Zwerbowani przez Al-Kaidę agenci KGB pilnują poradzieckiej broni biologicznej ukrytej w Wielkiej Brytanii? Jak w rosyjskiej ruletce nie wiadomo, gdzie jest kula i kiedy wystrzeli. Podczas zimnej wojny sowiecki wywiad ukrył na Zachodzie broń masowego rażenia - biologiczną, chemiczną i jądrową. Wszystko wskazuje na to, że nadal pozostaje ona w ukryciu, pod opieką agentów rosyjskiego wywiadu. Czy użyją jej terroryści?
Brytyjski kontrwywiad (MI5) zidentyfikował ostatnio 32 szpiegów rosyjskiego wywiadu zagranicznego SVR, prowadzących działalność pod przykrywką immunitetu dyplomatycznego. Utrzymują oni łączność z byłymi tajnymi agentami KGB, którzy podczas zimnej wojny ukryli na angielskiej prowincji broń biologiczną, przeznaczoną do wyprzedzającego ataku na miasta brytyjskie. Po czystce przeprowadzonej w KGB w latach 90., którą George Tenet, były dyrektor CIA, nazwał grą pozorów, usunięci ze służby agenci zaoferowali swą rozległą wiedzę o Wielkiej Brytanii temu, kto najlepiej płacił. Wewnętrzny dokument MI5, przygotowany dla dyrektor Elizy Manningham Buller, stwierdza: "Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że niektórzy agenci [KGB] zostali zwerbowani przez Al-Kaidę".
MI5 zidentyfikował tablice rejestracyjne wszystkich samochodów używanych przez rosyjskich szpiegów. Kilka tygodni temu samochód z numerem zaczynającym się od cyfr 248D został zauważony w pobliżu bazy RAF w Lyenam w hrabstwie Wiltshire. Autem kierował mężczyzna w średnim wieku. Samochód zmierzał ku drodze wiodącej do Marlborough. Informator MI5 potwierdził, że zdaniem brytyjskich służb, częścią misji rosyjskich szpiegów jest upewnianie się, że pojemniki z bronią biologiczną nie zostały odnalezione. Do niedawna wiedza o śmiercionośnych bakteriach ukrytych w Wielkiej Brytanii była ściśle tajna, nawet Eliza Manningham Buller i jej specjaliści od rosyjskiego wywiadu nie mieli pojęcia o ich istnieniu.
Rewelacje Kuzminowa
Dopiero Aleksander Kuzminow, jeden z byłych dowódców szpiegów KGB, wyjawił, że jego agenci ukryli te pojemniki na brytyjskiej prowincji. To on sugerował, że niektórzy szpiedzy działający w Wielkiej Brytanii mają dopilnować, by śmiercionośne bakterie pozostały ukryte. Kuzminow był szefem ultratajnej jednostki KGB - departamentu 12 w dyrekcji S. "Zajmowaliśmy się szpiegostwem biologicznym, planowaniem i przygotowywaniem zamachów z użyciem broni biologicznej, sabotażem i wojną biologiczną" - wyjawił Kuzminow.
Ze swego domu w Nowej Zelandii, sąsiadującego z domem byłego oficera MI5 Petera Wrighta, Kuzminow oświadczył: "Poczyniono wielkie wysiłki i wydano ogromne pieniądze (...) Byłoby naiwnością sądzić, że naszych ludzi zwolniono ze służby tylko dlatego, że Rosja uczestniczy w rozmowach o rozbrojeniu biologicznym w Genewie".
W swej książce "Biological Espionage" (Szpiegostwo biologiczne) Kuzminow wyraża nadzieję, że ta publikacja "zwróci uwagę służb wywiadowczych". Jego rewelacje zszokowały MI5. Nawet najwyżsi rangą uciekinierzy z ZSRR z okresu zimnej wojny, tacy jak Oleg Gordijewski i Wasilij Mitrochin, nie mieli pojęcia o działaniach departamentu 12.
