V EDYCJA KONKURSU O NAGRODĘ ZŁAMANEGO GROSZA
10 najgorszych pomysłów gospodarczych 2006 roku
Podatek bykowy, kobiety na domowych etatach opłacanych przez rząd, rybny podatek na parkingach, minimalne wynagrodzenie zamiast gospodarki i najwyższy klin podatkowy w galaktyce. To mielibyśmy, gdyby udało się zrealizować wszystkie pomysły ekonomiczne i gospodarcze, które powstały w ubiegłym roku. Na szczęście, zbiorowym rozsądkiem części parlamentu i rządu zdołano owym pomysłom ukręcić głowy. Niestety, w kilku wypadkach zabrakło zbiorowego rozsądku i tym sposobem już niebawem przyjdzie się nam zmagać ze skutkami becikowego w "platformowej" postaci i wysłania na bezrobocie znacznej (trudnej dziś do oszacowania) liczby osób pracujących dotychczas na zasadzie tzw. samozatrudnienia. Owego ubytku w żaden sposób nie zrekompensuje (tak mniemamy) wzrost zatrudnienia kolejarskiego na stacji Włoszczowa. Skóra cierpnie na myśl, że zbiorowy brak rozsądku powierzy nasze emerytury z II filaru (a więc w założeniu prywatne) państwowemu ZUS. W poprzednich pięciu edycjach konkursu "Wprost" o Nagrodę Złamanego Grosza zwyciężali: Marek Dyduch (nagroda za propozycję zawieszenia gospodarki rynkowej), Marek Pol (za pomysł wprowadzenia płatnych winiet za korzystanie z dróg krajowych), potem ten sam Marek Pol (za pomysł finansowania kolei przez fundusze emerytalne) i w 2004 r. znów Marek Pol (za zgłoszenie poprawki wprowadzającej 50-procentową stawkę PIT dla najbogatszych). W ubiegłym roku przyznaliśmy nagrodę zbiorową: dla Aleksandra Kwaśniewskiego, Włodzimierza Cimoszewicza i Kazimierza Marcinkiewicza - za legislacyjny pomysł wyhodowania w Polsce najmłodszych emerytów świata. Tegorocznych zwycięzców wyłonimy na podstawie wyników głosowania na stronach on-line naszego tygodnika (http://www.wprost.pl/zlamanygrosz/).
1. Ludowa Platforma Polskich Rodzin
Donald Tusk
Platforma Obywatelska poparła projekt LPR wprowadzenia zasiłku porodowego, popularnie zwanego becikowym. Dlatego zamiast rządowego projektu PiS, według którego tysiąc złotych becikowego miały dostać tylko najuboższe matki, uchwalono, że kobieta za urodzenie dziecka dostanie tysiąc złotych, a kobieta w trudnej sytuacji materialnej -2 tys. zł. Platforma poparła także projekt PSL rozciągnięcia zasiłków i dodatków rodzinnych na wszystkich niemal rolników (ustalone kryterium dochodowe wypełnia 95 proc. z nich). Koszt becikowego i rozszerzenia pomocy "socjalnej" dla rolników, który wygenerowała partia Donalda Tuska, to 1,5 mld zł.
2. ZUS kapitalista
Anna Kalata i Romuald Poliński
Kierownictwo Ministerstwa Pracy chce, aby emerytury z II filara - z pieniędzy gromadzonych przez nas w otwartych funduszach emerytalnych - wypłacał ZUS. Nie tylko wypłacał, ale, jak przystało na potężnego kapitalistę, pieniądze przejęte z OFE inwestował. Zyskami (choć wolno wątpić, czy takie w ogóle by były) nie zamierza się jednak dzielić z emerytami. Świadczenia bowiem nie byłyby waloryzowane, a kapitał zgromadzony na kontach nie byłby dziedziczony.
