ROZMAWIAŁA Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin
Dlaczego rośnie zainteresowanie medycyną alternatywną?
Bo rośnie też zainteresowanie samym zdrowiem. Zdrowie jest wartością wysoko cenioną, jest czymś ważnym, coraz ważniejszym, poświęcamy mu coraz więcej uwagi i czasu. Zdrowie staje się wręcz modne. Chcemy być coraz zdrowsi, nie tylko nie zachorować, ale podnieść swoją sprawność, lepiej się czuć, doskonalić zdrowotnie. Dawniej koncentrowaliśmy się na tym, by zapobiec chorobie, teraz nam to nie wystarcza, chcemy wzmacniać zdrowie. Stąd m.in. rozwój rynku suplementów diety, coachingu zdrowotnego, klubów fitness, ośrodków spa, ale też różnych „cudownych terapii schorzeń wszelakich”.
Jednak suplementy nie są wcale zdrowe. Używanie ich bywa ryzykowne.
Jeśli coś ma nas uczynić piękniejszymi i zdrowszymi, to nie myśli się o tym, że może być też szkodliwe. Owszem, kiedy słyszymy, że ktoś łyka larwy tasiemca, żeby się odchudzić, to uważamy, że sobie szkodzi. Ale suplement diety o cudownych właściwościach? Właśnie dzięki takiemu myśleniu tak popularna staje się medycyna alternatywna. Korzystającym z niej osobom zastępuje lub dopełnia medycynę oficjalną. Skoro troska o zdrowie jest powszechna, wzrasta zainteresowanie doskonaleniem go, a to jest właśnie pole dla producentów i sprzedawców suplementów, dla znachorów. Medycyna oficjalna koncentruje się na leczeniu chorób, przywracaniu zdrowia, a nie na jego doskonaleniu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.