Zabójcze bakterie zostały wyhodowane przez rosyjskich naukowców, zatrudnionych w sowieckim programie broni biologicznej "Biopreparat". Otrzymali zadanie "stworzenia bakterii, przed którymi Wielka Brytania nie potrafi się bronić". Bakterie wyprodukowano już po podpisaniu przez ZSRR w 1972 r. konwencji dotyczącej broni biologicznej. Naukowcy z Porton Down, brytyjskiego ośrodka obrony biologicznej, obawiają się, że może chodzić o zarazki dżumy, a nawet ospy.
">>Biopreparat<< był aktywnie zaangażowany w produkcję tego rodzaju broni" - potwierdził Ken Alibek, były dyrektor programu, który uciekł do USA. Kuzminow podkreśla, że ujawniając "bombowe" rewelacje o tym, jak jego departament pozostawił na angielskiej prowincji zbiór śmiercionośnych bakterii, "nie miał zamiaru wywierać nacisku politycznego na jakiekolwiek państwo i jego politykę". Dziesięć lat po opuszczeniu departamentu 12 i zamieszkaniu wraz z żoną w Nowej Zelandii Kuzminow nadal odmawia odpowiedzi na pytanie, czy wie, gdzie ukryto śmiercionośne zarazki.
Bomby walizkowe Osamy
12 września 2001 r., dzień po ataku na World Trade Center, rozpoczęły się intensywne poszukiwania ładunków jądrowych, podobno ukrytych w nowojorskim porcie. Sygnały o możliwości wykorzystania przez terrorystów dawnych sowieckich "bomb walizkowych" przekazały amerykańskie agencje wywiadowcze. Ostrzeżenia nadeszły do CIA również z innych krajów, w tym z Polski i Czech. Wówczas broni jądrowej nie znaleziono, ale po czterech latach sprawa jest nadal aktualna. Ostatnie raporty wywiadu USA i Wielkiej Brytanii zwracają uwagę na błędy w rozpoznaniu możliwości Al-Kaidy dotyczących użycia broni masowego rażenia i na powiązania terrorystów z agenturą byłego sowieckiego i obecnego rosyjskiego wywiadu.
Niedawno ukazała się w USA książka Paula L. Williamsa "Zemsta Osamy: następny 11 września - o czym media i rząd wam nie mówią". Williams jest doświadczonym reporterem śledczym, był też konsultantem FBI ds. walki z terroryzmem. Twierdzi, że godne zaufania źródła wywiadowcze wskazują, że jądrowe ładunki burzące ("bomby walizkowe") mogą być już ukryte przez "uśpionych" agentów Al-Kaidy w amerykańskich miastach: Nowym Jorku, Bostonie, Los Angeles, Chicago, Dallas, Filadelfii, Miami, Waszyngtonie i... w Rappahannock w stanie Wirginia. Dlaczego tam? Bo nieopodal znajduje się podziemny bunkier - centrum dowodzenia rządu USA na wypadek wojny.
Williams dokładnie opisuje, jak Al-Kaida mogła zdobyć miniaturową posowiecką broń jądrową i jakim zagrożeniem może być ona dla USA. "W 1996 r. w Groznym mafia czeczeńska sprzedała przedstawicielom Osamy bin Ladena 20 walizkowych ładunków nuklearnych. Bin Laden zapłacił za nie 30 mln dolarów i dodał jeszcze dwie tony heroiny". Być może 10 bomb walizkowych jest już w rękach Al-Kaidy.