3. Bykowe i rozpłodowe
Marian Piłka
Poseł PiS Marian Piłka nie ustaje w propagowaniu opodatkowania osób przebywających w stanie bezżennym (przypomnieć warto, że taki podatek, popularnie zwany "bykowym", w PRL istniał). I nie tylko nie ustaje, ale pomysł swój stale doskonali. Zaproponował bowiem także podwyższenie składek ubezpieczenia emerytalnego dla bezdzietnych. Wielkiego poparcia dla pomysłów posła Piłki w klubie PiS na szczęście nie ma, wobec czego jego propozycje pozostają głośnym pohukiwaniem spod stołu. Całkiem poważnie jednak ten zamiar potraktowali posłowie byłego już Klubu Narodowo-Radykalnego (nie dość członków, by nadal być klubem), którzy przedłożyli projekt ustawy, w myśl której "rodziny, które nie wychowują dzieci należy obciążyć podatkami, bo nie uczestniczą w budowaniu społeczeństwa".
4. Żona na pensji, mąż na bezrobociu
Roman Giertych
Liga Polskich Rodzin, a więc partia Romana Giertycha, ogłosiła Narodowy Program Wspierania Rodziny. Przewiduje on, że budżet będzie wypłacał pensje (równe kwocie minimalnego wynagrodzenia plus składka emerytalna i inne świadczenia) kobietom wychowującym czwórkę dzieci. Kobiety z mniejszą liczbą dzieci będą nieco pokrzywdzone, bo budżet opłaci im jedynie składkę emerytalną. Skoro jednak ma wydać więcej pieniędzy, to musi podnieść podatki, czyli zwiększyć koszty pracy, a to musi pogorszyć sytuację na rynku pracy i sprawić, że bezrobocie będzie wyższe. Skutek proponowanych zmian może być taki, że niepracująca matka otrzymująca pensję z budżetu utrzymywać będzie męża, który jest bezrobotny, bo nie może znaleźć pracy.
5. Podatek od starości
Zbigniew Religa
Minister zdrowia Zbigniew Religa wpadł na pomysł "podatku od starości", czyli wprowadzenia ustawą pielęgnacyjną dodatkowej obowiązkowej składki ubezpieczeniowej, wynoszącej początkowo 0,5 proc. (a docelowo rosnącą do 1,2 proc.) dochodu. Składka ta służyłaby sfinansowaniu kosztów opieki osób niesamodzielnych.
6. Dużo ryb i wielkie parkingi
Zbigniew Wysocki
W lutym 2006 r. Zbigniew Wysocki, ówczesny wiceminister transportu, zaproponował, aby dochody z parkingów przekazać na budowę kutrów rybackich. Jego zdaniem, przeciętny parking przynosi 16 mln zł zysku rocznie, kuter kosztuje 8 mln zł, a więc z każdego parkingu będziemy mieć dwa kutry. Jedynym podmiotem, który mógłby owe kutry budować, jest państwo, a parkingi są czyjąś własnością: gminy lub osób prywatnych. Czy wolno zatem (może powiedzieć: czy już wolno) zabrać im dochody? Z wyliczeń wiceministra wynika także, że mamy największe parkingi świata. 16 mln zł rocznie to 43 835,62 zł dziennie. Przy opłacie w wysokości 7 zł za dobę od samochodu oznacza to, że na przeciętnym polskim parkingu stale musiałoby stać 6262,23 samochodu, aby dostarczyć rocznie 16 mln przychodu. Wyliczenie, ile powinien wynosić przychód, aby po opłaceniu CIT, VAT oraz kosztów zostało 16 mln zysku pozostawiamy najbardziej wytrwałym czytelnikom.
