Piętnaście lat kazał Żuławski czekać swoim wyznawcom na kolejny film. Tyle czasu upłynęło od premiery „Wierności”. „Kosmos” okazał się jego pożegnaniem z kinem i widzami. Czołowy nonkonformista europejskiej sceny filmowej polskiej premiery nie doczekał. Odszedł po ciężkiej chorobie na początku tego roku. Miał 75 lat.
Kosmos”, oparty na surrealistycznej powieści Gombrowicza – ostatniej w dorobku pisarza – przemknął po festiwalach zaskakująco dyskretnie, nie budząc oburzenia jak wcześniejsze, skandalizujące produkcje twórcy. Żuławskiemu nie powinno to przeszkadzać – jeszcze w zeszłym roku wyznał z pewną pogardą w wywiadzie dla Film Comment, że jedyne, czego nie może znieść w kinie, to „nuda, ta koszmarna nuda, która atakuje obecnie europejskie kina i te straszliwe festiwale. Pojedź do Cannes, a umrzesz” – mówił Nickowi Pinkertonowi podczas spotkania w Locarno. Jury tamtejszego festiwalu nagrodziło go za najlepszą reżyserię, ale gdzie indziej nie patrzono na „Kosmos” tak łaskawym okiem – np. w Berlinie „zasłużył” tylko na pozafestiwalową sekcję Tydzień Krytyki. Do polskich kin wchodzi cichutko, wprowadzany przez mniejszą firmę dystrybucyjną, bez rozbuchanej promocji. Wrażenie, że rodzimy rynek nie doceniał Żuławskiego (przynajmniej tak jak międzynarodowe środowisko krytyków i kinofilów), nie jest dalekie od prawdy.
Trudny reżyser
Jego związki z Francją zaczęły się wiele lat wcześniej. Urodzony we Lwowie syn dyplomaty mieszkał wraz z rodziną w różnych krajach. Studiował też międzynarodowo: reżyserię w Paryżu, potem filozofię na Uniwersytecie Warszawskim i Sorbonie. Zanim spektakularnie zadebiutował „Trzecią częścią nocy” (1971), asystował m.in. Wajdzie przy „Samsonie” (1961). Sam Wajda wspominał, że osadzony w realiach nazistowskiej okupacji film go zszokował i zafascynował jednocześnie: „Był to niewątpliwie nowy, oryginalny głos w polskim kinie”. W „Diable” (1972) potwierdził swoją umiejętność wstrząsania widzem. Na ekranie: zimowa inwazja Prusaków na Polskę w XVIII w. Gwałt, krew, seks i histeria. Niektórzy twierdzili, że przekroczył granicę dobrego smaku, inni, że to alegoria. Ostatecznie film zablokowała cenzura, a reżyser wyjechał do Francji, gdzie powstało „Najważniejsze to kochać” (1975) – bolesny portret trójkąta miłosnego z niezapomnianą rolą Romy Schneider. Kolejny kręcony w kraju film, rozpoczęty w 1977 r. dramat science fiction „Na srebrnym globie”, został wstrzymany przez władze PRL-u jeszcze w trakcie produkcji i ponad dekadę później pokazany w wersji uzupełnionej, ale ostatecznie nieukończonej. W 1981 r. powstał najgłośniejszy film Żuławskiego. „Opętanie” z Isabelle Adjani i Samem Neillem to szokująca opowieść o rozpadającym się małżeństwie. Balansująca na granicy dobrego smaku, postrzegana jako częściowo autobiograficzna „Kobieta publiczna” (1984) opowiadała historię modelki, która dostaje rolę w nadzorowanej przez reżysera-tyrana adaptacji Dostojewskiego. Rosyjski pisarz powraca w powstałej rok później, luźno opartej na jego „Idiocie” „Narwanej miłości” – pierwszym z czterech filmów, jakie Żuławski nakręcił ze swoją długoletnią partnerką Sophie Marceau. Pozostałe to: „Moje noce są piękniejsze niż wasze dni” (1989), „Błękitna nuta” (1991) i „Wierność” (2000). W przerwach między nimi powstał jeszcze muzyczny „Borys Godunow” (1989) i kontrowersyjna „Szamanka” (1996). Większość jego filmów funkcjonowała poza typowo komercyjnym obiegiem, budząc zachwyt części snobistycznych koneserów kina, ale nie zawsze trafiając w gusta szerszej grupy odbiorców.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.