Zdaniem Theodore'a Taylora, wybitnego amerykańskiego fizyka, który zminiaturyzował bombę atomową, bomba walizkowa "emituje intensywne promieniowanie cieplne, tworzące kulę ognia o promieniu ponad 100 m. Rdzeń kuli osiąga temperaturę 10 mln stopni Celsjusza". Temperatura, która 11 września 2001 r. doprowadziła do zawalenia się WTC, to 5 tys. stopni Celsjusza. Jądrowe bomby walizkowe, o wiele groźniejsze od "brudnych bomb" radiologicznych, mogłyby zabić od razu setki tysięcy Amerykanów, a miliony ludzi zmarłyby na chorobę popromienną.
Atak przed końcem roku?
"Można oczekiwać, że atak nastąpi przed końcem 2005 r." - powiedział nam Williams. Amerykański wywiad i kontrwywiad nie lekceważą niebezpieczeństwa. Porter J. Goss, dyrektor CIA, wypowiedział się przed specjalną komisją Senatu USA ds. wywiadu: "Decyzja Al-Kaidy lub innego ugrupowania o użyciu broni chemicznej, biologicznej, radiologicznej i nuklearnej może być tylko kwestią czasu". Robert S. Mueller III, dyrektor FBI, oświadczył niedawno: "Jestem bardzo zaniepokojony rosnącą liczbą (...) raportów, ukazujących jasno intencje Al-Kaidy, która dąży do uzyskania i użycia przeciw Ameryce broni chemicznej, biologicznej i nuklearnej albo materiałów wybuchowych o wysokiej energii".
Oczekiwanie na atak terrorystów potwierdza Lowell Jacoby, dyrektor DIA (Agencji Wywiadu Wojskowego). Wymiana informacji, m.in. w Internecie, między ogniwami Al-Kaidy (przechwytywana stale przez wywiad elektroniczny NSA) wskazuje, że nadal istnieje zagrożenie atakiem podobnym do uderzeń z 11 września. Czy wezmą w nim udział "uśpieni" agenci sowieccy (dziś rosyjscy), którzy pilnują kryjówek broni jądrowej, chemicznej i biologicznej? Nie można tego wykluczyć. Dotychczas nie wykryto tajnych składów tej broni. Jest to niezmiernie trudne z powodu jej niewielkich rozmiarów i ogromu obszaru, na którym można było ją ukryć. Kłopoty mogą się jeszcze pogłębić: rosyjska broń jądrowa nowej generacji jest jeszcze bardziej zminiaturyzowana i trudniejsza do wykrycia.
Granat, który zabija tysiące
Sam Cohen, wynalazca bomby neutronowej, przekazał "Wprost" kilka istotnych informacji, które potwierdzają jego obserwacje i doświadczenia z wieloletniego monitorowania rozwoju sowieckiej, a potem rosyjskiej broni jądrowej. Rosjanie byli światowymi liderami w dziedzinie technologii wysokich ciśnień, prowadzącej do produkcji tzw. czerwonej rtęci (RM 20/20, wzór chemiczny Sb2O7Hg2), podstawowego materiału do produkcji taniej, miniaturowej broni neutronowej. Czerwona rtęć to rodzaj żelu o dużej gęstości. Służy jako detonator niewielkiej ilości trytu (superciężkiego wodoru), który wybuchając, wytwarza falę pulsujących neutronów. Już w lutym 1992 r. prezydent Rosji Borys Jelcyn podpisał tajną dyrektywę nr 75-RPS, zezwalającą rosyjskiej firmie Promekologia na produkcję i sprzedaż (także za granicę) do 10 ton rocznie RM 20/20. Na początku lat 90. na czarnym rynku cena kilograma RM 20/20 przekroczyła 400 tys. dolarów. Trudności w dotarciu do tajemniczej substancji powodowały liczne oszustwa, w których specjalizowała się rosyjska mafia. Po 11 września 2001 r. popyt na RM 20/20 i cena tej substancji gwałtownie wzrosły. 24 września 2004 r. brytyjska policja aresztowała cztery osoby podejrzane o próbę kupna "radioaktywnego materiału o wielkiej sile wybuchu, oryginalnie produkowanego w Rosji, znanego pod nazwą czerwona rtęć". Czwórka podejrzanych miała oferować 541 tys. dolarów za kilogram w imieniu Saudyjczyka (opisanego jako sympatyka fundamentalistów islamskich). Podejrzani o handel czerwoną rtęcią zostali też aresztowani we Włoszech.