7. Ekspres do Włoszczowy
Przemysław Gosiewski
W październiku w małej Włoszczowie po raz pierwszy na nowo wybudowanym przystanku zatrzymał się ekspres Kraków-Warszawa. Budowa przystanku (3 mln zł) oraz zmiana rozkładu jazdy nastąpiła po interwencji posła Przemysława Edgara Gosiewskiego. Do pierwszego pociągu wsiadło dwóch pasażerów (jeden, reporter relacjonującej to epokowe wydarzenia rozgłośni radiowej - służbowo)
8. Ministerstwo powiększania bezrobocia
Anna Kalata
Andrzej Lepper niejednokrotnie proponował, aby wszystkim Polakom wypłacać wynagrodzenia i zasiłki w wysokości minimum socjalnego. I, niestety, znalazł wykonawcę swoich pomysłów w osobie ministra pracy i polityki społecznej Anny Kalaty. Chce ona, by minimalne wynagrodzenie wynoszące obecnie 899,10 zł (około 35 proc. średniej płacy) zostało podniesione do 50-60 proc. przeciętnej pensji (1300-1500). Podwyżka taka jest najlepszym sposobem na rozwalenie polskiej gospodarki. Oznaczałby bowiem jednorazowy wzrost kosztów pracy związanych nie tylko ze wzrostem wynagrodzenia minimalnego (oraz pochodnych kosztów pozapłacowych), ale także konieczności podwyższenia innych wynagrodzeń (jeżeli ktoś, kto do tej pory zarabiał 900 zł, dostałby 1400 zł, to temu, który zarabiał 1400 zł trzeba by płacę podwyższyć do 1900 zł itd.). Wzrosłyby także inne koszty, bowiem z wysokością minimalnych wynagrodzeń związane są średnie urlopowe, wypłaty zwolnień lekarskich i urlopów macierzyńskich, nagrody jubileuszowe, odprawy itd.) W sumie zatem nastąpiłby lawinowy wzrost wynagrodzeń, wydatków budżetu i ZUS, wywołujący gwałtowne powiększenie bezrobocia oraz napędzający wysoką inflację.
9. Klin klinem
Bogdan Socha
W Polsce, aby pracownik zatrudniony legalnie otrzymał 100 zł, pracodawca musi zebrać dla niego 185 zł. Skutki tego jednego z najwyższych w krajach rozwiniętych "klina podatkowego" są oczywiste: wysokie bezrobocie oraz olbrzymia szara strefa. Nie dla wszystkich jednak! A zwłaszcza dla wiceministra pracy Bogdana Sochy. Występując w Sejmie, wiceminister dokonał dwóch wielkich odkryć: uznał, że klin podatkowy należy w Polsce do najniższych w Europie, bo pozapłacowe koszty pracy wynoszą tylko 43,6 zł. Pracodawcy bowiem - kontynuował wyjaśnianie swojego odkrycia wiceminister - niesłusznie wliczają do nich "wydatki na BHP, szkolenia czy tworzenie zakładowego funduszu świadczeń społecznych". Pracodawcy wiedzą już dzisiaj, co jest ich kosztem i nie powinni narzekać. A dla szukających pracy wiceminister miał drugie odkrycie. Stwierdził bowiem, że "Ministerstwo Pracy nie jest od obniżania kosztów pracy, tylko od ich podwyższania". I oni zatem nie powinni narzekać, skoro wiedzą już, dlaczego są bezrobotni.
