Pochodzi pan z rodziny o tradycjach PPS-owskich. Czy w pańskiej rodzinie 11 listopada był szczególnym dniem?
W listopadzie 1918 r. mój ojciec jako członek polskiej straży kolejowej brał czynny udział w rozbrajaniu Niemców i konstytuowaniu polskiej władzy, więc rocznica tego wydarzenia była dla nas bardzo ważna. Pamiętam dobrze 20. rocznicę niepodległości obchodzoną w 1938 r., kiedy tato z rąk gen. Kazimierza Sosnkowskiego odbierał specjalne odznaczenie, a ja jako ośmioletni chłopak mogłem być na tej uroczystości.
Pana wujem był działacz PPS Stefan Okrzeja.
To był stryjeczny brat mojej mamy. W 1904 r. stworzył on w Warszawie pierwszą bojową ochronę dla demonstracji, wtedy jeszcze pokojowych, podejmowanych przez PPS. Gdy manifestację brutalnie zaatakowała carska policja i kozacy, członkowie organizacji podjęli decyzję, że nie dadzą się bezkarnie tłuc i zaczęli stawiać opór. Zdecydowali się na beznadziejną, ale jednak walkę. To był początek tworzenia organizacji bojowej. Wuj miał wtedy 18 lat, ale w środowisku młodych, świadomych robotników warszawskich cieszył się już pewnym autorytetem. Za swą działalność został stracony na stokach cytadeli. W naszej rodzinie się o tym pamiętało.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.