Kanału TV Kultura nie oglądają nawet ci, którzy najgłośniej domagali się jego powstania Chcieliście klęski, to ją macie. Tak można zrecenzować dotychczasową działalność kanału TV Kultura. Mogą go obejrzeć jedynie wybrańcy, choć wszyscy abonenci za niego płacą. Kanał Kultura jest programem dla nielicznych, bo publiczna telewizja nie podpisała stosownych umów z operatorami kab-lówek. Po obejrzeniu propozycji programowych łatwo się domyślić, dlaczego nikomu nie zależało na ogólnokrajowym zasięgu. Po prostu im ciszej nad tą trumną, tym lepiej. TV Kultura wystartowała w niedzielę 24 kwietnia - byle jak, bez ładu i składu. Ale musiała tak wystartować, bo koncesja wygasała w maju 2005 r. (przyznano ją 11 lutego 2005 r., a zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji start programu musi nastąpić nie później niż trzy miesiące od uzyskania koncesji).
Kultura konspiracyjna
Kanał Kultura miał być odtrutką na wredną komercję, kulturalnym kagankiem pod strzechami i strawą niezbędną do przeżycia ludziom kultury. Tych ostatnich zapytaliśmy, co sądzą o tej ofercie. Aktor Adam Ferency żadnego programu TV Kultura nie widział, bo nie ma go w swojej kablówce. Krytyk filmowy Krzysztof Kłopotowski w ogóle nie ogląda telewizji, a aktor Maciej Stuhr już nie ogląda, bo pozbył się odbiornika. Aktorka Małgorzata Braunek widziała kilka programów i podobają jej się filmy dokumentalne. Twierdzi też, że mocną stroną kanału jest muzyka alternatywna. - Fatalne jest natomiast to, że ten kanał jest tylko dla wybranych. Niby ma popularyzować to, co nie pojawia się w innych stacjach, a tymczasem jest dostępny tylko dla tych, którzy mają wejście na platformy cyfrowe - mówi "Wprost" Braunek.
Jolanta Fajkowska, prezenterka TVP 2, z przyjemnością obejrzała filmy Milos'a Formana. Za to nie przypadły jej do gustu propozycje eksperymentalne. - Magazyny i dokumenty sprawiają wrażenie takich, które gdzieś kiedyś zostały nakręcone i nigdzie nie miały okazji się ukazać, więc zrzuca się je do kulturalnego kanału. Zasmuciło mnie też czarne logo TV Kultura, bo kojarzy się z grzebaniem kultury - opowiada Fajkowska. - Próbowałem oglądać, ale nigdy nie trafiłem na nic naprawdę zajmującego. Potem przeglądałem program i szukałem czegoś, co mnie zainteresuje. Nie udało się - mówi "Wprost" satyryk Jan Pietrzak. Aktor Zbigniew Zamachowski ogląda programy TV Kultura i popiera jego ideę. Szczególnie popiera pokazywanie tam filmów młodych twórców. Mówi, że TV Kultura dopiero zdobywa sympatyków, więc nie może się poszczycić wielką oglądalnością, ale wierzy, że to grono się powiększy. Cóż, wiara podobno czyni cuda.
Nuda, nuda, nuda
Twórcy TV Kultura przed uruchomieniem kanału mieli w rękach mocny argument: ponoć 50 proc. ankietowanych Polaków zapewniało, że chce mieć dostęp do specjalnego kulturalnego programu. Zapytaliśmy więc zwykłych odbiorców, jak im się ten kanał podoba. - Jest to program tak beznadziejny, że szkoda nim się zajmować. Telewizja daje zarobić ludziom, którzy mają wiele do powiedzenia, ale tego nikt nie słucha, bo dyskusje są nudne. Nuda, nuda, nuda - napisał telewidz o nicku Starszy Pan na stronie "Elbląskiej Gazety Internetowej". Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, gdzie odbywa się wiele kulturalnych imprez (i to transmitowanych w telewizji), ogląda czasami program u znajomych. - Mały zasięg tej stacji oraz mała popularność są jej głównymi mankamentami. Część obowiązków tego kanału mogłyby przejąć ośrodki regionalne, które mają większą siłę oddziaływania - mówi "Wprost" Karnowski. - Ostatnio obejrzałem w TV Kultura kilka polskich filmów oraz trochę dobrej publicystyki. Niestety, nie zapamiętałem niczego, co mógłbym polecić - mówi "Wprost" prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.
