Bank Gospodarki Żywnościowej żywi polityków "Finanse dla Ciebie" - takim sloganem reklamuje swoje usługi Bank Gospodarki Żywnościowej, dziesiąta co do wielkości instytucja finansowa w Polsce warta około 2 mld zł. Politycy z otoczenia premiera Marka Belki i byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka traktują reklamowy slogan z całą powagą. Po cichu prywatyzują bank w taki sposób, by jeszcze przed głosowaniem o wotum zaufania dla rządu Belki zamknąć transakcje - emisję nowych akcji BGŻ przełożono z października na wrzesień. W zeszłym tygodniu Rada Ministrów zrezygnowała z uprzywilejowanej pozycji skarbu państwa w BGŻ. Otwiera to drogę do sprzedaży banku - sprzedawcą będzie jednak nie skarb państwa, lecz zarząd BGŻ, a dokładniej grupa współpracowników Marka Belki. Jak ustalił "Wprost", 9 września odpowiednie zmiany w statucie banku zostaną uchwalone przez walne zgromadzenie akcjonariuszy.
Sami swoi
W latach 1993-1996 BGŻ był uważany za dominium działaczy PSL. W ostatnich dwóch latach władzę w banku przejęli ludzie związani z premierem Markiem Belką i byłym ministrem skarbu Wiesławem Kaczmarkiem. Prezesem BGŻ jest Jacek Bartkiewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów w latach 2001--2002, kiedy resortem kierował właśnie Belka. Bartkiewicz jest lojalnym współpracownikiem premiera; podał się do dymisji latem 2002 r., razem ze swoim szefem. W sierpniu tego roku Bartkiewicz, właśnie z rekomendacji Marka Belki, został szefem rady nadzorczej PKN Orlen. Wiceprezesami BGŻ są Jacek Ratajczyk, szef gabinetu politycznego Marka Belki w latach 2001-2002, oraz Marek Oleś, który w latach 2001-2002 pracował w BIG Banku Gdańskim (w radzie nadzorczej tego banku zasiadał obecny premier). Cała trójka została powołana do zarządu w czasie, gdy resortem skarbu kierował Wiesław Kaczmarek. Szefem rady nadzorczej BGŻ jest natomiast bliski współpracownik Kaczmarka w resorcie skarbu w latach 2002-2003 Ireneusz Sitarski. W banku pracuje również nominowany przez Kaczmarka były prezes PZU Życie Ireneusz Nawrocki.
Śpieszmy się prywatyzować
Zarząd banku poszukuje inwestorów, którzy dokapitalizują BGŻ. Oznacza to, że o tym, kto i za ile kupi bank, zadecyduje zarząd kierowny przez Bartkiewicza. Do zaoferowania ma 8-10,6 mln akcji nowej emisji, których cena wywoławcza wynosi 43 zł. Ich nabywca będzie mógł dokupić także akcje BGŻ należące do banków spółdzielczych. Inwestor, mając 47 proc. akcji, bez problemów przejmie kontrolę nad bankiem, odkupując akcje od pracowników (mają około 10 proc.). Będzie to sprzeczne z nadal obowiązującym "Zarysem strategii wobec banków z bezpośrednim i pośrednim udziałem skarbu państwa na tle sektora bankowego w Polsce". Plan ten zakładał, że do 2006 r. skarb państwa zachowa kontrolę nad bankiem. Zapisy zostały opracowane pod kierunkiem... Ireneusza Sitarskiego, który był wówczas wiceministrem skarbu. W statucie BGŻ zapisano, że dopóki skarb państwa ma co najmniej 25 proc. akcji, dopóty będzie nominował większość członków zarządu i rady nadzorczej. Z tych uprawnień rząd zrezygnował w zeszłym tygodniu.
"Do połowy września ma nastąpić wybór konsorcjum złożonego z dwóch inwestorów, którzy obejmą nową emisję akcji BGŻ" - poinformował Jacek Bartkiewicz, prezes banku. W tym scenariuszu skarb państwa nie otrzyma premii za utratę kontroli nad BGŻ.
