Chiński biurokrata
William J. Baumol, wybitny amerykański ekonomista, napisał niedawno książkę, w której, odwołując się do prac historyków, próbuje odpowiedzieć m.in. na te pytania. Wskazuje on, że Chiny były przez wieki mocarstwem, w którym dokonano przełomowych wynalazków, takich jak papier, koło wodne, proch, krosno tkackie itp. A jednak w Chinach nie nastąpił rozwój gospodarki. Co stanęło na przeszkodzie? Barierą nie był brak teoretycznej wiedzy technicznej. Przeciwnie, Chiny miały tu wielkie osiągnięcia. Przeszkody dotyczyły jej zastosowania w praktyce, czyli - jak to się niegdyś za socjalizmu w Polsce mówiło - występował problem "wdrożenia". Wynikał on z istoty chińskiego ustroju: absolutny władca rządził przy pomocy biurokracji (mandarynów) paraliżującej potencjalnych przedsiębiorców, którzy byli niezbędni do tego, by wdrażać wynalazki. Prywatna przedsiębiorczość była więc bardzo ograniczona. Główna ścieżka kariery, jaką dopuszczał system, wiodła przez cesarskie egzaminy, wymagające lat studiów i dużych nakładów, do warstwy biurokratów. Ci, którzy przeszli przez egzaminacyjne sito, starali się odzyskać poniesione inwestycje i zdobyć majątek poprzez wyciskanie dochodów z ludzi, którymi rządzili. W ten sposób ustrój przyciągał zdolnych ludzi do ról, w których tłumili oni przedsiębiorczość.
Rzymski wojownik
Starożytny Rzym podobnie jak Chiny miał ogromne osiągnięcia cywilizacyjne. Prawo rzymskie jest żywotną częścią zachodniej cywilizacji, do dziś podziwiamy rzymskie akwedukty i amfiteatry, za czasów rzymskich w Aleksandrii znano już silnik parowy itp. A jednak Rzym, choć stworzył swoim elitom większy komfort życia niż dostępny zamożnej mniejszości jeszcze na początku XIX wieku, nie zapewnił systematycznego rozwoju gospodarki. Historycy upatrują głównej tego przyczyny w wadliwym systemie bodźców, wynikającym z istoty rzymskiego ustroju. Otóż handel i przedsiębiorczość degradowały (do pracy byli niewolnicy), dla obywateli rzymskich dopuszczalne było zarządzanie majątkiem ziemskim, rządzenie i wojna. Te zajęcia dawały prestiż i ogromne dochody. Ludzie przedsiębiorczy wybierali więc je, a nie włączali się do życia gospodarczego. Podobnie zdolni Chińczycy chcieli się dostać do klasy mandarynów, która paraliżowała przedsiębiorczość. Rzym tak samo jak Chiny - choć z trochę innych przyczyn - był dotknięty problemem "wdrożenia", czyli spowodowanego przez ustrój braku ludzi, którzy chcieliby i mogli ulepszać życie gospodarcze. Krytycznej bariery nie stanowił natomiast brak teoretycznej wiedzy technicznej; w obu wypadkach było wiele wynalazków, które pozostały ciekawostką lub zabawką. Przykład Chin i starożytnego Rzymu pokazuje też, że rozwoju gospodarki nie spowoduje samo istnienie ludzi wykształconych. W socjalizmie też ich nie brakowało.
Historia matką gospodarki
Dopiero ponad tysiąc lat po upadku cesarstwa rzymskiego zaczęły stopniowo dojrzewać w Europie warunki, które umożliwiły zapoczątkowanie tam nowoczesnego wzrostu gospodarki. Nikt ich nie planował, powstały one w historycznym procesie, który do dziś jest przedmiotem analiz historyków. Zanim wspomnę o tym, jak Zachód rozwiązał problem "wdrożenia", nadmienię, że nie całe średniowiecze było okresem zastoju. Średniowieczne miasta stanowiły wyspy osobistej wolności na oceanie poddaństwa i rozwijały się dzięki handlowi umożliwionemu przez swobody nadawane im przez władców. Opactwa cystersów były ośrodkami wielkiej gospodarności. Ale te siły nie wystarczały, aby przełamać siły stagnacji.
Dojrzewanie warunków, które utorowały drogę pierwszej rewolucji przemysłowej w początkach XIX wieku, stanowiło dynamiczny układ. Jego kluczową częścią była przemiana prawa własności - odwrotna strona medalu w stosunku do przemiany władzy politycznej. W długim procesie usunięto średniowieczne ograniczenia w formie wyznaczania cen i ścisłego określania jakości produktów. Eliminowały one praktycznie innowacje i konkurencję, ich likwidacja miała więc fundamentalne znaczenie. Arnold Toynbee napisał wręcz w 1884 r.: "Istotą rewolucji przemysłowej jest to, że konkurencja wyparła średniowieczne ograniczenia, które poprzednio kształtowały produkcję i rozdział majątku". Kluczowym krokiem w drodze do nowoczesnego wzrostu gospodarki była więc deregulacja, czyli liberalizacja.
Prywatne prawa własności stały się dużo pewniejsze, gdyż tak ograniczono władzę polityczną, że przestała ona być źródłem takich zagrożeń dla ludzi, jak kontrybucje, arbitralne opodatkowanie czy zwykły rabunek. Co więcej, państwo stało się strażnikiem prawa własności. Taka przemiana państwa nie dokonała się w wielu krajach współczesnego Trzeciego Świata. Wreszcie, usunięto monopolistyczne uprawnienia, które władcy - dla uzyskiwania dochodów - nadawali uprzednio wybranym przedsiębiorcom. Te trzy przemiany umożliwiły rozwój na dużą skalę kapitalistycznej przedsiębiorczości i konkurencji, która rozwiązała problem "wdrażania" wynalazków, zapoczątkowując w ten sposób nowoczesny rozwój gospodarczy. Sprzyjały temu również m.in. zniesienie poddaństwa chłopów (co umożliwiło powstanie rynku pracy) i rozwój prawa gospodarczego.
Furmanka i odrzutowiec
Historycy są zgodni, że pionierem kapitalistycznego rozwoju była Wielka Brytania. Tutaj najwcześniej zmieniono charakter państwa dzięki ustanowieniu w XVII wieku zwierzchnictwa parlamentu reprezentującego w dużej mierze interesy nowych sił gospodarczych. Tu już pod koniec XV wieku zniesiono pańszczyznę (w Rosji - w drugiej połowie XIX stulecia). W XIX wieku Anglia była gospodarczym i technicznym liderem świata. W ciągu pierwszych stu lat rewolucji przemysłowej jej ludność wzrosła trzykrotnie, a dochód na mieszkańca więcej niż się podwoił. Po raz pierwszy w dziejach ludzkości dzięki kapitalizmowi zaczął się systematycznie poprawiać los mas. Na tym tle socjalizm był - przy towarzyszącej mu retoryce postępu - ponurym cofnięciem się do epoki przedkapitalistycznej: do nie kontrolowanej władzy politycznej i nierynkowej gospodarki. Pozostawił on po sobie m.in. przekonanie, że postęp techniki nie zależy od warunków ustrojowych, że można uzyskać innowacyjną gospodarkę bez kapitalistycznej konkurencji. Przypomina to pogląd, że szybkość poruszania nie zależy od rodzaju pojazdu, że można równie prędko podróżować furmanką co odrzutowcem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.