Pytana o sens robienia programu na marnym poziomie i dla wąskiego grona odbiorców szefowa redakcji literackiej i plastycznej TV Kultura Aleksandra Czernecka-Wańczyk stwierdza: - Nawet, jeżeli program ogląda tylko tysiąc abonentów, którzy chcą mieć kulturę w telewizji, to muszą ją mieć. To jeden z podstawowych obowiązków telewizji publicznej! Czyli za pieniądze podatnika polscy twórcy mogą do woli uszczęśliwiać garstkę odbiorców, bo nawet nie wszystkich swoich kolegów. Robią to bez ograniczeń, weryfikacji, konkurencji oraz terroru oglądalności. I o to chodziło. Dzięki powstaniu TV Kultura najwięksi bojownicy o dotowaną przez podatników twórczość, m.in. Andrzej Wajda, Kazimierz Kutz i Krzysztof Zanussi, przywrócą narodowi utracone wartości i uszlachetnią. Twórcy przestali się też wreszcie czepiać, że publiczna telewizja nie wypełnia misji, bo dla nich najważniejsze jest to, że wreszcie mają gdzie oglądać własne dzieła. A to, że nikt tego nie ogląda, mało ich obchodzi.
Celebrowanie siebie
Powstał kanał dla wtajemniczonych, w którym znalazło się miejsce głównie dla rzeczy zapomnianych, mało znanych bądź po prostu starych. TV Kultura może sobie jednak na kompletne ignorowanie widzów pozwolić, bowiem jest w całości finansowana ze środków TVP SA, czyli z naszego abonamentu. Budżet na ten rok wyniósł 26,6 mln zł, a w przyszłym roku ma to być 30 mln zł. To niewielka kwota, jeśli wziąć pod uwagę choćby budżet francusko-niemieckiego kanału Arte (prawie 1,5 mld zł rocznie), ale to duża kwota, jak na to, co się tu serwuje. Szefowie TV Kultura nie mają zamiaru szukać innych źródeł finansowania, choćby w portfelach reklamodawców, bo ci mieliby jakieś wymagania.
Dzięki pełnej autarkii ocena kulturalnego programu przez jego twórców może być entuzjastyczna. I jest. - Mimo ograniczeń zasięgu oraz wysublimowanej tematyki, jaką zajmuje się TV Kultura, mamy dużą siłę oddziaływania. I nie musi się ona przekładać na sukces komercyjny stacji, bo najważniejsze jest to, że TV Kultura nie jest stacją z wymuszonym programem i nie stara się uszczęśliwiać kogoś na siłę - mówi "Wprost" Marcin Baran, gospodarz dnia z literaturą. Jak można mówić o sile oddziaływania, nie biorąc pod uwagę zasięgu, wie jedynie Baran. I rzeczywiście TV Kultura nie uszczęśliwia nikogo na siłę, bo jej po prostu nie ma.
TV Powtórka
Przeciętny widz najbardziej jest zainteresowany bieżącymi wiadomościami czy zapowiedziami wydarzeń kulturalnych - najlepiej z wyraźną opinią na ich temat. Ale aktualnościom poświęcono w TV Kultura zaledwie kwadrans dziennie. To zrozumiałe, bo zbieranie informacji jest męczące. A co można obejrzeć przez resztę kulturalnego dnia? Na przykład czterogodzinne bloki archiwalne, czyli programy i filmy wygrzebane z zakurzonych półek telewizji. Magnesem przyciągającym szeroką publiczność ma być na przykład serial Wajdy "Z biegiem lat, z biegiem dni". Tylko że to nie atrakcja, lecz zapchajdziura, której nie chce nadawać nawet kanał Kino Polska.
