Słowacki tygrys zje polskiego kota? Koniec socjalistycznego państwa pseudodobrobytu, które wszystko wszystkim obiecuje (a w praktyce wybranym daje wiele, zaś pozostałym - figę) - zaproponował Słowakom Richard Sulik, który wcześniej wprowadził na Słowacji podatek liniowy. Sulik proponuje: jeśli chcesz, wybierz emeryturę socjalną, zabezpieczającą podstawowy standard. Zapłacisz za to tylko 20 proc. dochodu. Jeśli cię to nie satysfakcjonuje, skorzystaj z możliwości indywidualnego powiększania skali zabezpieczeń. Projekt Sulika wprowadza (obok liniowego 19-procentowego PIT) tylko jedno przymusowe świadczenie: 20-procentową składkę na ubezpieczenie społeczno-emerytalne. To genialnie prosty pomysł, który w ten sposób zastąpi trzynaście istniejących składek. Oznacza to, że każdy obywatel Słowacji zatrzyma w kieszeni aż 61 proc. zarabianego dochodu brutto.
Sulik po polsku?
Pomysł Sulika zmienia filozofię świadczeń społecznych. Za 20-proc. składkę każdy ma mieć zapewnioną emeryturę w wysokości minimum socjalnego: podstawowy koszyk świadczeń medycznych oraz zasiłek na wypadek utraty pracy. Każdy oczywiście może "pretendować" do wyższej emerytury i droższej opieki medycznej, ale pod warunkiem dodatkowego, dobrowolnego ubezpieczenia.
Czy podobny system można wprowadzić w Polsce? Takie koncepcje były wysuwane niejednokrotnie (ostatnio, zbliżony - ze względu na konstrukcję - projekt zmian podatkowo-socjalnych przedstawił na przykład PiS). Są one realne, zwłaszcza że mamy nad Słowacją przewagę w postaci nowoczesnego, kapitalizacyjnego systemu emerytalnego.
Na ile można uprościć polski system składający się z trzech składek płaconych przez pracodawcę (emerytalna, rentowa, wypadkowa) i ośmiu danin płaconych przez pracownika (PIT, składka emerytalna, rentowa, chorobowa, na Fundusz Pracy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. składka na ubezpieczenie zdrowotne nieodpisywana od podatku oraz składka na ubezpieczenie zdrowotne odpisywana od podatku)? Symulacja przeprowadzona na podstawie obowiązujących reguł ustalania wysokości tych danin w odniesieniu do pracownika zarabiającego średnią krajową (za rok 2004 - 2289,57 zł) pokazuje, że po ostatecznym ubruttowieniu wynagrodzenia (poprzez dopisanie do niego składek płaconych przez pracodawcę, co podniosłoby statystyczną płacę brutto do 3171,97 zł), nasze rozwiązania można zastąpić daniną w wysokości 43 proc., więc tylko nieco wyższą niż na Słowacji. Co ciekawe, polskie proporcje podziału na podatek i składkę są diametralnie różne. W Polsce bowiem na efektywny PIT przypadałoby tylko 6,5 proc. zarobku, a na składkę socjalną aż 36,5 proc. Pokazuje to, jak nasz system rozbudowanych parabudżetów jest marnotrawny i wskazuje, że duże oszczędności można osiągnąć, konsolidując finanse publiczne.
Podane wyliczenia trzeba by oczywiście skorygować. Nasz szacunek nie uwzględnia bowiem ulg podatkowych, a są one w Polsce ważnym czynnikiem komplikującym system podatkowy i zmniejszającym dochody fiskusa. W 2003 r. - mimo zmniejszenia liczby odpisów - 9,9 mld zł. Prawie połowa tej kwoty (4,3 mld zł) przypadała jednak na wygasającą w przyszłym roku ulgę remontową.
Polskie minimum
Uproszczenie systemu podatków i składek, przeniesienie ich w całości w dochody podatnika oraz likwidacja ulg i konsolidacja finansów publicznych jest jednak tylko techniczną stroną zagadnienia. Bardzo ważną jednak, gdyż uświadamia obywatelom, jak wiele płacą za "bezpłatne" świadczenia przyznawane im przez państwo (o tym, jak mało w zamian otrzymują, sami doskonale wiedzą). Jest to jednak plan minimum. W Polsce prawie wcale nie dyskutujemy o współpłaceniu za usługi medyczne, godząc się z sytuacją, w której niby wszystko jest za darmo, ale dostęp do najprostszych procedur (o specjalistycznych nie wspominając) jest coraz mniejszy. Nie interesujemy się także tym, jakie koszty administracyjne generuje organizacja świadczeń społecznych. Godzimy się na ich niską jakość i kolosalne marnotrawstwo połączone z jednym z najwyższych na świecie "klinów podatkowych". Płacimy wysoką cenę wolniejszego wzrostu gospodarczego, wyższego bezrobocia i powszechnej korupcji za złudę opiekuńczego państwa, które ma nas - jak dzieci - karmić, leczyć i kształcić. W nieskończoność jednak owej złudy utrzymywać się nie da, warto się więc zastanowić, czy proponowane słowackie rozwiązanie socjalnego państwa minimum, połączone z większą troską o swój los, nie jest rozwiązaniem opłacalnym dla wszystkich.