10. Hydraulik na etacie
Zyta Gilowska
Wicepremier Zyta Gilowska zmieniła definicję samozatrudnienia na taką, która bardzo poważnie je zmniejszy. Aby bowiem móc być podmiotem gospodarczym trzeba: ponosić ryzyko związane z efektem pracy oraz nie wykonywać jej w miejscu, czasie i pod nadzorem przez kogoś wyznaczonym. Jeśli kryteria te nie są spełnione, zleceniodawca musi zatrudnić nas na etat, co będzie go kosztować dwa razy więcej. Łatwo prognozować, że po tej "reformie" samozatrudnienie spadnie, zatrudnienie etatowe nie wzrośnie, a szara strefa istotnie się poszerzy
Fot: J. Marczewski, M. Stelmach
Ilustracja: D. Krupa
Podatek bykowy, kobiety na domowych etatach opłacanych przez rząd, rybny podatek na parkingach, minimalne wynagrodzenie zamiast gospodarki i najwyższy klin podatkowy w galaktyce. To mielibyśmy, gdyby udało się zrealizować wszystkie pomysły ekonomiczne i gospodarcze, które powstały w ubiegłym roku. Na szczęście, zbiorowym rozsądkiem części parlamentu i rządu zdołano owym pomysłom ukręcić głowy. Niestety, w kilku wypadkach zabrakło zbiorowego rozsądku i tym sposobem już niebawem przyjdzie się nam zmagać ze skutkami becikowego w "platformowej" postaci i wysłania na bezrobocie znacznej (trudnej dziś do oszacowania) liczby osób pracujących dotychczas na zasadzie tzw. samozatrudnienia. Owego ubytku w żaden sposób nie zrekompensuje (tak mniemamy) wzrost zatrudnienia kolejarskiego na stacji Włoszczowa. Skóra cierpnie na myśl, że zbiorowy brak rozsądku powierzy nasze emerytury z II filaru (a więc w założeniu prywatne) państwowemu ZUS. W poprzednich pięciu edycjach konkursu "Wprost" o Nagrodę Złamanego Grosza zwyciężali: Marek Dyduch (nagroda za propozycję zawieszenia gospodarki rynkowej), Marek Pol (za pomysł wprowadzenia płatnych winiet za korzystanie z dróg krajowych), potem ten sam Marek Pol (za pomysł finansowania kolei przez fundusze emerytalne) i w 2004 r. znów Marek Pol (za zgłoszenie poprawki wprowadzającej 50-procentową stawkę PIT dla najbogatszych). W ubiegłym roku przyznaliśmy nagrodę zbiorową: dla Aleksandra Kwaśniewskiego, Włodzimierza Cimoszewicza i Kazimierza Marcinkiewicza - za legislacyjny pomysł wyhodowania w Polsce najmłodszych emerytów świata. Tegorocznych zwycięzców wyłonimy na podstawie wyników głosowania na stronach on-line naszego tygodnika (http://www.wprost.pl/zlamanygrosz/).
1. Ludowa Platforma Polskich Rodzin
Donald Tusk
Platforma Obywatelska poparła projekt LPR wprowadzenia zasiłku porodowego, popularnie zwanego becikowym. Dlatego zamiast rządowego projektu PiS, według którego tysiąc złotych becikowego miały dostać tylko najuboższe matki, uchwalono, że kobieta za urodzenie dziecka dostanie tysiąc złotych, a kobieta w trudnej sytuacji materialnej -2 tys. zł. Platforma poparła także projekt PSL rozciągnięcia zasiłków i dodatków rodzinnych na wszystkich niemal rolników (ustalone kryterium dochodowe wypełnia 95 proc. z nich). Koszt becikowego i rozszerzenia pomocy "socjalnej" dla rolników, który wygenerowała partia Donalda Tuska, to 1,5 mld zł.
2. ZUS kapitalista
Anna Kalata i Romuald Poliński
Kierownictwo Ministerstwa Pracy chce, aby emerytury z II filara - z pieniędzy gromadzonych przez nas w otwartych funduszach emerytalnych - wypłacał ZUS. Nie tylko wypłacał, ale, jak przystało na potężnego kapitalistę, pieniądze przejęte z OFE inwestował. Zyskami (choć wolno wątpić, czy takie w ogóle by były) nie zamierza się jednak dzielić z emerytami. Świadczenia bowiem nie byłyby waloryzowane, a kapitał zgromadzony na kontach nie byłby dziedziczony.
