Marszałek Senatu Stanisław Karczewski z PiS stwierdził w ubiegłym tygodniu, że ci, którzy w izbie wyższej Parlamentu głosowali przeciwko wnioskowi prokuratury o aresztowanie podejrzewanego o korupcję Stanisława Koguta, powinni odejść z polityki. Wcześniej o poparcie postulatu śledczych zwracał się osobiście lider partii Jarosław Kaczyński. Jak się okazało, nadaremnie. Głosowanie w Senacie było tajne, ostatecznie za wnioskiem prokuratury opowiedziało się 32 senatorów, przeciw było 37, natomiast 19 postanowiło wstrzymać się od głosu. Przypomnę, że cały klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości w Senacie liczy 66 senatorów. Zwróciłem uwagę na wypowiedź marszałka Karczewskiego, bo wygląda na to, że zjawisko niesubordynacji, jak chcą jedni, albo samodzielnego podejmowania decyzji, jak wolą inni, zaczyna się nasilać. Nieco wcześniej porządki we własnych szeregach po głosowaniach w sprawie dalszych losów ustaw aborcyjnych robiły władze Nowoczesnej oraz Platformy Obywatelskiej (wracamy do tego w tym wydaniu „Wprost”).
Ciekawe, czy kary oraz wykluczenia okażą się skutecznym sposobem na utrzymanie żelaznej dyscypliny w partyjnych szeregach. O tym, co myślę na temat definiowania tożsamości partii politycznych przez stosunek do aborcji, pisałem w poprzednim wydaniu (wersja maksymalnie skrócona: dziwię się). Teraz natomiast napiszę: dostrzegam ważny pozytyw w niezbyt optymistycznym zdarzeniu. Abstrahując od tego, czy to senatorowie, czy prokuratura ma rację w sprawie pozbawienia wolności senatora Koguta, odnotowuję, że wreszcie coś zaczęło się dziać w wodzowskich partiach na zabetonowanej polskiej scenie politycznej. Może nie są to sytuacje marzeń, zgoda. Szkoda, że ostatnia akcja niesubordynacja dotyczy takiej, a nie innej sprawy. Nie znam bowiem dokumentów dotyczących oskarżeń wobec senatora, natomiast zna je zapewne marszałek Karczewski. Jeśli zatem ocenia on, że przedstawiciele narodu głosujący wbrew woli prokuratury nie powinni znajdować się tam, gdzie są, to wielkich powodów do radości z kondycji polskiego parlamentaryzmu nie mamy. Niemniej jednak – podkreślam, abstrahując o d kontekstu – zdarzenia, do których doszło w Sejmie oraz w Senacie, są dla mnie godną odnotowania nowością na polskiej scenie politycznej. Kolejną po zmianach w rządzie, gdy w pierwszym szeregu władzy wykonawczej znaleźli się ludzie o umiarkowanych ambicjach politycznych lub wręcz bez nich (powtórzę zastrzeżenie z komentarza z poprzedniego wydania: ostatecznie poznamy ich jednak po owocach).
Potrzebujemy zmian w funkcjonowaniu polskiej sceny politycznej. To może być sposób na rozładowanie złych emocji, które w Polsce sięgają zenitu. Emocji, które utrudniają politykom oraz urzędnikom rozwiązywanie problemów, z jakimi Polacy borykają się na co dzień, od biurokracji po służbę zdrowia (listę można łatwo wydłużać). W tym wydaniu piszemy również o szczegółach nowej strategii PiS, stonowanej, nakierowanej na wyborców centrum. Może to być związane z przygotowaniami do wyborów samorządowych. Cóż, po krótkiej przerwie, w najbliższym czasie różne ważne wybory będą w zasadzie odbywać się w Polsce co roku. g
Zjawisko niesubordynacji, jak chcą jedni, albo samodzielnego podejmowania decyzji, jak wolą inni, zaczyna się nasilać
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.