Kto brylował na urodzinach Andrzeja Leppera? Jak zadajemy zagadki, to odpowiedź na nie jest zazwyczaj ta sama. Tak, Stefan Niesiołowski - zaciekły wróg tłuszczy i hołoty spod znaku Samoobrony. Brylował, wznosił toasty, żartował z wicepremierem. Wrażliwego na wdzięki kobiece następcę Gabriela Janowskiego otoczył tłumek młodych działaczek, co skłoniło Niesiołowskiego do poczynienia refleksji, iż o jakości partii stanowi liczba atrakcyjnych członkiń. To z PO jest pod tym względem aż tak źle, że trzeba się szlajać po Lepperowskich imprezach?
Zresztą Niesiołowskiemu trzeba przyznać, że jako człek w istocie sympatyczny łączy agresję w polityce z fraternizacją w cywilu. W dawnych ZChN-owskich i antykomunistycznych czasach wielu jego kolegów było zaszokowanych, że Niesiołowski do najgorszego ze wszystkich SLD-owców mówi per "Leszek". Ciekawe, czy do prezydenta Kaczyńskiego też tak mówi?
Historyjka ciut zwietrzała, ale że smaczna, to ją opowiadamy. Kamil Durczok po zakończeniu "Faktów" schodzi ze stanowiska, odpala komórkę i tak, żeby wszyscy słyszeli, mówi: "No, gdzie esemesik? Prezesuniu, gdzie esemesik?". I zastyga. Za chwilę coś pika, Durczok rzuca okiem na telefon i ogłasza: "Panowie! Prezes Walter gratuluje nam kolejnego udanego wydania ČFaktów!Ç". Trudno się z Walteruniem nie zgodzić - faktycznie "Faktunie" nadal rządzą.
A Joanna Senyszyn goni w piętkę. Kiedyś powtarzała po nas (patrz: kaczyzm). Teraz plagiatuje sama siebie, co jest gorsze nawet od jej ciuchów. Już bowiem podczas wyborów do władz SLD kandydowała pod rechotliwym hasłem: "Niech duch odnowi oblicze partii. Tej partii". Teraz nie wysilając się zbytnio, przypasowała słynny cytat do Parady Równości. Ale też trudno od kogoś takiego wymagać świeżości.
Uwielbiamy, jak drętwusy biorą się do wesołych happeningów. Kiedyś królowała w tej dziedzinie Unia Wolności, ale przekazała pałeczkę następnej zdychającej partii - PSL. W Sejmie znany facecjonista Waldemar Pawlak stanął z uśmiechem Mony Lisy pod plakatem "PSL = Normalność". A obok niego ustawił się młody ludowy luzak, który niepewnym głosem ogłosił konkurs na najnienormalniejszą wypowiedź polityczną. Ma ją wskazać naród, a zwycięzca (czyli plotący polityk) dostanie w nagrodę odkurzacz, żeby sobie oczyścił głowę z bzdur. Chłopy to jednak straszne sknery. Zgarnęli za swą siedzibę kilkaset baniek i szarpnęli się na odkurzacz z supermarketu. Takie nagrody to se wsadźcie w wąsy.
A Benedykt XVI wciąż w Polsce. Bo prezes Pawlak nadal nie wypowiedział się w sprawie prokuratorskiego zainteresowania lokalową transakcją. A miał to zrobić po końcu pielgrzymki. Cała ta sprawa pokazuje dno polskich mediów. Papież w kraju, a one tylko Kurski i Kurski.
"Gazeta Wyborcza" coraz bardziej zaczyna przypominać Francję (skądinąd to porównanie na pewno sprawi jej przyjemność). Napoleon dawno nie żyje, z imperium pozostały jakieś wysepki, na których się odpala bomby atomowe, ostatnich parę wojen przegranych, citroeny do niczego, a Airbus się sypie. Ale dalejże pouczać wszystkich, piętnować i oburzać się, że hołota woli mówić po angielsku. "Gazeta" też się krzywi, że coraz mniej ludzi mówi po gazetowemu. Z tej bezsilności młóci na prawo i lewo. Toż to jakieś oszołomy!
Ponieważ "Wyborcza" to oszołomy, przestajemy jej docinać. Raz, że do oszołomów mamy słabość. Dwa - a nuż za kilka lat znowu się okaże, że oszołomy miały rację? Poza tym kopanie "Wyborczej" sprawiało nam przyjemność, gdy była u szczytu potęgi, a autograf Michnika latał na Tytana. Teraz, to jak podgryzać Pawlaka. Czasem trzeba, ale frajda średnia.
No, dosyć o oszołomach z "Wyborczej", zajmijmy się wielkim światem. W Brukseli, w siedzibie Parlamentu Europejskiego flirtują szef Partii Demokratycznej Janusz Onyszkiewicz z wywalonym z PO gajowym Pawłem Piskorskim. Chodzą po knajpach, piją sobie z dzióbków, gawędzą. Onyszkiewicz szuka lidera frakcji ekologicznej?
