Zanim pani mąż został politykiem, był marynarzem. Kiedy był spokojniejszy,gdy wracał Z rejsu, czy kiedy wraca z Sejmu?
Ostatni raz mąż wypłynął w rejs jeszcze w narzeczeństwie, na całe osiem miesięcy. Joachim pływał przede wszystkim w szkole średniej i podczas studiów. Poznaliśmy się w trakcie studiów i wtedy popłynął w ostatni rejs. Morze to jego pasja, zainspirowały go książki Karola Borchardta i zapragnął zostać marynarzem. Pływanie to spełnienie jego młodzieńczych marzeń, dlatego nie było nigdy dla niego stresujące. Polityka jest pod tym względem o wiele gorsza. Morze to niebezpieczny żywioł, jednak panują tu jasne reguły, w polityce już nie. Jedno jest wspólne, na morzu i w polityce trzeba być twardym. Joachim to typ człowieka, który ma grubą skórę i duży dystans do tego, co robi. Jest odporny na stres i niezdrowe emocje. Zawsze w nerwowych sytuacjach oazą spokoju i ukojenia jest dla niego rodzina, która jest najważniejsza. Polityka jest tylko pracą. Mimo wszystko wolę być żoną polityka niż marynarza.
Dlaczego?
Rozstania są trochę za długie.
A nie bała się pani, że w każdym porcie będzie miał inną dziewczynę?
Nie. Tego się nie bałam. To zdecydowanie nie taki typ człowieka. Jest tak samo wierny w miłości, jak i w polityce. Jedna kobieta, jedna partia (śmiech).
Tam emocje są gorące. Podobno w młodości pani mąż lubił bijatyki. zostało mu to?
(Śmiech). To są wierutne, medialne bzdury. Nie był aniołkiem, ale nie był też typem rozrabiaki czy chuligana. Prywatnie Joachim jest ciepłym, serdecznym człowiekiem. Oczywiście jak każdy młody człowiek, który w wieku 15 lat opuścił dom i zamieszkał w internacie na drugim krańcu Polski, na pewno nieraz zalazł za skórę swoim wychowawcom i kolegom. Jednak do dziś utrzymuje z nimi świetne relacje. Kiedy wspólnie wspominają dawne wybryki, często przy dzieciach muszą się ugryźć w język. Joachim był raczej typem sportowca, kończył szkołę mistrzostwa sportowego w Nowym Sączu. Uprawiał kajakarstwo górskie, dżudo, grał w drużynie hokeja na lodzie. Świetnie pływa i jeździ na nartach. Zawsze był też blisko Kościoła jako ministrant czy członek duszpasterstwa akademickiego.
W sejmie tego nie widać…
Na pewno ma twardy charakter. To jest cecha, która mi się w nim podoba. W mediach ma czasami dość ostre wypowiedzi, ale na pewno nie są wulgarne i nie ma w nich złych emocji, a tym bardziej nienawiści. Wynikają tylko ze sporu politycznego. Broniąc swoich racji, trzeba być zdecydowanym.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.