3. Bykowe i rozpłodowe
Marian Piłka
Poseł PiS Marian Piłka nie ustaje w propagowaniu opodatkowania osób przebywających w stanie bezżennym (przypomnieć warto, że taki podatek, popularnie zwany "bykowym", w PRL istniał). I nie tylko nie ustaje, ale pomysł swój stale doskonali. Zaproponował bowiem także podwyższenie składek ubezpieczenia emerytalnego dla bezdzietnych. Wielkiego poparcia dla pomysłów posła Piłki w klubie PiS na szczęście nie ma, wobec czego jego propozycje pozostają głośnym pohukiwaniem spod stołu. Całkiem poważnie jednak ten zamiar potraktowali posłowie byłego już Klubu Narodowo-Radykalnego (nie dość członków, by nadal być klubem), którzy przedłożyli projekt ustawy, w myśl której "rodziny, które nie wychowują dzieci należy obciążyć podatkami, bo nie uczestniczą w budowaniu społeczeństwa".
4. Żona na pensji, mąż na bezrobociu
Roman Giertych
Liga Polskich Rodzin, a więc partia Romana Giertycha, ogłosiła Narodowy Program Wspierania Rodziny. Przewiduje on, że budżet będzie wypłacał pensje (równe kwocie minimalnego wynagrodzenia plus składka emerytalna i inne świadczenia) kobietom wychowującym czwórkę dzieci. Kobiety z mniejszą liczbą dzieci będą nieco pokrzywdzone, bo budżet opłaci im jedynie składkę emerytalną. Skoro jednak ma wydać więcej pieniędzy, to musi podnieść podatki, czyli zwiększyć koszty pracy, a to musi pogorszyć sytuację na rynku pracy i sprawić, że bezrobocie będzie wyższe. Skutek proponowanych zmian może być taki, że niepracująca matka otrzymująca pensję z budżetu utrzymywać będzie męża, który jest bezrobotny, bo nie może znaleźć pracy.
5. Podatek od starości
Zbigniew Religa
Minister zdrowia Zbigniew Religa wpadł na pomysł "podatku od starości", czyli wprowadzenia ustawą pielęgnacyjną dodatkowej obowiązkowej składki ubezpieczeniowej, wynoszącej początkowo 0,5 proc. (a docelowo rosnącą do 1,2 proc.) dochodu. Składka ta służyłaby sfinansowaniu kosztów opieki osób niesamodzielnych.
6. Dużo ryb i wielkie parkingi
Zbigniew Wysocki
W lutym 2006 r. Zbigniew Wysocki, ówczesny wiceminister transportu, zaproponował, aby dochody z parkingów przekazać na budowę kutrów rybackich. Jego zdaniem, przeciętny parking przynosi 16 mln zł zysku rocznie, kuter kosztuje 8 mln zł, a więc z każdego parkingu będziemy mieć dwa kutry. Jedynym podmiotem, który mógłby owe kutry budować, jest państwo, a parkingi są czyjąś własnością: gminy lub osób prywatnych. Czy wolno zatem (może powiedzieć: czy już wolno) zabrać im dochody? Z wyliczeń wiceministra wynika także, że mamy największe parkingi świata. 16 mln zł rocznie to 43 835,62 zł dziennie. Przy opłacie w wysokości 7 zł za dobę od samochodu oznacza to, że na przeciętnym polskim parkingu stale musiałoby stać 6262,23 samochodu, aby dostarczyć rocznie 16 mln przychodu. Wyliczenie, ile powinien wynosić przychód, aby po opłaceniu CIT, VAT oraz kosztów zostało 16 mln zysku pozostawiamy najbardziej wytrwałym czytelnikom.