W jednym z wywiadów wynalazca broni neutronowej opisuje właściwości tego niezwykłego materiału wybuchowego: "Najbardziej przerażająca jest łatwość budowy bomby neutronowej z użyciem czerwonej rtęci. Ta substancja jest związkiem zawierającym rtęć poddaną napromieniowaniu. Kiedy wybucha, wytwarza wysoką temperaturę i ciśnienie - wystarczające do zdetonowania ładunku termojądrowego".
Cohen twierdzi, że Amerykanom nie udało się wyprodukować broni jądrowej z użyciem RM 20/20 mimo licznych prób. Tymczasem w byłym ZSRR, a potem w Rosji badania nad tą bronią były (i są) stale doskonalone. W 2004 r. Cohen potwierdził nam skład chemiczny i inne parametry techniczne RM 20/20 na podstawie przekazanego mu certyfikatu technicznego, pochodzącego z jednego z tajnych rosyjskich laboratoriów. Już w 1993 r. rosyjski generał Niegin przyznał publicznie, że Rosja pracuje nad bronią jądrową o bardzo niskim poziomie promieniowania, w której podwojenie mocy wybuchu zostało osiągnięte przy stukrotnym zmniejszeniu wagi ładunku, w porównaniu do istniejących rodzajów tej broni. Określając jej bliższe parametry, inny specjalista rosyjski, Jewgienij Kerolew, dodał, że czerwona rtęć ma tak wielką siłę wybuchu, iż bomba wielkości granatu mogłaby zmieść okręt z powierzchni morza.
Cohen zwrócił uwagę, że broń minineutronowa jest idealna dla terrorystów: tania (bez drogiego uranu czy plutonu), prawie niewykrywalna (niski poziom promieniowania) i miniaturowa (o rozmiarach granatu ręcznego). Ponadto nie uszkadzając budynków, wysyła potężny strumień pulsującego promieniowania neutronowego, który przenika przez ściany schronów. Promieniowanie zabija wszelkie organizmy żywe w promieniu pół kilometra. Zdetonowana w wielkim mieście zabije tysiące ludzi.
Coraz więcej przesłanek potwierdza podejrzenie, że Rosja Putina za terrorystów uważa wyłącznie Czeczenów, a mózgiem światowej kampanii terrorystów, prowadzonej przeciwko wolnemu światu, jest rosyjski wywiad wojskowy GRU.
MI5 zidentyfikował tablice rejestracyjne wszystkich samochodów używanych przez rosyjskich szpiegów. Kilka tygodni temu samochód z numerem zaczynającym się od cyfr 248D został zauważony w pobliżu bazy RAF w Lyenam w hrabstwie Wiltshire. Autem kierował mężczyzna w średnim wieku. Samochód zmierzał ku drodze wiodącej do Marlborough. Informator MI5 potwierdził, że zdaniem brytyjskich służb, częścią misji rosyjskich szpiegów jest upewnianie się, że pojemniki z bronią biologiczną nie zostały odnalezione. Do niedawna wiedza o śmiercionośnych bakteriach ukrytych w Wielkiej Brytanii była ściśle tajna, nawet Eliza Manningham Buller i jej specjaliści od rosyjskiego wywiadu nie mieli pojęcia o ich istnieniu.
