Wiedzy o polityce ustrojowej nie mogą zastąpićnarodowo-patriotyczne hasła i efekciarskie działania
Wacław Wilczyński
Gospodarka narodowa musi być patriotyczna. Tak postanowiła usiłująca nami rządzić prawicowo-lewicowa partia. Zapał detektywistyczno-reformatorski obecnej ekipy jest niezrównany. Okazuje się, że na dobrą sprawę przez 16 lat (z wyjątkiem wspaniałego rządu Jana Olszewskiego) wszystko psuto, że Samoobrona ma rację, chwaląc lata 80. Jaruzelskiego. Postępy w odzyskiwaniu utraconych pozycji są już widoczne. W patriotycznych kobiecych rękach znalazło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Zaufana osoba została ministrem pracy. Coraz więcej stanowisk zajmują młodzi, pełni entuzjazmu działacze równoważący braki edukacyjne genetycznym członkostwem Armii Krajowej czy - jeszcze lepiej - Narodowych Sił Zbrojnych. To tylko opór wstecznych sił mógł spowodować negację kandydatury żony młodego ministra na dyrektorskie stanowisko. Naprawa błędów przeszłości idzie bardzo daleko. Zaprzedanej liberalizmowi łże-elicie odbierze się ulgi podatkowe. Obronimy naszą narodową, państwową, własność kopalń węgla, a wicepremier Giertych zadba o to, by uczniowie byli izolowani od błędnych teorii i miazmatów, by uczyli się jedynie słusznych wykładni zjawisk i problemów.
Antykorupcyjna korupcja
Wszystko to nie jest, niestety, odległe od prawdy, prawdy bardzo smutnej. W tym momencie można by jedynie zadać pytanie, jak nam jeszcze daleko do ustroju autorytarnego, a nawet do totalitaryzmu. Kierunek jest przecież wyraźny. Lekceważenie, a nawet pogarda, jaką demonstrują prominenci obecnej ekipy wobec Trybunału Konstytucyjnego, łatwość, z jaką wypowiada się negatywne opinie o instytucjach i ludziach - wszystko to uzasadnia daleko idące obawy o niemerytoryczny charakter powoływanych coraz liczniej komisji. Zwiększanie uprawnień władzy wykonawczej nie idzie w kierunku wspomagania, wzmacniania, gospodarki rynkowej. Uprawnienia urzędu antykorupcyjnego są zapowiedzią samowoli urzędników wobec przedsiębiorstw. Przedsiębiorcy już przewidują wzrost kosztów korupcji, a nie jej ograniczenie. Niepokój muszą też budzić polityczne i gospodarcze konsekwencje lekceważenia opinii wybitnych ekonomistów, a także niemałego dorobku dotychczasowych ciał doradczych, jak na przykład Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej przy Radzie Ministrów. Wszystko wskazuje na to, że obecna ekipa chce się całkowicie odciąć od głównego nurtu polskiej i światowej ekonomii, licząc na pogrobowców bardzo już zmurszałych teorii lub na cudotwórców ekonomicznych.
Górnik budżet rujnuje
Tymczasem solidnej wiedzy o podstawach współczesnej polityki ustrojowej nie mogą zastąpić narodowo-patriotyczne hasła i efekciarskie działania. Niosą one bowiem z sobą niebezpieczeństwo kosztownego populizmu, niszczenia porządku ustrojowego, ulegania przez państwo silnym apolitycznie grupom nacisku. Obecna ekipa ma już chyba świadomość błędu, jaki popełniła, ulegając presji lobby górniczego. Niestety, przy tak ambiwalentnym stosunku do pryncypiów gospodarki rynkowej, jaki demonstruje obecna koalicja, można się spodziewać dalszych posunięć rujnujących racjonalne proporcje w gospodarce. Nie pomoże tutaj chwytanie się brzytwy przez panią Gilowską. Nie chodzi tu bowiem o 300 mln zł, które chce się odebrać twórcom, lecz o dziesiątki miliardów złotych, o których prawie się nie mówi.
To, co szczególnie niepokoi w obecnej ekipie, to uniki w kwestii rosnącego długu publicznego. Nieśmiałe przypominanie o tej sprawie przez Zytę Gilowską trafia w próżnię. Tematu nie podejmuje żaden liczący się polityk koalicji. Nie widać martwienia się wzrostem długu o 5 mld zł w ciągu miesiąca. Nie słyszałem głosu przypominającego, że deficyt budżetowy przekłada się na wzrost długu, że prawidłową miarą wzrostu gospodarki jest przyrost produktu krajowego po odjęciu od niego przyrostu długu publicznego w tym samym roku. Nikt z koalicjantów nie mówi o tym, z ilu pilnie potrzebnych nakładów musimy co roku rezygnować, płacąc od tego długu 25 mld zł odsetek i rat.
Ile jeszcze czasu będzie musiało upłynąć, zanim nasza rzekoma prawica dojdzie do wniosku, że gospodarką najbardziej patriotyczną jest normalna efektywna gospodarka rynkowa, taka, która nie obciąża przyszłych pokoleń spłatą zaciągniętych pochopnie długów?