Pomysł Sulika zmienia filozofię świadczeń społecznych. Za 20-proc. składkę każdy ma mieć zapewnioną emeryturę w wysokości minimum socjalnego: podstawowy koszyk świadczeń medycznych oraz zasiłek na wypadek utraty pracy. Każdy oczywiście może "pretendować" do wyższej emerytury i droższej opieki medycznej, ale pod warunkiem dodatkowego, dobrowolnego ubezpieczenia.
Czy podobny system można wprowadzić w Polsce? Takie koncepcje były wysuwane niejednokrotnie (ostatnio, zbliżony - ze względu na konstrukcję - projekt zmian podatkowo-socjalnych przedstawił na przykład PiS). Są one realne, zwłaszcza że mamy nad Słowacją przewagę w postaci nowoczesnego, kapitalizacyjnego systemu emerytalnego.
Na ile można uprościć polski system składający się z trzech składek płaconych przez pracodawcę (emerytalna, rentowa, wypadkowa) i ośmiu danin płaconych przez pracownika (PIT, składka emerytalna, rentowa, chorobowa, na Fundusz Pracy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. składka na ubezpieczenie zdrowotne nieodpisywana od podatku oraz składka na ubezpieczenie zdrowotne odpisywana od podatku)? Symulacja przeprowadzona na podstawie obowiązujących reguł ustalania wysokości tych danin w odniesieniu do pracownika zarabiającego średnią krajową (za rok 2004 - 2289,57 zł) pokazuje, że po ostatecznym ubruttowieniu wynagrodzenia (poprzez dopisanie do niego składek płaconych przez pracodawcę, co podniosłoby statystyczną płacę brutto do 3171,97 zł), nasze rozwiązania można zastąpić daniną w wysokości 43 proc., więc tylko nieco wyższą niż na Słowacji. Co ciekawe, polskie proporcje podziału na podatek i składkę są diametralnie różne. W Polsce bowiem na efektywny PIT przypadałoby tylko 6,5 proc. zarobku, a na składkę socjalną aż 36,5 proc. Pokazuje to, jak nasz system rozbudowanych parabudżetów jest marnotrawny i wskazuje, że duże oszczędności można osiągnąć, konsolidując finanse publiczne.
Podane wyliczenia trzeba by oczywiście skorygować. Nasz szacunek nie uwzględnia bowiem ulg podatkowych, a są one w Polsce ważnym czynnikiem komplikującym system podatkowy i zmniejszającym dochody fiskusa. W 2003 r. - mimo zmniejszenia liczby odpisów - 9,9 mld zł. Prawie połowa tej kwoty (4,3 mld zł) przypadała jednak na wygasającą w przyszłym roku ulgę remontową.
Polskie minimum
Uproszczenie systemu podatków i składek, przeniesienie ich w całości w dochody podatnika oraz likwidacja ulg i konsolidacja finansów publicznych jest jednak tylko techniczną stroną zagadnienia. Bardzo ważną jednak, gdyż uświadamia obywatelom, jak wiele płacą za "bezpłatne" świadczenia przyznawane im przez państwo (o tym, jak mało w zamian otrzymują, sami doskonale wiedzą). Jest to jednak plan minimum. W Polsce prawie wcale nie dyskutujemy o współpłaceniu za usługi medyczne, godząc się z sytuacją, w której niby wszystko jest za darmo, ale dostęp do najprostszych procedur (o specjalistycznych nie wspominając) jest coraz mniejszy. Nie interesujemy się także tym, jakie koszty administracyjne generuje organizacja świadczeń społecznych. Godzimy się na ich niską jakość i kolosalne marnotrawstwo połączone z jednym z najwyższych na świecie "klinów podatkowych". Płacimy wysoką cenę wolniejszego wzrostu gospodarczego, wyższego bezrobocia i powszechnej korupcji za złudę opiekuńczego państwa, które ma nas - jak dzieci - karmić, leczyć i kształcić. W nieskończoność jednak owej złudy utrzymywać się nie da, warto się więc zastanowić, czy proponowane słowackie rozwiązanie socjalnego państwa minimum, połączone z większą troską o swój los, nie jest rozwiązaniem opłacalnym dla wszystkich.
Więcej możesz przeczytać w 28/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.