Noc z wtorku na środę w Sejmie, za chwilę padną słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o „zdradzieckich mordach i kanaliach”. W rządowym tramwaju biega rozgorączkowana Beata Kempa. Wściekłości nie potrafi ukryć minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jej źródłem nie są jednak wcale emocje w ławach parlamentarnych. Podobnie jak pretensje Kempy skierowane wobec prezydenta Andrzeja Dudy, który nieoczekiwanie zapowiedział, że zawetuje ustawę o Sądzie Najwyższym, jeśli nie przejdą jego poprawki. Chwilę po przerwaniu nocnych obrad rozmawiamy w sejmowych kuluarach z jednym z członków rządu. – Pamięta pani tę minę Ziobry na wieczorze wyborczym, jak okazało się, że Duda wygrał wybory prezydenckie? Dzisiaj miał taką samą, znowu gula skoczyła. – Nie widziałem Ziobry takiego jak wczoraj. Dosłownie bulgotał ze złości. To już wojna na śmierć i życie – przyznaje inny z naszych rozmówców. – Witał się z gąską. Był o krok od pozycji imperatora wymiaru sprawiedliwości. Za chwilę miał otrzymać wszystkie instrumenty ręcznego sterowania sądami. Duda mu je wybił z ręki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.