Jakby tak na szybko trzeba było powiedzieć, czym różni się opel insignia sports tourer od innych kombi w tej klasie, to trzeba by odpowiedzieć: długością. To wyjątkowo długi samochód. Ma to sporo dobrych stron. Łatwo go znaleźć na parkingu, bo zawsze wystaje. W garażu trzeba mieć zawsze porządek – jeśli go zagracimy, auto się nie zmieści i nie zamkniemy bramy. Pasażerowie z tylnej kanapy nie będą narzekać na brak miejsca na nogi, a bagażnik pomieści nie tylko walizki spakowane na długie wakacje, ale też wszystkie niepotrzebne rzeczy, które chcą ze sobą zabrać dzieci. Długość ma jednak także negatywy. Z parkingu w centrum handlowym nigdy nie wyjeżdża się na raz – zawsze trzeba trochę pokręcić, a manewrowanie tyłem zawsze podnosi poziom adrenaliny. Producent co prawda umieścił z tyłu radar, który ostrzega przed zbliżającym się pojazdem, ale ma on jednak dość krótki zasięg. No i wreszcie trzeba przyzwyczaić się, że tak długie auto przeznaczone jest raczej do jazdy dystyngowanej niż wyścigowej. Nawet jeśli w testowanej wersji pod maską siedzi 170 koni, a dwulitrowy silnik CDTI sportowo mruczy, zachęcając do szaleństw, insignia ST do szybkiej jazdy nadaje się raczej na autostradach. Nie to, żeby nie radziła sobie z wyprzedzaniem na podrzędnych drogach, nieźle jej idzie, ale manewry nie zapewniają wielkiej przyjemności. Miłe jest to, że tryb sportowy można ustawić osobno dla silnika, kierownicy i zawieszenia. To ostatnie zachowuje się bardzo przyjaźnie w każdych warunkach. Dobrze przejmuje nierówności, co zapewnia kierowcy komfort kierowania.
Wewnątrz insignia ST wygląda podobnie jak z zewnątrz. Nie prezentuje wysublimowanego stylu, ale jest po niemiecku porządnie. Dobre materiały, przejrzysty interface, dotykowy wyświetlacz – no może trochę za daleko od kierowcy. Nie można wykonywać operacji, jedynie wyciągając rękę, ale trzeba się całkiem sporo wychylić. Może to szczegół, ale podczas jazdy bywa uciążliwy. Insignia ST 4x4 nie jest autem tanim. Za wersję testowaną – z automatyczną skrzynią biegów – trzeba zapłacić ponad 155 tys. zł. Przy trochę słabszym wyposażeniu cena spada do 137 tys. Trzeba się liczyć z tym, że samochód spali ponad 9 litrów na setkę. Nawet gdy nie jeździmy tylko po mieście. Na szczęście auto ma 70-litrowy zbiornik, więc nie trzeba tankować aż tak często.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.