Walka Amerykanów i ich koalicjantów przeciw złowrogiemu reżimowi Saddama Husajna i wyraźne ponowne zwycięstwo Busha w wyborach prezydenckich są wymownym sygnałem, że terroryzm się nie opłaca, że są tacy, którzy będą walczyć z nim z całą mocą.
W wyniku tej wojny Muammar Kaddafi, przywódca Libii, wycofał się z działalności terrorystycznej i programu nuklearnego. Z kolei prezydent Syrii Asad próbuje usiąść z Izraelem do stołu rozmów, a Egipt odzyskuje kluczową rolę na Bliskim Wschodzie i staje się głównym mediatorem między Izraelem a Palestyńczykami. W nowej sytuacji - po śmierci Arafata - wielu Izraelczyków uwierzyło, że istnieje szansa na pokój. W wyniku tych zmian Francja prowadzi w stosunku do Izraela uczciwszą politykę.
Francuski racjonalizm
Wojna w Iraku znacznie osłabiła to, co prezydent Bush nazwał "osią zła". W walce o pokój, jaką prowadzą Stany Zjednoczone i kraje koalicji, potrzeba jednak współpracy Unii Europejskiej, Rosji, Chin, Japonii i Indii, które są również mocarstwami. Wspólnie państwa te powinny dążyć do demokratyzacji krajów niedemokratycznych. Nadal aktualna pozostaje myśl Immanuela Kanta, który zauważył, że istnieje związek między demokracją a zachowaniem umiaru ze strony państwa, między demokracją a pokojem. W latach 20. ubiegłego stulecia prezydent USA Woodrow Wilson próbował rozpowszechnić i urzeczywistnić tę ideę. Jego program złożony z 14 punktów miał stanowić moralną podstawę pokojowego traktatu wersalskiego i fundament gmachu powojennego świata. Niestety, jego trafne pomysły uznano za przejaw politycznej naiwności. Premier Francji Georges Clemenceau powiedział nawet: "Mojżeszowi wystarczyło dziesięć punktów, a Wilson potrzebuje aż czternastu". Już 85 lat temu amerykańska walka o demokratyzację świata spotkała się z "francuskim racjonalizmem".
Polski łącznik
Na Bliskim Wschodzie jeszcze nie uformowała się kultura polityczno-demokratyczna. Można nawet mówić o regresie w tej dziedzinie; przecież był czas, gdy w Libanie i Iraku panował ustrój demokratyczny czy półdemokratyczny. Dzisiaj w tym rejonie demokracja istnieje tylko w Izraelu. Jeżeli Palestyńczycy będą umieli stworzyć w epoce postarafatowskiej ustrój demokratyczny (a jest to możliwe), zbudować życie społeczne na zasadach demokracji, wzrosną szanse na trwały pokój między nami. Istnieje już palestyńska elita zdolna tego dokonać. Nadarzającej się okazji nie wolno zaprzepaścić, tym bardziej że w Izraelu Likud pod przewodnictwem Ariela Szarona zawarł umowę koalicyjną z Partią Pracy Szymona Peresa, który zawsze dążył do pokoju z Palestyńczykami i nadal głęboko ufa w porozumienie. W tej sytuacji ważne i wyjątkowe jest stanowisko Polski.
Demokratyczna Polska utrzymuje z Izraelem dobre stosunki, a jednocześnie ma tradycyjnie dobre stosunki ze światem arabskim. Dwa lata temu minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz w imieniu prezydenta Kwaśniewskiego i polskiego rządu zaproponował, by izraelsko-palestyńska konferencja pokojowa odbyła się w Warszawie. Polska - sojusznik Stanów Zjednoczonych i członek koalicji dążącej do demokratyzacji Iraku - zawsze prezentuje w sprawie konfliktu izraelsko-palestyńskiego niezależne, pieczołowicie wypracowane stanowisko, nawet jeśli "trendy" w Unii Europejskiej są inne niż jej opinie.
Stosunki polsko-żydowskie są bardzo delikatne, skomplikowane i obciążone wspomnieniami, ale między obu narodami istnieje bliskość, zasługująca na zaufanie strony izraelskiej. Na Bliskim Wschodzie powstała szansa na pokój - otworzyło się "okno okazji". Polska może pomóc, by zamiast okna otwarto drzwi.
Francuski racjonalizm
Wojna w Iraku znacznie osłabiła to, co prezydent Bush nazwał "osią zła". W walce o pokój, jaką prowadzą Stany Zjednoczone i kraje koalicji, potrzeba jednak współpracy Unii Europejskiej, Rosji, Chin, Japonii i Indii, które są również mocarstwami. Wspólnie państwa te powinny dążyć do demokratyzacji krajów niedemokratycznych. Nadal aktualna pozostaje myśl Immanuela Kanta, który zauważył, że istnieje związek między demokracją a zachowaniem umiaru ze strony państwa, między demokracją a pokojem. W latach 20. ubiegłego stulecia prezydent USA Woodrow Wilson próbował rozpowszechnić i urzeczywistnić tę ideę. Jego program złożony z 14 punktów miał stanowić moralną podstawę pokojowego traktatu wersalskiego i fundament gmachu powojennego świata. Niestety, jego trafne pomysły uznano za przejaw politycznej naiwności. Premier Francji Georges Clemenceau powiedział nawet: "Mojżeszowi wystarczyło dziesięć punktów, a Wilson potrzebuje aż czternastu". Już 85 lat temu amerykańska walka o demokratyzację świata spotkała się z "francuskim racjonalizmem".
Polski łącznik
Na Bliskim Wschodzie jeszcze nie uformowała się kultura polityczno-demokratyczna. Można nawet mówić o regresie w tej dziedzinie; przecież był czas, gdy w Libanie i Iraku panował ustrój demokratyczny czy półdemokratyczny. Dzisiaj w tym rejonie demokracja istnieje tylko w Izraelu. Jeżeli Palestyńczycy będą umieli stworzyć w epoce postarafatowskiej ustrój demokratyczny (a jest to możliwe), zbudować życie społeczne na zasadach demokracji, wzrosną szanse na trwały pokój między nami. Istnieje już palestyńska elita zdolna tego dokonać. Nadarzającej się okazji nie wolno zaprzepaścić, tym bardziej że w Izraelu Likud pod przewodnictwem Ariela Szarona zawarł umowę koalicyjną z Partią Pracy Szymona Peresa, który zawsze dążył do pokoju z Palestyńczykami i nadal głęboko ufa w porozumienie. W tej sytuacji ważne i wyjątkowe jest stanowisko Polski.
Demokratyczna Polska utrzymuje z Izraelem dobre stosunki, a jednocześnie ma tradycyjnie dobre stosunki ze światem arabskim. Dwa lata temu minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz w imieniu prezydenta Kwaśniewskiego i polskiego rządu zaproponował, by izraelsko-palestyńska konferencja pokojowa odbyła się w Warszawie. Polska - sojusznik Stanów Zjednoczonych i członek koalicji dążącej do demokratyzacji Iraku - zawsze prezentuje w sprawie konfliktu izraelsko-palestyńskiego niezależne, pieczołowicie wypracowane stanowisko, nawet jeśli "trendy" w Unii Europejskiej są inne niż jej opinie.
Stosunki polsko-żydowskie są bardzo delikatne, skomplikowane i obciążone wspomnieniami, ale między obu narodami istnieje bliskość, zasługująca na zaufanie strony izraelskiej. Na Bliskim Wschodzie powstała szansa na pokój - otworzyło się "okno okazji". Polska może pomóc, by zamiast okna otwarto drzwi.
Więcej możesz przeczytać w 2/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.