Czas odbudować państwo prawa i demokrację w naszym kraju: bez Cimoszewiczów i ich dworu Ukoronowaniem kampanii wymierzonej w komisją śledczą ds. Orlenu było wystąpienie przed nią Włodzimierza Cimoszewicza. Tę kampanię organizuje dominujący układ polityczny III RP, wspierany przez wpływowe media. Nic dziwnego, komisja stała się dla niego śmiertelnym zagrożeniem.
Odsłania ukryte przed obywatelami oblicze III RP, polityczno-biznesowe układy wywodzące się z PRL, które potrafią zdominować polską gospodarkę. Pokazuje rolę tajnych służb i świata przestępczego, zdumiewająco głęboko wnikającego w postkomunistyczny układ. Nie są to rewelacje na temat "klasy politycznej", co powtarzają dziennikarze tacy jak Janina Paradowska, Jacek Żakowski czy Piotr Stasiński, którzy często bezmyślnie realizują strategię swoich mentorów. Jest to natomiast publiczne odsłanianie postkomunistycznego układu, któremu udało się skorumpować znaczącą część opozycji wchodzącej do oficjalnej polityki po upadku PRL.
Zepsuta demokracja
Powiązane licznymi interesami "towarzystwo" walczy o swoje przetrwanie. W tym kontekście prezydentura Włodzimierza Cimoszewicza stała się jego ostatnią nadzieją. Wykreowanie go na niezależnego kandydata było majstersztykiem. Przekonanie dużych grup społeczeństwa, że członek rządu Leszka Millera nie ponosi żadnej odpowiedzialność za jego politykę, gdyż wewnętrznie dystansował się do niej, tak samo jak do działań SLD, w którym był od początku, nie byłoby możliwe w żadnym z państw dojrzałej demokracji. W Polsce udało się to z powodu zmasowanej kampanii, w której niepoślednią rolę odegrały takie media, jak "Gazeta Wyborcza", "Polityka" "Tygodnik Powszechny", Radio Tok FM czy liczni dziennikarze mediów elektronicznych. Kampania ta prowadzi do psucia demokracji i idei państwa prawa.
Tylko w psującej się demokracji marszałek Sejmu pozwala sobie na wysłanie do Jolanty Kwaśniewskiej, szefowej swojego komitetu wyborczego, listu, który można uznać za instrukcję, jak uniknąć niewygodnych pytań śledczych. Krytykuje w nim także pracę komisji, czego jako marszałkowi Sejmu robić mu nie wolno.
Wykończyć komisje śledcze!
Nieproporcjonalnie do znaczenia przeciwnicy komisji wyolbrzymiają każde jej potknięcie. Każda wątpliwość prawna jest przedstawiana jako błąd czy nawet przestępstwo. W tej aurze media prawie nie reagują na rzeczywisty skandal, jakim jest naruszanie fundamentalnej niezależności parlamentu przez interwencję tajnych służb na jego terenie. ABW dokonała przeszukania pomieszczeń i dokumentów komisji śledczej, która jest prawomocnym organem Sejmu. Nie sposób sobie wyobrazić tego typu interwencji w którymś z krajów Zachodu. Tymczasem w Polsce dokonuje się to przy aprobacie kolejnych SLD-owskich marszałków Sejmu: Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza, którym z oczywistych względów zależy na utrąceniu prac komisji. Na Zachodzie tego typu partyjne preferencje byłyby niemożliwe, bo opinia publiczna o skandalicznym wymiarze sprawy dowiedziałaby się z mediów. W Polsce dominujące, a wrogo nastawione do komisji media tego nie dostrzegają.
Przeciwnicy komisji śledczych ciągle kwestionują ich działania, co bezkrytycznie powtarza za nimi większość mediów - pod zarzutem wychodzenia poza swoje uprawnienia. Jest to zarzut jaskrawo absurdalny, gdyż w ten sposób można by ocenić albo jej ostateczny werdykt, albo stosowanie niedopuszczalnych, drastycznych metod działania, a w żadnym wypadku nie dobór świadków czy badanych materiałów, a zwłaszcza zadawane przez śledczych pytania. Wyobraźmy sobie, że w konwencjonalnym śledztwie świadkowie (również tacy, których dotyczy oskarżenie) zakreślają obszar zadawanych im pytań. Wyobraźmy sobie, że podpowiadają im to sympatyzujące z nimi media. Funkcjonowanie prawa można by wówczas zawiesić na kołku. Jednak tylko w takiej atmosferze wielu polityków, prawników czy dziennikarzy ma odwagę wręcz wzywać, aby łamać prawo, czyli nie stawiać się na wezwania komisji, odmawiać przekazywania jej żądanych dokumentów czy odpowiedzi na pytania.