Rewelacje Kuzminowa
Dopiero Aleksander Kuzminow, jeden z byłych dowódców szpiegów KGB, wyjawił, że jego agenci ukryli te pojemniki na brytyjskiej prowincji. To on sugerował, że niektórzy szpiedzy działający w Wielkiej Brytanii mają dopilnować, by śmiercionośne bakterie pozostały ukryte. Kuzminow był szefem ultratajnej jednostki KGB - departamentu 12 w dyrekcji S. "Zajmowaliśmy się szpiegostwem biologicznym, planowaniem i przygotowywaniem zamachów z użyciem broni biologicznej, sabotażem i wojną biologiczną" - wyjawił Kuzminow.
Ze swego domu w Nowej Zelandii, sąsiadującego z domem byłego oficera MI5 Petera Wrighta, Kuzminow oświadczył: "Poczyniono wielkie wysiłki i wydano ogromne pieniądze (...) Byłoby naiwnością sądzić, że naszych ludzi zwolniono ze służby tylko dlatego, że Rosja uczestniczy w rozmowach o rozbrojeniu biologicznym w Genewie".
W swej książce "Biological Espionage" (Szpiegostwo biologiczne) Kuzminow wyraża nadzieję, że ta publikacja "zwróci uwagę służb wywiadowczych". Jego rewelacje zszokowały MI5. Nawet najwyżsi rangą uciekinierzy z ZSRR z okresu zimnej wojny, tacy jak Oleg Gordijewski i Wasilij Mitrochin, nie mieli pojęcia o działaniach departamentu 12.
Zabójcze bakterie zostały wyhodowane przez rosyjskich naukowców, zatrudnionych w sowieckim programie broni biologicznej "Biopreparat". Otrzymali zadanie "stworzenia bakterii, przed którymi Wielka Brytania nie potrafi się bronić". Bakterie wyprodukowano już po podpisaniu przez ZSRR w 1972 r. konwencji dotyczącej broni biologicznej. Naukowcy z Porton Down, brytyjskiego ośrodka obrony biologicznej, obawiają się, że może chodzić o zarazki dżumy, a nawet ospy.
">>Biopreparat<< był aktywnie zaangażowany w produkcję tego rodzaju broni" - potwierdził Ken Alibek, były dyrektor programu, który uciekł do USA. Kuzminow podkreśla, że ujawniając "bombowe" rewelacje o tym, jak jego departament pozostawił na angielskiej prowincji zbiór śmiercionośnych bakterii, "nie miał zamiaru wywierać nacisku politycznego na jakiekolwiek państwo i jego politykę". Dziesięć lat po opuszczeniu departamentu 12 i zamieszkaniu wraz z żoną w Nowej Zelandii Kuzminow nadal odmawia odpowiedzi na pytanie, czy wie, gdzie ukryto śmiercionośne zarazki.
Bomby walizkowe Osamy
12 września 2001 r., dzień po ataku na World Trade Center, rozpoczęły się intensywne poszukiwania ładunków jądrowych, podobno ukrytych w nowojorskim porcie. Sygnały o możliwości wykorzystania przez terrorystów dawnych sowieckich "bomb walizkowych" przekazały amerykańskie agencje wywiadowcze. Ostrzeżenia nadeszły do CIA również z innych krajów, w tym z Polski i Czech. Wówczas broni jądrowej nie znaleziono, ale po czterech latach sprawa jest nadal aktualna. Ostatnie raporty wywiadu USA i Wielkiej Brytanii zwracają uwagę na błędy w rozpoznaniu możliwości Al-Kaidy dotyczących użycia broni masowego rażenia i na powiązania terrorystów z agenturą byłego sowieckiego i obecnego rosyjskiego wywiadu.
Niedawno ukazała się w USA książka Paula L. Williamsa "Zemsta Osamy: następny 11 września - o czym media i rząd wam nie mówią". Williams jest doświadczonym reporterem śledczym, był też konsultantem FBI ds. walki z terroryzmem. Twierdzi, że godne zaufania źródła wywiadowcze wskazują, że jądrowe ładunki burzące ("bomby walizkowe") mogą być już ukryte przez "uśpionych" agentów Al-Kaidy w amerykańskich miastach: Nowym Jorku, Bostonie, Los Angeles, Chicago, Dallas, Filadelfii, Miami, Waszyngtonie i... w Rappahannock w stanie Wirginia. Dlaczego tam? Bo nieopodal znajduje się podziemny bunkier - centrum dowodzenia rządu USA na wypadek wojny.