Czym TV Kultura różni się od innych tego typu programów? Niczym - większość pokazywanych tam programów można obejrzeć w szesnastu innych programach poświęconych kulturze. I na dodatek bez ograniczeń spowodowanych marnym zasięgiem. W ciągu tygodnia w TV Kultura poświęca się 11 godzin na muzykę, 4 godziny na teatr, 2 godziny na literaturę i 3 godziny na wiadomości (bo wieczorne wiadomości są powtórką porannych). Tymczasem TVP 1 na literaturę w ciągu tygodnia poświęca 72 minuty, na teatr - 25 minut, a film - 35 godzin. W regionalnej Trójce magazyny filmowe zajmują 2,5 godziny, muzyka - 3,5 godziny, literatura - 2 godziny, publicystyka kulturalna - 2 godziny.
Zachwalaną jako hit relację z 15. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Malta 2005 można obejrzeć jednocześnie w TVP i TV Kultura, a koncert finałowy Malty "Legendy polskiego punk rocka" dokładnie o tej samej godzinie (22.35) jest emitowany w TVP 2 i TV Kultura. "14 bajek z królestwa Lajlonii" według Leszka Kołakowskiego było niedawno emitowanych w TVP 1. Filmy w rodzaju "Bellisimy" czy "Inferno" już kilka razy emitowano w TVP. Powtarzane w TV Kultura filmy z Festiwalu Kina Niezależnego, na przykład "Dotknij mnie", można było obejrzeć tuż po festiwalu w TVP 2.
Dziecięca wiara
Nawet mając dostęp do TV Kultura, trudno stwierdzić, czym się w tej stacji zajmuje kilka reklamowanych postaci, m.in. Grażyna Torbicka. Sami twórcy kanału mają pewnie wątpliwości co do podziału obowiązków i kompetencji, dlatego na razie nikt nic nie wie. Tak jak na starcie, tak i teraz rzuca się w oczy dziecięca wiara, że będzie dobrze. Od września kanał ma ruszyć pełną parą, będzie dostępny niemal w każdym domu, a co najważniejsze - jego poziom zachwyci niedowiarków (jak w filmie Stanisława Barei "Miś").
Nieodżałowany Stanisław Jerzy Lec, któremu zresztą poświęcono jeden z programów w TV Kultura, tę dziecięcą wiarę w sukces skomentowałby pewnie tak: "Szczęśliwy nieboszczyk, co wierzy, że wszystko się jakoś uleży".
Kanał Kultura miał być odtrutką na wredną komercję, kulturalnym kagankiem pod strzechami i strawą niezbędną do przeżycia ludziom kultury. Tych ostatnich zapytaliśmy, co sądzą o tej ofercie. Aktor Adam Ferency żadnego programu TV Kultura nie widział, bo nie ma go w swojej kablówce. Krytyk filmowy Krzysztof Kłopotowski w ogóle nie ogląda telewizji, a aktor Maciej Stuhr już nie ogląda, bo pozbył się odbiornika. Aktorka Małgorzata Braunek widziała kilka programów i podobają jej się filmy dokumentalne. Twierdzi też, że mocną stroną kanału jest muzyka alternatywna. - Fatalne jest natomiast to, że ten kanał jest tylko dla wybranych. Niby ma popularyzować to, co nie pojawia się w innych stacjach, a tymczasem jest dostępny tylko dla tych, którzy mają wejście na platformy cyfrowe - mówi "Wprost" Braunek.
Jolanta Fajkowska, prezenterka TVP 2, z przyjemnością obejrzała filmy Milos'a Formana. Za to nie przypadły jej do gustu propozycje eksperymentalne. - Magazyny i dokumenty sprawiają wrażenie takich, które gdzieś kiedyś zostały nakręcone i nigdzie nie miały okazji się ukazać, więc zrzuca się je do kulturalnego kanału. Zasmuciło mnie też czarne logo TV Kultura, bo kojarzy się z grzebaniem kultury - opowiada Fajkowska. - Próbowałem oglądać, ale nigdy nie trafiłem na nic naprawdę zajmującego. Potem przeglądałem program i szukałem czegoś, co mnie zainteresuje. Nie udało się - mówi "Wprost" satyryk Jan Pietrzak. Aktor Zbigniew Zamachowski ogląda programy TV Kultura i popiera jego ideę. Szczególnie popiera pokazywanie tam filmów młodych twórców. Mówi, że TV Kultura dopiero zdobywa sympatyków, więc nie może się poszczycić wielką oglądalnością, ale wierzy, że to grono się powiększy. Cóż, wiara podobno czyni cuda.
