Rozmowa z PAULEM WOLFOWITZEM, prezesem Banku Światowego
Nathan Gardels: - Dlaczego ostatni szczyt najbogatszych G-8 poświęcono najbiedniejszym, czyli Afryce?
Paul Wolfowitz: - Odbył się w odpowiednim momencie. Afryka znalazła się w punkcie zwrotnym. Ruszyła się - jak powiedział mi Olusegun Obasanjo, prezydent Nigerii. Oczywiście, nie wszędzie, ale można to powiedzieć o wielu ważnych częściach Afryki. To może być punkt zwrotny, umożliwiający nowe partnerstwo.
- Co się zmienia, że można mówić o punkcie zwrotnym w historii Afryki?
- Przyczyn nędzy w Afryce jest wiele. Są pozostałości przeszłości, bezsprzecznie ciążące krajom Afryki. Ale te skutki, za które często można winić kraje rozwinięte, ciążą także Chinom lub Indonezji. Nie można zmierzać naprzód, żyjąc przeszłością. Jeśli chodzi o obecną Afrykę, optymizmem napawa to, że uzdolnieni, energiczni ludzie stają się odpowiedzialni. Są inteligentni i chcą pracować. Około piętnastu państw afrykańskich odnotowało w ostatniej dekadzie rzeczywisty wzrost - to efekt poprawy ich środowiska politycznego. Widzieliśmy to niedawno w Republice Południowej Afryki i w Nigerii, gdzie trzech urzędników wysokiego szczebla oskarżono o korupcję. Dostrzega się też, że konieczna jest przejrzystość - musi być jasne, skąd biorą się pieniądze i jak są wydawane. Dotychczas afrykańscy politycy zgarniali pomoc głównie dla siebie. W moim odczuciu teraz to się zaczyna zmieniać i dlatego pomoc może już być skuteczna. To wielki postęp.
- Tony Blair i Bob Geldof stwierdzili, że rozwiązaniem jest "pomoc, wymiana handlowa i umorzenie długów zaciągniętych u państw zamożnych w zamian za dobre zarządzanie". Czyli zwiększenie pomocy, usunięcie przeszkód w handlu, na przykład dotacji dla rolnictwa, uniemożliwiających eksport afrykańskich produktów na Zachód, oraz umorzenie długów?
- Zasadniczo tak. Nie mówimy tylko o pomocy, co jasno stwierdził Blair. To coś za coś. Pomoc w zamian za sprawne działanie. Zarządzanie to jednak wspólna odpowiedzialność. Walka z korupcją, którą coraz częściej prowadzą przywódcy afrykańscy, nie jest tylko ich obowiązkiem. To także kwestia zmuszenia korporacji do poszanowania dobrych praktyk oraz pomocy narodom Afryki w odzyskaniu części ukradzionych aktywów umieszczonych w bankach państw rozwiniętych.
- Blair zaproponował podwojenie do 2010 r. zachodniej pomocy dla Afryki - z 25 mld USD rocznie do 50 mld USD rocznie. Czy pan to popiera?
- Tak, bardzo bym tego pragnął. Dodatkowe pieniądze są istotnym elementem rozwiązania, ale to nie wszystko. Ci, którzy dbają o rozwój, muszą badać, czy pomoc jest skutecznie wykorzystywana. Napływa ona teraz z tak wielu źródeł, że musi być bardziej skoordynowana, by była skuteczna.
- Plan podwojenia pomocy poparły państwa europejskie, ale nie USA. Z każdych 100 USD amerykańskiego PKB mniej niż 3 centy są przeznaczone na pomoc Afryce. Czy powinno to być więcej?
- Tak sądzę. Wszyscy powinni więcej pomagać. Doceniam to, że prezydent Bush zwiększył pomoc na wspieranie rozwoju, szczególnie dla Afryki. Chciałbym jednak, by wszyscy robili więcej, także USA. Musimy się w tym celu uporać ze sceptycznym nastawieniem, że nie ma związku między pomocą a sprawnym działaniem. Podatnicy z USA i innych krajów będą szczodrzy, ale trzeba ich przekonać, że to daje skutki.
- Oprócz większych pieniędzy, przejrzystości i skuteczności co jest najważniejsze w walce z nędzą w Afryce?
- Bardzo ważne są kwestie zdrowotne. W niektórych krajach malaria zabija więcej ludzi niż AIDS. Istotne jest kształcenie, szczególnie dziewczynek. Nie można oczekiwać pełnego rozwoju, gdy połowie ludności odmawia się równych szans. Rozwiązując pojedyncze problemy, trzeba też tworzyć system, w którym nie tylko daje się lekarstwa, ale też tworzy szpitale i zapewnia ludziom elektryczność oraz drogi. Dobre zarządzanie, czasami utożsamiane z walką z korupcją, musi też obejmować politykę wspierającą rozwój sektora prywatnego, na całym świecie powodującego rzeczywisty stały wzrost. Nie ma jedynie słusznego rozwiązania, ale sektor prywatny jest niezbędny, a w wielu krajach Afryki dopiero raczkuje.
