekci, zwłaszcza skandynawscy, zaczęli otwierać kościoły na przyrodę, naturę. Nie malowaną, będącą tłem w świętych obrazach, lecz żywą, zmienną.
W kościele św. Marka w Bjorkhagen pod Sztokholmem szyby w dużych otworach okiennych są niewidoczne, wnętrze świątyni i las wokół niej zdają się wzajemnie przenikać. Kaplica w Otaniemi w Finlandii (1957 r., architekci Kaija i Heikki Siren) ma za ołtarzem ścianę z wielkich szklanych tafli. Widać poprzez nią stojący pod gołym niebem krzyż, za nim zaś drzewa, zimą pokryte śniegiem, latem - zielone.
W Japonii Tadao Ando usadowił kościół w Tomamu (1988 r.) na wodzie. Krzyż tkwi w jej migocącym lustrze. Drugi brzeg porasta gęsty las liściasty. Ściana za ołtarzem jest jednolitą taflą ze szkła. Można ją całą przesunąć jak bramę - wtedy znika granica między wnętrzem świątyni a naturą.
Drzewa otaczające kościół w wielu wypadkach włącza się do jego architektury. Białe pnie brzóz idealnie współgrają z przeszkloną strukturą kościoła w Myyrmki w Finlandii (1984 r., architekt Juha Leivisk). Ten sam architekt połączył czerwone pnie sosen z utrzymanym w gamie czerwieni (ceglane ściany, złociste drewno we wnętrzu) kościołem św. Tomasza w Puolivlinkangas (1975 r.).
Adoracja przyrody we współczesnej architekturze sakralnej stała się niemal regułą. Niektórzy dopatrują się w tym zjawisku znamion herezji - panteizmu. Dopatrują się też pogańskiej czci dla świętych drzew czy świętych gór. Budowniczowie kościołów odpowiadają, że oto w chrześcijaństwie rozszerza się pojęcie sacrum - obejmując świat natury.
Pożegnanie z mrocznymi świątyniami
Wiele wskazuje na to, że kończy się czas kościołów mrocznych, szczelnie odgrodzonych od życia zewnętrznego. Słynny Philip Johnson, nestor wśród współczesnych architektów, wzniósł ogromną Kryształową Katedrę w Garden Grove (Kalifornia, 1980 r.) na planie czteroramiennej gwiazdy. Ściany oraz dach stworzył z 10 tys. szklanych paneli, wspartych na sieci kratownic. To oczywiste nawiązanie do londyńskiego Cristal Palace, który mieścił wystawę światową w 1851 r. Otwierając tamtą ekspozycję w wypełnionym światłem i zielenią budynku ze szkła, królowa Wiktoria "doznała wzruszenia - napisała w dzienniku - jak podczas uroczystej mszy".
Drogą ku światłu i naturze poszła architektura sakralna po stu latach. Philip Johnson pragnął zrobić swoją Kryształową Katedrę "tak przezroczystą, jak to tylko możliwe". W 1989 r. Tadao Ando zbudował w Ibaraki koło Osaki Kościół Światła. Krzyż nad ołtarzem jest tam przeszkloną szczeliną w ścianie. Rozjaśnia się i gaśnie wraz z upływem dnia.
Mały kościół wielkiego skupienia
Niektórzy budowniczowie kościołów pragną je lokować pod ziemią, we wnętrzu gór, w swego rodzaju katakumbach. Katakumby są tu symbolem - wspomnieniem wczesnego chrześcijaństwa, mocnego wiarą, nie władzą. Na przedmieściach Helsinek, doskonale wtopiony w przestrzeń między monotonnymi blokami tanich mieszkań, stoi kościół Temppeliaukio (1961 r., według projektu Timo i Tuomo Suomalainen). Obszerna struktura na planie koła, zagłębiająca się w ziemię aż po kryty płaską kopułą dach, wygląda jak jedna ze skał tego wzgórza.
Na tle światowej architektury sakralnej przełomu XX i XXI wieku przedstawiony przez Marka Budzyńskiego projekt warszawskiej Świątyni Opatrzności, łączący motywy góry i kryształu, nie wydaje się ani tak ryzykowny, ani tak niezrozumiały, jak twierdzili jego oponenci. Ustępując wobec zastarzałych przyzwyczajeń, wybrano ostatecznie projekt znacznie bardziej tradycyjny.
Prof. Konrad Kucza-Kuczyński, architekt i publicysta, autorytet w dziedzinie architektury sakralnej, wspomina swą rozmowę z prymasem Stefanem Wyszyńskim, który krytykował nazbyt surowy - jego zdaniem - kościół na Grochowie, współprojektowany przez Kuczę-Kuczyńskiego. "Wierzący w Polsce - mówił prymas - potrzebują kościołów bardziej ozdobnych". Architekt ten przyznaje, że trudno się nie zgodzić z tą opinią. Nie znaczy to jednak, iż estetyczne przyzwyczajenia wierzących należy za wszelką cenę konserwować, lękając się nowych architektonicznych propozycji. Często nie są one zresztą wcale nowe, w znaczeniu - oderwane od tradycji. Kucza-Kuczyński opowiada się na przykład za architekturą sakralną nie w postaci monumentalnych bazylik, lecz małych kościołów, do których można wejść na chwilę w poszukiwaniu skupienia. Kameralne kościoły budowano na całym świecie. Jeden z nich wspomina Edyta Stein. Zobaczyła kiedyś kobietę, która weszła do wnętrza z koszem, zapewne w drodze na targ, by się pomodlić w ciszy. Naturalność i prywatność wiary tej kobiety sprawiły, że przyszła święta sama poczuła moc wiary.