Nuda, nuda, nuda
Twórcy TV Kultura przed uruchomieniem kanału mieli w rękach mocny argument: ponoć 50 proc. ankietowanych Polaków zapewniało, że chce mieć dostęp do specjalnego kulturalnego programu. Zapytaliśmy więc zwykłych odbiorców, jak im się ten kanał podoba. - Jest to program tak beznadziejny, że szkoda nim się zajmować. Telewizja daje zarobić ludziom, którzy mają wiele do powiedzenia, ale tego nikt nie słucha, bo dyskusje są nudne. Nuda, nuda, nuda - napisał telewidz o nicku Starszy Pan na stronie "Elbląskiej Gazety Internetowej". Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, gdzie odbywa się wiele kulturalnych imprez (i to transmitowanych w telewizji), ogląda czasami program u znajomych. - Mały zasięg tej stacji oraz mała popularność są jej głównymi mankamentami. Część obowiązków tego kanału mogłyby przejąć ośrodki regionalne, które mają większą siłę oddziaływania - mówi "Wprost" Karnowski. - Ostatnio obejrzałem w TV Kultura kilka polskich filmów oraz trochę dobrej publicystyki. Niestety, nie zapamiętałem niczego, co mógłbym polecić - mówi "Wprost" prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.
Pytana o sens robienia programu na marnym poziomie i dla wąskiego grona odbiorców szefowa redakcji literackiej i plastycznej TV Kultura Aleksandra Czernecka-Wańczyk stwierdza: - Nawet, jeżeli program ogląda tylko tysiąc abonentów, którzy chcą mieć kulturę w telewizji, to muszą ją mieć. To jeden z podstawowych obowiązków telewizji publicznej! Czyli za pieniądze podatnika polscy twórcy mogą do woli uszczęśliwiać garstkę odbiorców, bo nawet nie wszystkich swoich kolegów. Robią to bez ograniczeń, weryfikacji, konkurencji oraz terroru oglądalności. I o to chodziło. Dzięki powstaniu TV Kultura najwięksi bojownicy o dotowaną przez podatników twórczość, m.in. Andrzej Wajda, Kazimierz Kutz i Krzysztof Zanussi, przywrócą narodowi utracone wartości i uszlachetnią. Twórcy przestali się też wreszcie czepiać, że publiczna telewizja nie wypełnia misji, bo dla nich najważniejsze jest to, że wreszcie mają gdzie oglądać własne dzieła. A to, że nikt tego nie ogląda, mało ich obchodzi.
Celebrowanie siebie
Powstał kanał dla wtajemniczonych, w którym znalazło się miejsce głównie dla rzeczy zapomnianych, mało znanych bądź po prostu starych. TV Kultura może sobie jednak na kompletne ignorowanie widzów pozwolić, bowiem jest w całości finansowana ze środków TVP SA, czyli z naszego abonamentu. Budżet na ten rok wyniósł 26,6 mln zł, a w przyszłym roku ma to być 30 mln zł. To niewielka kwota, jeśli wziąć pod uwagę choćby budżet francusko-niemieckiego kanału Arte (prawie 1,5 mld zł rocznie), ale to duża kwota, jak na to, co się tu serwuje. Szefowie TV Kultura nie mają zamiaru szukać innych źródeł finansowania, choćby w portfelach reklamodawców, bo ci mieliby jakieś wymagania.
Dzięki pełnej autarkii ocena kulturalnego programu przez jego twórców może być entuzjastyczna. I jest. - Mimo ograniczeń zasięgu oraz wysublimowanej tematyki, jaką zajmuje się TV Kultura, mamy dużą siłę oddziaływania. I nie musi się ona przekładać na sukces komercyjny stacji, bo najważniejsze jest to, że TV Kultura nie jest stacją z wymuszonym programem i nie stara się uszczęśliwiać kogoś na siłę - mówi "Wprost" Marcin Baran, gospodarz dnia z literaturą. Jak można mówić o sile oddziaływania, nie biorąc pod uwagę zasięgu, wie jedynie Baran. I rzeczywiście TV Kultura nie uszczęśliwia nikogo na siłę, bo jej po prostu nie ma.