Williams dokładnie opisuje, jak Al-Kaida mogła zdobyć miniaturową posowiecką broń jądrową i jakim zagrożeniem może być ona dla USA. "W 1996 r. w Groznym mafia czeczeńska sprzedała przedstawicielom Osamy bin Ladena 20 walizkowych ładunków nuklearnych. Bin Laden zapłacił za nie 30 mln dolarów i dodał jeszcze dwie tony heroiny". Być może 10 bomb walizkowych jest już w rękach Al-Kaidy.
Zdaniem Theodore'a Taylora, wybitnego amerykańskiego fizyka, który zminiaturyzował bombę atomową, bomba walizkowa "emituje intensywne promieniowanie cieplne, tworzące kulę ognia o promieniu ponad 100 m. Rdzeń kuli osiąga temperaturę 10 mln stopni Celsjusza". Temperatura, która 11 września 2001 r. doprowadziła do zawalenia się WTC, to 5 tys. stopni Celsjusza. Jądrowe bomby walizkowe, o wiele groźniejsze od "brudnych bomb" radiologicznych, mogłyby zabić od razu setki tysięcy Amerykanów, a miliony ludzi zmarłyby na chorobę popromienną.
Atak przed końcem roku?
"Można oczekiwać, że atak nastąpi przed końcem 2005 r." - powiedział nam Williams. Amerykański wywiad i kontrwywiad nie lekceważą niebezpieczeństwa. Porter J. Goss, dyrektor CIA, wypowiedział się przed specjalną komisją Senatu USA ds. wywiadu: "Decyzja Al-Kaidy lub innego ugrupowania o użyciu broni chemicznej, biologicznej, radiologicznej i nuklearnej może być tylko kwestią czasu". Robert S. Mueller III, dyrektor FBI, oświadczył niedawno: "Jestem bardzo zaniepokojony rosnącą liczbą (...) raportów, ukazujących jasno intencje Al-Kaidy, która dąży do uzyskania i użycia przeciw Ameryce broni chemicznej, biologicznej i nuklearnej albo materiałów wybuchowych o wysokiej energii".
Oczekiwanie na atak terrorystów potwierdza Lowell Jacoby, dyrektor DIA (Agencji Wywiadu Wojskowego). Wymiana informacji, m.in. w Internecie, między ogniwami Al-Kaidy (przechwytywana stale przez wywiad elektroniczny NSA) wskazuje, że nadal istnieje zagrożenie atakiem podobnym do uderzeń z 11 września. Czy wezmą w nim udział "uśpieni" agenci sowieccy (dziś rosyjscy), którzy pilnują kryjówek broni jądrowej, chemicznej i biologicznej? Nie można tego wykluczyć. Dotychczas nie wykryto tajnych składów tej broni. Jest to niezmiernie trudne z powodu jej niewielkich rozmiarów i ogromu obszaru, na którym można było ją ukryć. Kłopoty mogą się jeszcze pogłębić: rosyjska broń jądrowa nowej generacji jest jeszcze bardziej zminiaturyzowana i trudniejsza do wykrycia.