Prawo dla wybranych
Można być pewnym, że wielu jurystów z najwyższymi tytułami naukowymi, podążających w świcie Cimoszewicza, podejmie kazuistyczne wysiłki mające uzasadnić jego racje. Będzie to jeszcze jeden dowód na to, jak traktują oni prawo - prawo III RP. Ma ono chronić uprzywilejowanych. To oni są obiektem szczególnej troski rozlicznych instancji i "autorytetów" III RP. Jego prawdziwym obliczem była arogancja Cimoszewicza. Czas odbudować państwo prawa i demokrację w naszym kraju. Bez Cimoszewiczów i ich dworu.
Zepsuta demokracja
Powiązane licznymi interesami "towarzystwo" walczy o swoje przetrwanie. W tym kontekście prezydentura Włodzimierza Cimoszewicza stała się jego ostatnią nadzieją. Wykreowanie go na niezależnego kandydata było majstersztykiem. Przekonanie dużych grup społeczeństwa, że członek rządu Leszka Millera nie ponosi żadnej odpowiedzialność za jego politykę, gdyż wewnętrznie dystansował się do niej, tak samo jak do działań SLD, w którym był od początku, nie byłoby możliwe w żadnym z państw dojrzałej demokracji. W Polsce udało się to z powodu zmasowanej kampanii, w której niepoślednią rolę odegrały takie media, jak "Gazeta Wyborcza", "Polityka" "Tygodnik Powszechny", Radio Tok FM czy liczni dziennikarze mediów elektronicznych. Kampania ta prowadzi do psucia demokracji i idei państwa prawa.
Tylko w psującej się demokracji marszałek Sejmu pozwala sobie na wysłanie do Jolanty Kwaśniewskiej, szefowej swojego komitetu wyborczego, listu, który można uznać za instrukcję, jak uniknąć niewygodnych pytań śledczych. Krytykuje w nim także pracę komisji, czego jako marszałkowi Sejmu robić mu nie wolno.
Wykończyć komisje śledcze!
Nieproporcjonalnie do znaczenia przeciwnicy komisji wyolbrzymiają każde jej potknięcie. Każda wątpliwość prawna jest przedstawiana jako błąd czy nawet przestępstwo. W tej aurze media prawie nie reagują na rzeczywisty skandal, jakim jest naruszanie fundamentalnej niezależności parlamentu przez interwencję tajnych służb na jego terenie. ABW dokonała przeszukania pomieszczeń i dokumentów komisji śledczej, która jest prawomocnym organem Sejmu. Nie sposób sobie wyobrazić tego typu interwencji w którymś z krajów Zachodu. Tymczasem w Polsce dokonuje się to przy aprobacie kolejnych SLD-owskich marszałków Sejmu: Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza, którym z oczywistych względów zależy na utrąceniu prac komisji. Na Zachodzie tego typu partyjne preferencje byłyby niemożliwe, bo opinia publiczna o skandalicznym wymiarze sprawy dowiedziałaby się z mediów. W Polsce dominujące, a wrogo nastawione do komisji media tego nie dostrzegają.
Przeciwnicy komisji śledczych ciągle kwestionują ich działania, co bezkrytycznie powtarza za nimi większość mediów - pod zarzutem wychodzenia poza swoje uprawnienia. Jest to zarzut jaskrawo absurdalny, gdyż w ten sposób można by ocenić albo jej ostateczny werdykt, albo stosowanie niedopuszczalnych, drastycznych metod działania, a w żadnym wypadku nie dobór świadków czy badanych materiałów, a zwłaszcza zadawane przez śledczych pytania. Wyobraźmy sobie, że w konwencjonalnym śledztwie świadkowie (również tacy, których dotyczy oskarżenie) zakreślają obszar zadawanych im pytań. Wyobraźmy sobie, że podpowiadają im to sympatyzujące z nimi media. Funkcjonowanie prawa można by wówczas zawiesić na kołku. Jednak tylko w takiej atmosferze wielu polityków, prawników czy dziennikarzy ma odwagę wręcz wzywać, aby łamać prawo, czyli nie stawiać się na wezwania komisji, odmawiać przekazywania jej żądanych dokumentów czy odpowiedzi na pytania.
Prawo dla wybranych
Można być pewnym, że wielu jurystów z najwyższymi tytułami naukowymi, podążających w świcie Cimoszewicza, podejmie kazuistyczne wysiłki mające uzasadnić jego racje. Będzie to jeszcze jeden dowód na to, jak traktują oni prawo - prawo III RP. Ma ono chronić uprzywilejowanych. To oni są obiektem szczególnej troski rozlicznych instancji i "autorytetów" III RP. Jego prawdziwym obliczem była arogancja Cimoszewicza. Czas odbudować państwo prawa i demokrację w naszym kraju. Bez Cimoszewiczów i ich dworu.
Więcej możesz przeczytać w 28/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.