Co by było, gdyby spełniło się choć w części to, co planiści Rzeszy zgotowali dla świata po zakończeniu wygranej, ma się rozumieć, wojny? Mielibyśmy wielką i przerażającą krainę - Germanię. Nie byłoby w niej miejsca dla Polaków czy Amerykanów. Powstałyby za to budowle, jakich świat nie widział. Mieszkaliby w nich uroczy esesmani wraz z pięknymi blondynami.
W Monachium, legendarnej kolebce ruchu narodowosocjalistycznego, zostałby prawdopodobnie zbudowany największy stadion świata Deutsches Stadion, a w Norymberdze - monstrualna Kongresshalle. Ta ostatnia mieściłaby pod swoim dachem 50 tys. ludzi (do katowickiego Spodka wchodzi 10 tys. osób)! Życie w tych idealnych miastach miało być sielanką. Jednak ten błogi raj przypominałby bardziej Orwellowskie piekła. Znamienne w tym kontekście wydają się słowa Himmlera, określające politykę wschodnią: "Czy inne narody żyją w dobrobycie, czy też zdychają z głodu, obchodzi mnie tylko o tyle, o ile potrzebujemy ich jako niewolników dla rozwoju naszej kultury". Jak wyglądałby świat, gdyby ta "kultura" w nim dominowała, pisał już Philip Dick w "Człowieku z wysokiego zamku". Pomysł osuszenia Morza Śródziemnego przez III Rzeszę opisany w tej powieści okazuje się w kontekście przytoczonych przez Igora Witkowskiego faktów przerażającym pewnikiem.
Łukasz Radwan
Igor Witkowski "Germania. Plany III Rzeszy na okres powojenny", Wis-2
Więcej możesz przeczytać w 25/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.