[email protected]
Fot: M. Stelmach (Niesiołowski); K. Pacuła (Pawlak); Z. Furman (Senyszyn)
Zresztą Niesiołowskiemu trzeba przyznać, że jako człek w istocie sympatyczny łączy agresję w polityce z fraternizacją w cywilu. W dawnych ZChN-owskich i antykomunistycznych czasach wielu jego kolegów było zaszokowanych, że Niesiołowski do najgorszego ze wszystkich SLD-owców mówi per "Leszek". Ciekawe, czy do prezydenta Kaczyńskiego też tak mówi?
Historyjka ciut zwietrzała, ale że smaczna, to ją opowiadamy. Kamil Durczok po zakończeniu "Faktów" schodzi ze stanowiska, odpala komórkę i tak, żeby wszyscy słyszeli, mówi: "No, gdzie esemesik? Prezesuniu, gdzie esemesik?". I zastyga. Za chwilę coś pika, Durczok rzuca okiem na telefon i ogłasza: "Panowie! Prezes Walter gratuluje nam kolejnego udanego wydania ČFaktów!Ç". Trudno się z Walteruniem nie zgodzić - faktycznie "Faktunie" nadal rządzą.
A Joanna Senyszyn goni w piętkę. Kiedyś powtarzała po nas (patrz: kaczyzm). Teraz plagiatuje sama siebie, co jest gorsze nawet od jej ciuchów. Już bowiem podczas wyborów do władz SLD kandydowała pod rechotliwym hasłem: "Niech duch odnowi oblicze partii. Tej partii". Teraz nie wysilając się zbytnio, przypasowała słynny cytat do Parady Równości. Ale też trudno od kogoś takiego wymagać świeżości.
Uwielbiamy, jak drętwusy biorą się do wesołych happeningów. Kiedyś królowała w tej dziedzinie Unia Wolności, ale przekazała pałeczkę następnej zdychającej partii - PSL. W Sejmie znany facecjonista Waldemar Pawlak stanął z uśmiechem Mony Lisy pod plakatem "PSL = Normalność". A obok niego ustawił się młody ludowy luzak, który niepewnym głosem ogłosił konkurs na najnienormalniejszą wypowiedź polityczną. Ma ją wskazać naród, a zwycięzca (czyli plotący polityk) dostanie w nagrodę odkurzacz, żeby sobie oczyścił głowę z bzdur. Chłopy to jednak straszne sknery. Zgarnęli za swą siedzibę kilkaset baniek i szarpnęli się na odkurzacz z supermarketu. Takie nagrody to se wsadźcie w wąsy.
A Benedykt XVI wciąż w Polsce. Bo prezes Pawlak nadal nie wypowiedział się w sprawie prokuratorskiego zainteresowania lokalową transakcją. A miał to zrobić po końcu pielgrzymki. Cała ta sprawa pokazuje dno polskich mediów. Papież w kraju, a one tylko Kurski i Kurski.
"Gazeta Wyborcza" coraz bardziej zaczyna przypominać Francję (skądinąd to porównanie na pewno sprawi jej przyjemność). Napoleon dawno nie żyje, z imperium pozostały jakieś wysepki, na których się odpala bomby atomowe, ostatnich parę wojen przegranych, citroeny do niczego, a Airbus się sypie. Ale dalejże pouczać wszystkich, piętnować i oburzać się, że hołota woli mówić po angielsku. "Gazeta" też się krzywi, że coraz mniej ludzi mówi po gazetowemu. Z tej bezsilności młóci na prawo i lewo. Toż to jakieś oszołomy!
Ponieważ "Wyborcza" to oszołomy, przestajemy jej docinać. Raz, że do oszołomów mamy słabość. Dwa - a nuż za kilka lat znowu się okaże, że oszołomy miały rację? Poza tym kopanie "Wyborczej" sprawiało nam przyjemność, gdy była u szczytu potęgi, a autograf Michnika latał na Tytana. Teraz, to jak podgryzać Pawlaka. Czasem trzeba, ale frajda średnia.
No, dosyć o oszołomach z "Wyborczej", zajmijmy się wielkim światem. W Brukseli, w siedzibie Parlamentu Europejskiego flirtują szef Partii Demokratycznej Janusz Onyszkiewicz z wywalonym z PO gajowym Pawłem Piskorskim. Chodzą po knajpach, piją sobie z dzióbków, gawędzą. Onyszkiewicz szuka lidera frakcji ekologicznej?
[email protected]
Fot: M. Stelmach (Niesiołowski); K. Pacuła (Pawlak); Z. Furman (Senyszyn)
Więcej możesz przeczytać w 25/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.