Obraził się pan na dziennikarzy?
Nie, nic z tych rzeczy. Sytuacja jest, jaka jest, ale na prasę nie można się obrażać.
Nie pokazuje się pan w mediach, nie udziela wywiadów.
Pomyślałem, że najlepiej się wyciszyć. Nie recenzować win dla gazet. Nie polemizować. Zejść z linii ognia.
Zszedł pan z tej linii, a dalej strzelają. Nie ma dnia, żeby ktoś o panu nie pisał.
Wiem. To z mediów dowiedziałem się, że jestem ormowcem albo esbekiem. Mógłbym z tym iść do sądu, ale to tylko dolewanie oliwy do ognia. Poza tym sąd rozstrzygnie moją sprawę za kilka lat, kiedy nikogo nie będzie to już obchodzić.
Widział pan siebie na okładce jednego z tabloidów? Pana twarz, cygaro w ustach i podpis:,,Ma miliony, a ludziom nie płaci”.
Prowadziłem sklepy prestiżowych marek, więc dziennikarze chętnie rozmawiali ze mną o polskim luksusie. O biżuterii, o winach, cygarach. Te wcześniejsze publikacje zbudowały wizerunek kapitalisty, który obserwuje życie gdzieś tam zza szyby luksusowego sklepu i rozmawia tylko z tymi, których stać na drogi garnitur.
A jest inaczej?
No tak, tylko jak to wytłumaczyć ludziom? Jak wytłumaczyć komuś, że zarabia pensję minimalną, a inny wielokrotnie więcej, więc stać go na luksusowy samochód. Nauczyło mnie to tylko tyle, że nasze społeczeństwo jest tak rozwarstwione, że nie można mówić o luksusie. To nie wypada. Jest grupa Polaków, która czuje się oszukana, bo nie odniosła sukcesu w wolnej Polsce. Zazdrości więc tym, którym coś po 1989 r. wyszło. A jak ktoś jest bogaty, to pewnie ukradł. Jak zrobił karierę naukową, to ma pewnie kogoś z rodziny na uczelni. Jak założył firmę i mu idzie, to pewnie nawciskał łapówek. Taka jest mentalność.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.