Paul Wolfowitz: - Odbył się w odpowiednim momencie. Afryka znalazła się w punkcie zwrotnym. Ruszyła się - jak powiedział mi Olusegun Obasanjo, prezydent Nigerii. Oczywiście, nie wszędzie, ale można to powiedzieć o wielu ważnych częściach Afryki. To może być punkt zwrotny, umożliwiający nowe partnerstwo.
- Co się zmienia, że można mówić o punkcie zwrotnym w historii Afryki?
- Przyczyn nędzy w Afryce jest wiele. Są pozostałości przeszłości, bezsprzecznie ciążące krajom Afryki. Ale te skutki, za które często można winić kraje rozwinięte, ciążą także Chinom lub Indonezji. Nie można zmierzać naprzód, żyjąc przeszłością. Jeśli chodzi o obecną Afrykę, optymizmem napawa to, że uzdolnieni, energiczni ludzie stają się odpowiedzialni. Są inteligentni i chcą pracować. Około piętnastu państw afrykańskich odnotowało w ostatniej dekadzie rzeczywisty wzrost - to efekt poprawy ich środowiska politycznego. Widzieliśmy to niedawno w Republice Południowej Afryki i w Nigerii, gdzie trzech urzędników wysokiego szczebla oskarżono o korupcję. Dostrzega się też, że konieczna jest przejrzystość - musi być jasne, skąd biorą się pieniądze i jak są wydawane. Dotychczas afrykańscy politycy zgarniali pomoc głównie dla siebie. W moim odczuciu teraz to się zaczyna zmieniać i dlatego pomoc może już być skuteczna. To wielki postęp.
- Tony Blair i Bob Geldof stwierdzili, że rozwiązaniem jest "pomoc, wymiana handlowa i umorzenie długów zaciągniętych u państw zamożnych w zamian za dobre zarządzanie". Czyli zwiększenie pomocy, usunięcie przeszkód w handlu, na przykład dotacji dla rolnictwa, uniemożliwiających eksport afrykańskich produktów na Zachód, oraz umorzenie długów?
- Zasadniczo tak. Nie mówimy tylko o pomocy, co jasno stwierdził Blair. To coś za coś. Pomoc w zamian za sprawne działanie. Zarządzanie to jednak wspólna odpowiedzialność. Walka z korupcją, którą coraz częściej prowadzą przywódcy afrykańscy, nie jest tylko ich obowiązkiem. To także kwestia zmuszenia korporacji do poszanowania dobrych praktyk oraz pomocy narodom Afryki w odzyskaniu części ukradzionych aktywów umieszczonych w bankach państw rozwiniętych.
- Blair zaproponował podwojenie do 2010 r. zachodniej pomocy dla Afryki - z 25 mld USD rocznie do 50 mld USD rocznie. Czy pan to popiera?
- Tak, bardzo bym tego pragnął. Dodatkowe pieniądze są istotnym elementem rozwiązania, ale to nie wszystko. Ci, którzy dbają o rozwój, muszą badać, czy pomoc jest skutecznie wykorzystywana. Napływa ona teraz z tak wielu źródeł, że musi być bardziej skoordynowana, by była skuteczna.
- Plan podwojenia pomocy poparły państwa europejskie, ale nie USA. Z każdych 100 USD amerykańskiego PKB mniej niż 3 centy są przeznaczone na pomoc Afryce. Czy powinno to być więcej?
- Tak sądzę. Wszyscy powinni więcej pomagać. Doceniam to, że prezydent Bush zwiększył pomoc na wspieranie rozwoju, szczególnie dla Afryki. Chciałbym jednak, by wszyscy robili więcej, także USA. Musimy się w tym celu uporać ze sceptycznym nastawieniem, że nie ma związku między pomocą a sprawnym działaniem. Podatnicy z USA i innych krajów będą szczodrzy, ale trzeba ich przekonać, że to daje skutki.
- Oprócz większych pieniędzy, przejrzystości i skuteczności co jest najważniejsze w walce z nędzą w Afryce?
- Bardzo ważne są kwestie zdrowotne. W niektórych krajach malaria zabija więcej ludzi niż AIDS. Istotne jest kształcenie, szczególnie dziewczynek. Nie można oczekiwać pełnego rozwoju, gdy połowie ludności odmawia się równych szans. Rozwiązując pojedyncze problemy, trzeba też tworzyć system, w którym nie tylko daje się lekarstwa, ale też tworzy szpitale i zapewnia ludziom elektryczność oraz drogi. Dobre zarządzanie, czasami utożsamiane z walką z korupcją, musi też obejmować politykę wspierającą rozwój sektora prywatnego, na całym świecie powodującego rzeczywisty stały wzrost. Nie ma jedynie słusznego rozwiązania, ale sektor prywatny jest niezbędny, a w wielu krajach Afryki dopiero raczkuje.
Więcej możesz przeczytać w 28/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.