Sześć okrętów wojennych klasy Type 45 (każdy kosztował okrągły miliard funtów) miało być dumą floty wojennej Jej Królewskiej Mości. Godne XXI w., supernowoczesne, niewidzialne dla radarów i napakowane elektroniką niszczyciele posiadają wszystko, co potrzeba, by mogły podjąć działania w dowolnym zakątku świata. Niestety, właśnie z tym jest problem. Okazuje się, że napędzające okręty nowoczesne turbiny gazowe WR-21 produkcji Rolls-Royce’a odmawiają posłuszeństwa w bardzo wysokich temperaturach. Stawia to pod znakiem zapytania zdolność operacyjną okrętów w tropikach, a szczególnie w strategicznie ważnych regionach takich jak Zatoka Perska. O problemach wiadomo już od 2010 r., kiedy do służby wprowadzono dwie pierwsze jednostki, jednak pozostałe budowano nadal w tej samej technologii. A problem pozostał – kilka razy niszczyciele Type 45 musiały szukać pomocy w Kanadzie albo Dubaju. Dowództwo floty próbowało bagatelizować problem. Doraźne naprawy okazały się nieskuteczne i każdy okręt wymaga kosztownej, trwającej około roku, gruntownej przebudowy. Sprawą zajęła się Komisja Obrony parlamentu brytyjskiego i okazało się, że flota ma też sporo innych problemów. Aż 19 fregat i niszczycieli jest przestarzałych, a błędy konstrukcyjne trzeba było naprawiać już w poprzednich latach. Wnioski, do których doszli posłowie, nie są wesołe: Wielka Brytania może sobie nie dać rady choćby z ciągłymi prowokacjami rosyjskich okrętów podwodnych na Morzu Północnym i Atlantyku.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.