Granat, który zabija tysiące
Sam Cohen, wynalazca bomby neutronowej, przekazał "Wprost" kilka istotnych informacji, które potwierdzają jego obserwacje i doświadczenia z wieloletniego monitorowania rozwoju sowieckiej, a potem rosyjskiej broni jądrowej. Rosjanie byli światowymi liderami w dziedzinie technologii wysokich ciśnień, prowadzącej do produkcji tzw. czerwonej rtęci (RM 20/20, wzór chemiczny Sb2O7Hg2), podstawowego materiału do produkcji taniej, miniaturowej broni neutronowej. Czerwona rtęć to rodzaj żelu o dużej gęstości. Służy jako detonator niewielkiej ilości trytu (superciężkiego wodoru), który wybuchając, wytwarza falę pulsujących neutronów. Już w lutym 1992 r. prezydent Rosji Borys Jelcyn podpisał tajną dyrektywę nr 75-RPS, zezwalającą rosyjskiej firmie Promekologia na produkcję i sprzedaż (także za granicę) do 10 ton rocznie RM 20/20. Na początku lat 90. na czarnym rynku cena kilograma RM 20/20 przekroczyła 400 tys. dolarów. Trudności w dotarciu do tajemniczej substancji powodowały liczne oszustwa, w których specjalizowała się rosyjska mafia. Po 11 września 2001 r. popyt na RM 20/20 i cena tej substancji gwałtownie wzrosły. 24 września 2004 r. brytyjska policja aresztowała cztery osoby podejrzane o próbę kupna "radioaktywnego materiału o wielkiej sile wybuchu, oryginalnie produkowanego w Rosji, znanego pod nazwą czerwona rtęć". Czwórka podejrzanych miała oferować 541 tys. dolarów za kilogram w imieniu Saudyjczyka (opisanego jako sympatyka fundamentalistów islamskich). Podejrzani o handel czerwoną rtęcią zostali też aresztowani we Włoszech.
W jednym z wywiadów wynalazca broni neutronowej opisuje właściwości tego niezwykłego materiału wybuchowego: "Najbardziej przerażająca jest łatwość budowy bomby neutronowej z użyciem czerwonej rtęci. Ta substancja jest związkiem zawierającym rtęć poddaną napromieniowaniu. Kiedy wybucha, wytwarza wysoką temperaturę i ciśnienie - wystarczające do zdetonowania ładunku termojądrowego".
Cohen twierdzi, że Amerykanom nie udało się wyprodukować broni jądrowej z użyciem RM 20/20 mimo licznych prób. Tymczasem w byłym ZSRR, a potem w Rosji badania nad tą bronią były (i są) stale doskonalone. W 2004 r. Cohen potwierdził nam skład chemiczny i inne parametry techniczne RM 20/20 na podstawie przekazanego mu certyfikatu technicznego, pochodzącego z jednego z tajnych rosyjskich laboratoriów. Już w 1993 r. rosyjski generał Niegin przyznał publicznie, że Rosja pracuje nad bronią jądrową o bardzo niskim poziomie promieniowania, w której podwojenie mocy wybuchu zostało osiągnięte przy stukrotnym zmniejszeniu wagi ładunku, w porównaniu do istniejących rodzajów tej broni. Określając jej bliższe parametry, inny specjalista rosyjski, Jewgienij Kerolew, dodał, że czerwona rtęć ma tak wielką siłę wybuchu, iż bomba wielkości granatu mogłaby zmieść okręt z powierzchni morza.
Cohen zwrócił uwagę, że broń minineutronowa jest idealna dla terrorystów: tania (bez drogiego uranu czy plutonu), prawie niewykrywalna (niski poziom promieniowania) i miniaturowa (o rozmiarach granatu ręcznego). Ponadto nie uszkadzając budynków, wysyła potężny strumień pulsującego promieniowania neutronowego, który przenika przez ściany schronów. Promieniowanie zabija wszelkie organizmy żywe w promieniu pół kilometra. Zdetonowana w wielkim mieście zabije tysiące ludzi.
Coraz więcej przesłanek potwierdza podejrzenie, że Rosja Putina za terrorystów uważa wyłącznie Czeczenów, a mózgiem światowej kampanii terrorystów, prowadzonej przeciwko wolnemu światu, jest rosyjski wywiad wojskowy GRU.
Więcej możesz przeczytać w 28/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.