7. Ekspres do Włoszczowy
Przemysław Gosiewski
W październiku w małej Włoszczowie po raz pierwszy na nowo wybudowanym przystanku zatrzymał się ekspres Kraków-Warszawa. Budowa przystanku (3 mln zł) oraz zmiana rozkładu jazdy nastąpiła po interwencji posła Przemysława Edgara Gosiewskiego. Do pierwszego pociągu wsiadło dwóch pasażerów (jeden, reporter relacjonującej to epokowe wydarzenia rozgłośni radiowej - służbowo)
8. Ministerstwo powiększania bezrobocia
Anna Kalata
Andrzej Lepper niejednokrotnie proponował, aby wszystkim Polakom wypłacać wynagrodzenia i zasiłki w wysokości minimum socjalnego. I, niestety, znalazł wykonawcę swoich pomysłów w osobie ministra pracy i polityki społecznej Anny Kalaty. Chce ona, by minimalne wynagrodzenie wynoszące obecnie 899,10 zł (około 35 proc. średniej płacy) zostało podniesione do 50-60 proc. przeciętnej pensji (1300-1500). Podwyżka taka jest najlepszym sposobem na rozwalenie polskiej gospodarki. Oznaczałby bowiem jednorazowy wzrost kosztów pracy związanych nie tylko ze wzrostem wynagrodzenia minimalnego (oraz pochodnych kosztów pozapłacowych), ale także konieczności podwyższenia innych wynagrodzeń (jeżeli ktoś, kto do tej pory zarabiał 900 zł, dostałby 1400 zł, to temu, który zarabiał 1400 zł trzeba by płacę podwyższyć do 1900 zł itd.). Wzrosłyby także inne koszty, bowiem z wysokością minimalnych wynagrodzeń związane są średnie urlopowe, wypłaty zwolnień lekarskich i urlopów macierzyńskich, nagrody jubileuszowe, odprawy itd.) W sumie zatem nastąpiłby lawinowy wzrost wynagrodzeń, wydatków budżetu i ZUS, wywołujący gwałtowne powiększenie bezrobocia oraz napędzający wysoką inflację.
9. Klin klinem
Bogdan Socha
W Polsce, aby pracownik zatrudniony legalnie otrzymał 100 zł, pracodawca musi zebrać dla niego 185 zł. Skutki tego jednego z najwyższych w krajach rozwiniętych "klina podatkowego" są oczywiste: wysokie bezrobocie oraz olbrzymia szara strefa. Nie dla wszystkich jednak! A zwłaszcza dla wiceministra pracy Bogdana Sochy. Występując w Sejmie, wiceminister dokonał dwóch wielkich odkryć: uznał, że klin podatkowy należy w Polsce do najniższych w Europie, bo pozapłacowe koszty pracy wynoszą tylko 43,6 zł. Pracodawcy bowiem - kontynuował wyjaśnianie swojego odkrycia wiceminister - niesłusznie wliczają do nich "wydatki na BHP, szkolenia czy tworzenie zakładowego funduszu świadczeń społecznych". Pracodawcy wiedzą już dzisiaj, co jest ich kosztem i nie powinni narzekać. A dla szukających pracy wiceminister miał drugie odkrycie. Stwierdził bowiem, że "Ministerstwo Pracy nie jest od obniżania kosztów pracy, tylko od ich podwyższania". I oni zatem nie powinni narzekać, skoro wiedzą już, dlaczego są bezrobotni.
10. Hydraulik na etacie
Zyta Gilowska
Wicepremier Zyta Gilowska zmieniła definicję samozatrudnienia na taką, która bardzo poważnie je zmniejszy. Aby bowiem móc być podmiotem gospodarczym trzeba: ponosić ryzyko związane z efektem pracy oraz nie wykonywać jej w miejscu, czasie i pod nadzorem przez kogoś wyznaczonym. Jeśli kryteria te nie są spełnione, zleceniodawca musi zatrudnić nas na etat, co będzie go kosztować dwa razy więcej. Łatwo prognozować, że po tej "reformie" samozatrudnienie spadnie, zatrudnienie etatowe nie wzrośnie, a szara strefa istotnie się poszerzy
Fot: J. Marczewski, M. Stelmach
Ilustracja: D. Krupa
Więcej możesz przeczytać w 2/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.