Supersam prezes
BGŻ ma aktywa warte 16,56 mld zł i 291 oddziałów w całej Polsce. Od objęcia fotela prezesa przez Jacka Bartkiewicza w 2002 r. cały ten potencjał jest marnowany przez nieudolne zarządzanie. W 2003 r. a depozyty od osób prywatnych spadły o 11,2 proc., od instytucji rządowych i samorządowych nawet o 12,3 proc. Nic dziwnego, że aktywa banku w ciągu ostatniego roku zmniejszyły się prawie o 1,5 mld zł. Za takie wyniki prywatny inwestor zwolniłby prezesa. Jacek Bartkiewicz nie obawia się jednak o posadę. Przyszłego pracodawcę, czyli inwestora, będzie wybierał sam.
W latach 1993-1996 BGŻ był uważany za dominium działaczy PSL. W ostatnich dwóch latach władzę w banku przejęli ludzie związani z premierem Markiem Belką i byłym ministrem skarbu Wiesławem Kaczmarkiem. Prezesem BGŻ jest Jacek Bartkiewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów w latach 2001--2002, kiedy resortem kierował właśnie Belka. Bartkiewicz jest lojalnym współpracownikiem premiera; podał się do dymisji latem 2002 r., razem ze swoim szefem. W sierpniu tego roku Bartkiewicz, właśnie z rekomendacji Marka Belki, został szefem rady nadzorczej PKN Orlen. Wiceprezesami BGŻ są Jacek Ratajczyk, szef gabinetu politycznego Marka Belki w latach 2001-2002, oraz Marek Oleś, który w latach 2001-2002 pracował w BIG Banku Gdańskim (w radzie nadzorczej tego banku zasiadał obecny premier). Cała trójka została powołana do zarządu w czasie, gdy resortem skarbu kierował Wiesław Kaczmarek. Szefem rady nadzorczej BGŻ jest natomiast bliski współpracownik Kaczmarka w resorcie skarbu w latach 2002-2003 Ireneusz Sitarski. W banku pracuje również nominowany przez Kaczmarka były prezes PZU Życie Ireneusz Nawrocki.
Śpieszmy się prywatyzować
Zarząd banku poszukuje inwestorów, którzy dokapitalizują BGŻ. Oznacza to, że o tym, kto i za ile kupi bank, zadecyduje zarząd kierowny przez Bartkiewicza. Do zaoferowania ma 8-10,6 mln akcji nowej emisji, których cena wywoławcza wynosi 43 zł. Ich nabywca będzie mógł dokupić także akcje BGŻ należące do banków spółdzielczych. Inwestor, mając 47 proc. akcji, bez problemów przejmie kontrolę nad bankiem, odkupując akcje od pracowników (mają około 10 proc.). Będzie to sprzeczne z nadal obowiązującym "Zarysem strategii wobec banków z bezpośrednim i pośrednim udziałem skarbu państwa na tle sektora bankowego w Polsce". Plan ten zakładał, że do 2006 r. skarb państwa zachowa kontrolę nad bankiem. Zapisy zostały opracowane pod kierunkiem... Ireneusza Sitarskiego, który był wówczas wiceministrem skarbu. W statucie BGŻ zapisano, że dopóki skarb państwa ma co najmniej 25 proc. akcji, dopóty będzie nominował większość członków zarządu i rady nadzorczej. Z tych uprawnień rząd zrezygnował w zeszłym tygodniu.
"Do połowy września ma nastąpić wybór konsorcjum złożonego z dwóch inwestorów, którzy obejmą nową emisję akcji BGŻ" - poinformował Jacek Bartkiewicz, prezes banku. W tym scenariuszu skarb państwa nie otrzyma premii za utratę kontroli nad BGŻ.
Supersam prezes
BGŻ ma aktywa warte 16,56 mld zł i 291 oddziałów w całej Polsce. Od objęcia fotela prezesa przez Jacka Bartkiewicza w 2002 r. cały ten potencjał jest marnowany przez nieudolne zarządzanie. W 2003 r. a depozyty od osób prywatnych spadły o 11,2 proc., od instytucji rządowych i samorządowych nawet o 12,3 proc. Nic dziwnego, że aktywa banku w ciągu ostatniego roku zmniejszyły się prawie o 1,5 mld zł. Za takie wyniki prywatny inwestor zwolniłby prezesa. Jacek Bartkiewicz nie obawia się jednak o posadę. Przyszłego pracodawcę, czyli inwestora, będzie wybierał sam.
Więcej możesz przeczytać w 37/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.