Dawne katedry wznoszono zwykle na planie krzyża, były więc - w samym swym kształcie architektonicznym - symbolami męki Chrystusa. Ukończona w 1995 r. katedra Zmartwychwstania w Evry, według projektu Mario Botty (pierwsza, jaką wybudowano we Francji od rewolucji 1789 r.), ma plan koła i bryłę wysokiego ściętego walca. Szczyt budowli obsadzony jest rzędem lip o kulistych koronach. Za ołtarzem znajduje się półkolisty otwór, a w nim witraż przedstawiający Drzewo Życia. Myśl o zmartwychwstaniu przybrała tu formę hołdu dla wiecznie odradzającej się natury.
Drzewo Życia pojawia się w tle ołtarza bazyliki Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach pod Krakowem, wybudowanej także nie na planie krzyża, lecz elipsy. Zmienność przyrody odczuwa się w jego wnętrzu przez grę naturalnego światła w niszy prezbiterium. Architekt Witold Cęckiewicz wzniósł wysoki przeszklony ponad stropem świątyni tzw. łapacz światła, stosowany jeszcze w XVIII wieku, a tu udoskonalony dzięki komputerowym obliczeniom. Jednolita, pozbawiona podpór i podziałów przestrzeń świątyni stanowi rozległe forum, gdzie w jednym miejscu, wokół ołtarza, pada z góry mieniący się jak powierzchnia wody blask.
Wiele nowych kościołów powstało na planie elipsy lub koła, co nie jest przypadkiem, lecz wyraźnym (choć nie zawsze formułowanym przez samych architektów) wyznaniem wiary. Łagodny kontur elipsy kojarzy się często współczesnym teoretykom sztuki z elementem kobiecym w architekturze - w odróżnieniu od krzyża, który stanowiąc ostre przecięcie linii pionowej i poziomej, jest uważany za znak męski. O kaplicy na planie owalnym (1999 r., architekt Peter Zumthor), pięknie osadzonej na zboczu góry we wsi Somvix w Alpach Szwajcarskich, Fabrizio Brentini napisał, że ma ona w sobie "kobiecą opiekuńczość". Podobnie tłumaczy ten autor owalny plan kaplicy na Monte Tamaro (1996 r., architekt Mario Botta) - kościół ma się kojarzyć z matką, z jej łagodnością i troskliwością. Twórcy współczesnej architektury sakralnej zaczęli więc świadomie unikać hieratycznego i surowego patriarchalizmu tradycyjnych kościołów.
Ołtarz otwarty
Inaczej niż kiedyś pojmuje się przede wszystkim ołtarz w kościołach. Widzi się w nim nie - jak dawniej - kamień ofiarny, ciężki monolityczny głaz, lecz stół. Zaleca się, by ołtarz był drewniany, jego znaczenie odnosi się bowiem do symboliki stołu z Ostatniej Wieczerzy. Wierni mają się czuć zaproszeni do Stołu Pańskiego, do wspólnego posiłku. Nie są już tylko biernymi świadkami misterium ofiary. To misterium w dawnych kościołach dopełniało się w miejscu odgrodzonym barierami, niedostępnym dla świeckich, dla większości z nich niemal niewidocznym. W nowych kościołach znikają bariery, ołtarz stół przybliża się, często wchodzi między rzędy ławek, które otaczają go półkoliście, jak w amfiteatrze. Ludzie w ławkach - i to jest zmiana naprawdę znacząca - nie siedzą już ze wzrokiem utkwionym w jednym kierunku, lecz widzą siebie nawzajem. Coraz częściej widzą też chmury na niebie i drzewa otaczające kościół.
Kościół natury
Dach kaplicy w Monte Tamaro stanowi zarazem platformę widokową. Można z niej oglądać panoramę Alp. Kontemplacja natury - jak mówi Botta - jest tu formą liturgii. W połowie XX wieku architekci, zwłaszcza skandynawscy, zaczęli otwierać kościoły na przyrodę, naturę. Nie malowaną, będącą tłem w świętych obrazach, lecz żywą, zmienną.
W kościele św. Marka w Bjorkhagen pod Sztokholmem szyby w dużych otworach okiennych są niewidoczne, wnętrze świątyni i las wokół niej zdają się wzajemnie przenikać. Kaplica w Otaniemi w Finlandii (1957 r., architekci Kaija i Heikki Siren) ma za ołtarzem ścianę z wielkich szklanych tafli. Widać poprzez nią stojący pod gołym niebem krzyż, za nim zaś drzewa, zimą pokryte śniegiem, latem - zielone.