Fot: Z. Furman
Wacław Wilczyński
Gospodarka narodowa musi być patriotyczna. Tak postanowiła usiłująca nami rządzić prawicowo-lewicowa partia. Zapał detektywistyczno-reformatorski obecnej ekipy jest niezrównany. Okazuje się, że na dobrą sprawę przez 16 lat (z wyjątkiem wspaniałego rządu Jana Olszewskiego) wszystko psuto, że Samoobrona ma rację, chwaląc lata 80. Jaruzelskiego. Postępy w odzyskiwaniu utraconych pozycji są już widoczne. W patriotycznych kobiecych rękach znalazło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Zaufana osoba została ministrem pracy. Coraz więcej stanowisk zajmują młodzi, pełni entuzjazmu działacze równoważący braki edukacyjne genetycznym członkostwem Armii Krajowej czy - jeszcze lepiej - Narodowych Sił Zbrojnych. To tylko opór wstecznych sił mógł spowodować negację kandydatury żony młodego ministra na dyrektorskie stanowisko. Naprawa błędów przeszłości idzie bardzo daleko. Zaprzedanej liberalizmowi łże-elicie odbierze się ulgi podatkowe. Obronimy naszą narodową, państwową, własność kopalń węgla, a wicepremier Giertych zadba o to, by uczniowie byli izolowani od błędnych teorii i miazmatów, by uczyli się jedynie słusznych wykładni zjawisk i problemów.
Antykorupcyjna korupcja
Wszystko to nie jest, niestety, odległe od prawdy, prawdy bardzo smutnej. W tym momencie można by jedynie zadać pytanie, jak nam jeszcze daleko do ustroju autorytarnego, a nawet do totalitaryzmu. Kierunek jest przecież wyraźny. Lekceważenie, a nawet pogarda, jaką demonstrują prominenci obecnej ekipy wobec Trybunału Konstytucyjnego, łatwość, z jaką wypowiada się negatywne opinie o instytucjach i ludziach - wszystko to uzasadnia daleko idące obawy o niemerytoryczny charakter powoływanych coraz liczniej komisji. Zwiększanie uprawnień władzy wykonawczej nie idzie w kierunku wspomagania, wzmacniania, gospodarki rynkowej. Uprawnienia urzędu antykorupcyjnego są zapowiedzią samowoli urzędników wobec przedsiębiorstw. Przedsiębiorcy już przewidują wzrost kosztów korupcji, a nie jej ograniczenie. Niepokój muszą też budzić polityczne i gospodarcze konsekwencje lekceważenia opinii wybitnych ekonomistów, a także niemałego dorobku dotychczasowych ciał doradczych, jak na przykład Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej przy Radzie Ministrów. Wszystko wskazuje na to, że obecna ekipa chce się całkowicie odciąć od głównego nurtu polskiej i światowej ekonomii, licząc na pogrobowców bardzo już zmurszałych teorii lub na cudotwórców ekonomicznych.
Górnik budżet rujnuje
Tymczasem solidnej wiedzy o podstawach współczesnej polityki ustrojowej nie mogą zastąpić narodowo-patriotyczne hasła i efekciarskie działania. Niosą one bowiem z sobą niebezpieczeństwo kosztownego populizmu, niszczenia porządku ustrojowego, ulegania przez państwo silnym apolitycznie grupom nacisku. Obecna ekipa ma już chyba świadomość błędu, jaki popełniła, ulegając presji lobby górniczego. Niestety, przy tak ambiwalentnym stosunku do pryncypiów gospodarki rynkowej, jaki demonstruje obecna koalicja, można się spodziewać dalszych posunięć rujnujących racjonalne proporcje w gospodarce. Nie pomoże tutaj chwytanie się brzytwy przez panią Gilowską. Nie chodzi tu bowiem o 300 mln zł, które chce się odebrać twórcom, lecz o dziesiątki miliardów złotych, o których prawie się nie mówi.
To, co szczególnie niepokoi w obecnej ekipie, to uniki w kwestii rosnącego długu publicznego. Nieśmiałe przypominanie o tej sprawie przez Zytę Gilowską trafia w próżnię. Tematu nie podejmuje żaden liczący się polityk koalicji. Nie widać martwienia się wzrostem długu o 5 mld zł w ciągu miesiąca. Nie słyszałem głosu przypominającego, że deficyt budżetowy przekłada się na wzrost długu, że prawidłową miarą wzrostu gospodarki jest przyrost produktu krajowego po odjęciu od niego przyrostu długu publicznego w tym samym roku. Nikt z koalicjantów nie mówi o tym, z ilu pilnie potrzebnych nakładów musimy co roku rezygnować, płacąc od tego długu 25 mld zł odsetek i rat.
Ile jeszcze czasu będzie musiało upłynąć, zanim nasza rzekoma prawica dojdzie do wniosku, że gospodarką najbardziej patriotyczną jest normalna efektywna gospodarka rynkowa, taka, która nie obciąża przyszłych pokoleń spłatą zaciągniętych pochopnie długów?
Fot: Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 25/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.