Czym dla Ameryki byli strażnicy z Teksasu, tym dla Europy są czarne brygady polskich celników
Czarne kombinezony, ciężkie buty, kamizelki kuloodporne ukryte pod kurtkami z napisem "Służba celna". Czarne brygady, czyli mobilne grupy zwalczania przestępczości, funkcjonują we wszystkich izbach celnych w Polsce. To najbardziej tajne jednostki w tej służbie - tajna jest nawet liczba funkcjonariuszy (około 300 osób). Prowadzą działalność wywiadowczą, niejawnie kontrolują przejścia graniczne, linie promowe, pociągi i samoloty. To czarne brygady wykryły niedawno przemyt ponad 18 ton nowych łusek artyleryjskich (przeciwzapalnych i do wyrzutni rakietowych) szmuglowanych przez przejście w Gubinku do Europy Zachodniej. Kilka dni temu zdemaskowały pod Olsztynem wytwórnię alkoholu produkowanego z podpałki do grilla (zabezpieczono kilkaset butelek trefnej wódki Absolut i Finlandia).
Dla Europy lotne brygady polskich celników są dziś tym, czym dla Ameryki byli rangersi z Teksasu. Legendarna jednostka strzegła amerykańsko-meksykańskiej granicy. Walczyła z Indianami i szmuglerami broni, narkotyków i alkoholu. Na polskich granicach działa kilkanaście mobilnych grup celników. Od kiedy Polska stała się wschodnią rubieżą UE, są swego rodzaju strażnikami Europy. Reporterzy tygodnika "Wprost" i TVN towarzyszyli jednej z takich grup, działającej wzdłuż północno-zachodniej granicy Polski: od Szczecina do Świnoujścia.
Brygady z rentgenem
Jeszcze kilka miesięcy temu polskich rangersów było widać wyłącznie na przejściach granicznych. Po wejściu Polski do unii otrzymali nowe zadania - patrolują całą przygraniczną strefę i obszar województwa. Na ich widok jeden z przemytników spirytusu tak się zdenerwował, że nieopatrznym ruchem zapalił przyklejone do ciała woreczki z alkoholem. Ledwie go odratowano. Inny przemytnik wolał wlać w siebie szmuglowany alkohol, niż wpaść w ręce czarnej brygady. Skończyło się to dla niego fatalnie - zmarł w karetce.
Członkowie czarnych brygad przypominają policyjnych antyterrorystów. Zamiast karabinów noszą jednak walizki z arsenałem do dekonspirowania przemytników (noktowizory, endoskopy wnikające w zamknięte kontenery i detektory badające gęstość przestrzeni - np. kół samochodowych wypchanych narkotykami). Poruszają się samochodem wyposażonym w rentgen, widzą więc na przykład, co znajduje się w środku tirów. Rekwirują narkotyki, szmuglowane papierosy, dzieła sztuki, zatrzymują przemycanych przez granicę ludzi (na przejściu w Lubieszynie uratowali życie kilkunastu jadącym do Niemiec Ukraińcom, wycieńczonym długą podróżą w chłodni).
Grupa nadzorująca północno-zachodnią granicę liczy około czterdziestu funkcjonariuszy patrolujących największe w tej części kraju przejścia graniczne w Lubieszynie i Kołbaskowie, kilkanaście przygranicznych targowisk oraz bazę promową w Świnoujściu.
Papierosy z dziupli
Dzień, w którym im towarzyszyliśmy, funkcjonariusze czarnej brygady celnej rozpoczęli od nalotu na przygraniczne targowisko w Lubieszynie. Kilku z nich od razu udało się na dzikie wysypisko śmieci w lesie, tuż za halą handlową. Uzbrojeni w sondy i łopaty bez trudu znaleźli świeżo zasypane doły i zamaskowane odpadkami jamy, w których ukryto trefne towary. Po kilkunastu minutach odkryli trzy dziuple, a w nich sztangi przemyconych papierosów, owinięte w worki na odpady.
Czarna brygada ustaliła, że papierosy na targowiskach pochodzą z przemytu tirami przez wschodnią granicę. W drodze na Zachód towar jest rozładowywany, najczęściej w lasach koło Poznania, Drawska i Koszalina. Mniejsze partie papierosów przewożone samochodami osobowymi docierają do przygranicznych handlowców. Mimo nalotów i kontroli część pochodzących ze Wschodu transportów udaje się przemycić do Niemiec, Skandynawii i Wielkiej Brytanii. Paczka papierosów, którą za wschodnią granicą kupuje się za niecałe 2 zł, w Wielkiej Brytanii kosztuje 6 funtów (około 40 zł). W ubiegłym roku grupa, której pracę obserwowaliśmy, zarekwirowała papierosy o wartości 6,7 mln zł. Papierosy znajdowano w transportach mebli, paletach czy wężach izolacyjnych. Na promie "Polonia" kursującym do Szwecji brygada ze Świnoujścia natrafiła na towar o wartości miliona złotych (aresztowano wówczas czterech członków załogi promu).
Przemytnicy korumpują celników i strażników na przejściach. Kilka tygodni temu rozbito funkcjonujący od końca lat 90. korupcyjny układ w Kołbaskowie. Jego częścią byli pracujący tam funkcjonariusze Straży Granicznej. Kontrabanda kursowała przez granicę jako sprzęt elektroniczny lub artykuły spożywcze. Każdorazowo kosztowało to przemytników od 300 zł do 1500 zł. Pieniądze szły do kieszeni skorumpowanych kontrolerów i kierowników zmian, którzy stworzyli swego rodzaju spółdzielnię.
Gazem w mafię
Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej czarne brygady zostały włączone do walki z przestępczością zorganizowaną, m.in. zwalczają mafię paliwową. Podczas kontroli drogowych sprawdzają zawartość zbiorników paliwa, szukając oleju opałowego sprzedawanego zamiast napędowego (w województwie zachodniopomorskim ujawniono w ostatnich tygodniach 95 takich wypadków). Gdy jeden z kierowców nie zareagował na polecenia celników z lotnej brygady, został przez nich obezwładniony. W takich sytuacjach mogą oni stosować środki przymusu bezpośredniego, czyli gaz i kajdanki. W ekstremalnych sytuacjach, gdy w grę wchodzi ich życie, nie ryzykują, ponieważ nie mają broni. Kilka tygodni temu szczecińscy celnicy nie zdecydowali się - bez wsparcia antyterrorystów z Centralnego Biura Śledczego - na zatrzymanie kierowcy samochodu, którym przemycano 10 kg amfetaminy.
Na wciąż niebezpiecznym pograniczu nawet najlepiej przeszkolone czarne brygady celników bez broni są postrachem dla płotek, ale nie dla rekinów. To m.in. odróżnia ich od rangersów z Teksasu, choć zadania mają podobne.
Więcej możesz przeczytać w 2/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.