W Japonii Tadao Ando usadowił kościół w Tomamu (1988 r.) na wodzie. Krzyż tkwi w jej migocącym lustrze. Drugi brzeg porasta gęsty las liściasty. Ściana za ołtarzem jest jednolitą taflą ze szkła. Można ją całą przesunąć jak bramę - wtedy znika granica między wnętrzem świątyni a naturą.
Drzewa otaczające kościół w wielu wypadkach włącza się do jego architektury. Białe pnie brzóz idealnie współgrają z przeszkloną strukturą kościoła w Myyrmki w Finlandii (1984 r., architekt Juha Leivisk). Ten sam architekt połączył czerwone pnie sosen z utrzymanym w gamie czerwieni (ceglane ściany, złociste drewno we wnętrzu) kościołem św. Tomasza w Puolivlinkangas (1975 r.).
Adoracja przyrody we współczesnej architekturze sakralnej stała się niemal regułą. Niektórzy dopatrują się w tym zjawisku znamion herezji - panteizmu. Dopatrują się też pogańskiej czci dla świętych drzew czy świętych gór. Budowniczowie kościołów odpowiadają, że oto w chrześcijaństwie rozszerza się pojęcie sacrum - obejmując świat natury.
Pożegnanie z mrocznymi świątyniami
Wiele wskazuje na to, że kończy się czas kościołów mrocznych, szczelnie odgrodzonych od życia zewnętrznego. Słynny Philip Johnson, nestor wśród współczesnych architektów, wzniósł ogromną Kryształową Katedrę w Garden Grove (Kalifornia, 1980 r.) na planie czteroramiennej gwiazdy. Ściany oraz dach stworzył z 10 tys. szklanych paneli, wspartych na sieci kratownic. To oczywiste nawiązanie do londyńskiego Cristal Palace, który mieścił wystawę światową w 1851 r. Otwierając tamtą ekspozycję w wypełnionym światłem i zielenią budynku ze szkła, królowa Wiktoria "doznała wzruszenia - napisała w dzienniku - jak podczas uroczystej mszy".
Drogą ku światłu i naturze poszła architektura sakralna po stu latach. Philip Johnson pragnął zrobić swoją Kryształową Katedrę "tak przezroczystą, jak to tylko możliwe". W 1989 r. Tadao Ando zbudował w Ibaraki koło Osaki Kościół Światła. Krzyż nad ołtarzem jest tam przeszkloną szczeliną w ścianie. Rozjaśnia się i gaśnie wraz z upływem dnia.
Mały kościół wielkiego skupienia
Niektórzy budowniczowie kościołów pragną je lokować pod ziemią, we wnętrzu gór, w swego rodzaju katakumbach. Katakumby są tu symbolem - wspomnieniem wczesnego chrześcijaństwa, mocnego wiarą, nie władzą. Na przedmieściach Helsinek, doskonale wtopiony w przestrzeń między monotonnymi blokami tanich mieszkań, stoi kościół Temppeliaukio (1961 r., według projektu Timo i Tuomo Suomalainen). Obszerna struktura na planie koła, zagłębiająca się w ziemię aż po kryty płaską kopułą dach, wygląda jak jedna ze skał tego wzgórza.
Na tle światowej architektury sakralnej przełomu XX i XXI wieku przedstawiony przez Marka Budzyńskiego projekt warszawskiej Świątyni Opatrzności, łączący motywy góry i kryształu, nie wydaje się ani tak ryzykowny, ani tak niezrozumiały, jak twierdzili jego oponenci. Ustępując wobec zastarzałych przyzwyczajeń, wybrano ostatecznie projekt znacznie bardziej tradycyjny.
Prof. Konrad Kucza-Kuczyński, architekt i publicysta, autorytet w dziedzinie architektury sakralnej, wspomina swą rozmowę z prymasem Stefanem Wyszyńskim, który krytykował nazbyt surowy - jego zdaniem - kościół na Grochowie, współprojektowany przez Kuczę-Kuczyńskiego. "Wierzący w Polsce - mówił prymas - potrzebują kościołów bardziej ozdobnych". Architekt ten przyznaje, że trudno się nie zgodzić z tą opinią. Nie znaczy to jednak, iż estetyczne przyzwyczajenia wierzących należy za wszelką cenę konserwować, lękając się nowych architektonicznych propozycji. Często nie są one zresztą wcale nowe, w znaczeniu - oderwane od tradycji. Kucza-Kuczyński opowiada się na przykład za architekturą sakralną nie w postaci monumentalnych bazylik, lecz małych kościołów, do których można wejść na chwilę w poszukiwaniu skupienia. Kameralne kościoły budowano na całym świecie. Jeden z nich wspomina Edyta Stein. Zobaczyła kiedyś kobietę, która weszła do wnętrza z koszem, zapewne w drodze na targ, by się pomodlić w ciszy. Naturalność i prywatność wiary tej kobiety sprawiły, że przyszła święta sama poczuła moc wiary.
Więcej możesz przeczytać w 37/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.