TV Powtórka
Przeciętny widz najbardziej jest zainteresowany bieżącymi wiadomościami czy zapowiedziami wydarzeń kulturalnych - najlepiej z wyraźną opinią na ich temat. Ale aktualnościom poświęcono w TV Kultura zaledwie kwadrans dziennie. To zrozumiałe, bo zbieranie informacji jest męczące. A co można obejrzeć przez resztę kulturalnego dnia? Na przykład czterogodzinne bloki archiwalne, czyli programy i filmy wygrzebane z zakurzonych półek telewizji. Magnesem przyciągającym szeroką publiczność ma być na przykład serial Wajdy "Z biegiem lat, z biegiem dni". Tylko że to nie atrakcja, lecz zapchajdziura, której nie chce nadawać nawet kanał Kino Polska.
Czym TV Kultura różni się od innych tego typu programów? Niczym - większość pokazywanych tam programów można obejrzeć w szesnastu innych programach poświęconych kulturze. I na dodatek bez ograniczeń spowodowanych marnym zasięgiem. W ciągu tygodnia w TV Kultura poświęca się 11 godzin na muzykę, 4 godziny na teatr, 2 godziny na literaturę i 3 godziny na wiadomości (bo wieczorne wiadomości są powtórką porannych). Tymczasem TVP 1 na literaturę w ciągu tygodnia poświęca 72 minuty, na teatr - 25 minut, a film - 35 godzin. W regionalnej Trójce magazyny filmowe zajmują 2,5 godziny, muzyka - 3,5 godziny, literatura - 2 godziny, publicystyka kulturalna - 2 godziny.
Zachwalaną jako hit relację z 15. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Malta 2005 można obejrzeć jednocześnie w TVP i TV Kultura, a koncert finałowy Malty "Legendy polskiego punk rocka" dokładnie o tej samej godzinie (22.35) jest emitowany w TVP 2 i TV Kultura. "14 bajek z królestwa Lajlonii" według Leszka Kołakowskiego było niedawno emitowanych w TVP 1. Filmy w rodzaju "Bellisimy" czy "Inferno" już kilka razy emitowano w TVP. Powtarzane w TV Kultura filmy z Festiwalu Kina Niezależnego, na przykład "Dotknij mnie", można było obejrzeć tuż po festiwalu w TVP 2.
Dziecięca wiara
Nawet mając dostęp do TV Kultura, trudno stwierdzić, czym się w tej stacji zajmuje kilka reklamowanych postaci, m.in. Grażyna Torbicka. Sami twórcy kanału mają pewnie wątpliwości co do podziału obowiązków i kompetencji, dlatego na razie nikt nic nie wie. Tak jak na starcie, tak i teraz rzuca się w oczy dziecięca wiara, że będzie dobrze. Od września kanał ma ruszyć pełną parą, będzie dostępny niemal w każdym domu, a co najważniejsze - jego poziom zachwyci niedowiarków (jak w filmie Stanisława Barei "Miś").
Nieodżałowany Stanisław Jerzy Lec, któremu zresztą poświęcono jeden z programów w TV Kultura, tę dziecięcą wiarę w sukces skomentowałby pewnie tak: "Szczęśliwy nieboszczyk, co wierzy, że wszystko się jakoś uleży".
TV Kultura (podziemna) Maksymalna liczba widzów oglądających programy kulturalne |
---|
Kiss (TVP 1) - 3 450 841 Kocham kino (TVP 2) - 1 183 163 Niezła sztuka (Polsat) - 433 693 Regiony kultury (TVP 3) - 258 181 Książki z górnej półki (TVP 3) - 249 751 Kinomaniak (TV 4) - 208 973 Sztukateria (TV 4) - 67 298 TV Kultura - 50 000 |
Więcej możesz przeczytać w 28/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.